wiersze

Krystyna Dąbrowska

Imiona

Lato, sezon arbuzów.
I twoja o nich opowieść:
dzieciństwo, dom opieki
dla nieuleczalnie chorych,
białe kornety szarytek
żeglujące w ogrodzie.
Twój dziadek, dyrektor domu,
hodował arbuzy w inspektach.
Przychodziły tam siostry
zaklepać sobie owoce
– jeszcze niedojrzałe
na pępowinach łodyg –
i każda pisała
starannymi literami
na wybranym arbuzie swoje imię.
Miały tu coś własnego,
czego zazdrośnie strzegły.
Arbuzy rosły, a z nimi
na zielono-pasiastej skórce
imiona, coraz większe.
Jakby się oderwały
od mniszek – pielęgniarek,
noszone przez nie skromnie jak habity,
i żyły drugim życiem
soczystych owoców,
rozpychających się wśród liści.
Czasem arbuzy pękały.
Szczelina szła przez imię.
Ukazywał się w środku
rubinowy miąższ.

1493

U zbiegu ulic

U zbiegu wąskich ruchliwych ulic
– jedna, stroma jak wodospad,
z impetem wdziera się w nurt drugiej –
zmęczeni, głodni, robimy postój.

W rozjarzonym oknie baru sprzedawca
potrząsa solniczką jak kropidłem
nad papierową torbą z plastrami bakłażana
i kwiatami cukinii w gorącym cieście.

Chrupki róg obfitości! Siadamy przed barem
na szczudlastych stołkach wśród śmieci
i patrzymy na ludzi. Kobiety na skuterach,
w tłumie pieszych, obwieszone dziećmi jak małpkami,

stadko nastolatek na wieczornych łowach,
ich odkryte pępki, czujne celowniki.
Emigranci: smukli jak drzewa Afrykańczycy
(miejscowi przy nich to przysadziste krzewy)

i Pakistanki, mają znużenie w oczach,
niosą w zgiełku ciszę. U zbiegu ulic
radość, że zbiegają się nasze spojrzenia,
rozwidlają się, łączą, osobne i splecione.

Ty widzisz warstwy, stany, plemiona,
ja wyławiam poszczególne twarze,
jakbyśmy razem malowali obraz.
I mamy wspólny dom w tych obrazach.

1494

Wymiana okien

Szczupły brązowooki gość
który montuje u mnie okna
opowiada jak wymieniał kiedyś
okna u starej kobiety:
dawnego typu, skrzynkowe
– już się nie domykały –
na nowe superszczelne
z regulowanym uchyłem,
prezent od wnuków
na zbliżające się mrozy.
Patrzyła, jak we dwóch wynoszą
z mieszkania pełnego pyłu
skrzydła zniszczonych okien.
Kiedy żył jej mąż
on je malował, dbał o nie,
co roku naoliwiał.
A teraz – uwolnione,
ogołocone z zasłon,
tak lekkie w obcych rękach.
Wyobrażam ją sobie
jak wyszła przed dom, czekała
aż załadują wszystkie i odjadą,
a kiedy już ruszyli
błysnęły w słońcu szyby
przez chwilę nieprzejrzyste.

1495

Okoliczności wierszy

W „Imionach” i „Wymianie okien” pojawiają się usłyszane od innych historie, które kiedyś sobie zanotowałam, ale nie od razu zamieniły się w wiersz. Musiało minąć trochę czasu, zanim we mnie dojrzały, przekształcone przez moje doświadczenie i wyobraźnię. Nie wiadomo właściwie, co sprawia – niekiedy wystarczy drobny impuls, na przykład jedzenie arbuza w upalny dzień – że taka opowieść niespodziewanie wraca w pamięci z nową intensywnością, domagając się, żeby coś z nią zrobić.

Krystyna Dąbrowska – urodziła się w 1979 r. Autorka tomu wierszy „Biuro podróży” (2006) oraz „Białe krzesła”, który właśnie ukazał się w wydawnictwie WBPiCAK. Tłumaczy poezję anglojęzyczną; swoje przekłady wierszy W. C. Williamsa, W. B. Yeatsa, Thomasa Hardy'ego i Thoma Gunna publikowała w „Literaturze na Świecie”. W 2013 r. ukażą się w jej tłumaczeniu dwie wczesne satyry Jonathana Swifta: „Bitwa książek” i „Opowieść balii”. Mieszka w Warszawie.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.