SŁOWACKI. DRAMATY WSZYSTKIE:  „Horsztyński”

SŁOWACKI. DRAMATY WSZYSTKIE:
„Horsztyński”

Agata Diduszko-Zyglewska

Agnieszka Olsten, realizując „Horsztyńskiego” w Instytucie Teatralnym, nie nałożyła na tekst Słowackiego żadnej własnej kalki ani interpretacji. Aktorzy czytali swoje kwestie znad pulpitów nutowych

Jeszcze 1 minuta czytania

„Horsztyński” to kolejny z niedokończonych dramatów Słowackiego. Rękopis trafił po śmierci poety w ręce Antoniego Małeckiego (przechodząc wcześniej przez wiele innych rąk) z kilkoma wyrwanymi stronami i bez strony tytułowej. Małecki, z nieznanych przyczyn, zatytułował dramat nazwiskiem istotnej, ale pobocznej postaci ślepego starca, konfederata barskiego.

Tymczasem głównym bohaterem „Horsztyńskiego” jest hamletyzujący młodzieniec, Szczęsny Kossakowski, syn hetmana. Jego sytuacja życiowa przypomina pole minowe i w miarę rozwoju akcji nabieramy pewności, że to wszystko musi skończyć się stosem trupów – nie wiemy tylko, jaki morał wyciągnie z tej historii jakiś miejscowy, słowiański odpowiednik Fortynbrasa. Szczęsny ma trudną relację z autorytarnym ojcem-zdrajcą, który podpisał kiedyś cyrograf z Rosjanami (ten złowrogi dokument jest w rękach Horsztyńskiego). Ma też siostrę, która darzy go niesiostrzaną miłością, a którą on próbuje wysłać do klasztoru; i ma kochankę, Salomeę, która jest młodocianą żoną jego przyjaciela, ślepego (pod każdym względem) Horsztyńskiego. Sam Horsztyński, choć na pierwszy rzut oka wzór prawości, uwiódł w przeszłości żonę Kossakowskiego seniora, a owocem tego grzechu jest właśnie nieświadoma niczego siostra Szczęsnego. Dodajmy, że rzecz dzieje się w przededniu insurekcji kościuszkowskiej. W piątym akcie powstanie wybucha, wychodzi na jaw dawna zdrada hetmana Kossakowskiego, który zostaje powieszony, a Szczęsny postanawia wysadzić w powietrze rodzinny zamek. Brak zakończenia pozostawia nas w intrygującym zawieszeniu…

„Horsztyński” potwierdza osobny status Słowackiego jako wieszcza romantycznego. Ironia i wysublimowane poczucie humoru ujawniane szczególnie w dialogach pobocznych postaci dramatu pokazują jego krytyczny dystans wobec mesjanistycznej powagi „kręgu mickiewiczowskiego”. Do tego, co istotnie ubarwia lekturę, nawet główni bohaterowie nie są sportretowani jednoznacznie – jak widać choćby w wypadku przełamania heroicznego-świątobliwego obrazu postaci tytułowej. Horsztyński, który pojawia się na scenie zwykle w towarzystwie księdza i nad zwodniczą poezję wynosi hymny religijne, jest – jak się okazuje – na bakier z dziewiątym przykazaniem.

Agnieszka Olsten, realizując „Horsztyńskiego” w Instytucie Teatralnym, nie nałożyła na tekst Słowackiego żadnej własnej kalki ani interpretacji. Aktorzy czytali swoje kwestie znad pulpitów nutowych, a bracia Oleś przy kontrabasie i perkusji trafnie akcentowali napięcie poszczególnych scen. Znakomita interpretacja roli Horsztyńskiego w wykonaniu Jerzego Radziwiłłowicza stanowiła prawdziwą ucztę dla uszu. Generalnie rzecz biorąc, można uznać, że realizacja Olsten była właściwie udanym słuchowiskiem radiowym, z tym że w studiu nagraniowym znaleźli się także widzowie.