MUZYKA 2.1:
Aleksander Nowak

Andrzej Chłopecki

Charakterystyczną cechą i znakiem szczególnym przynajmniej kilku znaczących utworów kompozytora Aleksandra Nowaka jest swoiste „życiopisanie”

Jeszcze 2 minuty czytania

1.
Urodzony w 1979 roku w Gliwicach Aleksander Nowak ma już za sobą spektakularne zaistnienie w pejzażu nowej, młodej polskiej twórczości kompozytorskiej, obfitującej w wyraziste i coraz bardziej krystalizujące się w swych estetycznych wyborach i artystycznych dokonaniach postacie jego pokolenia. Pokolenia – ujmijmy to umownie i metaforycznie – „po Pawle Mykietynie” (rocznik 1971). Debiut Nowaka wpisał się w czas szczególnej aktywności kompozytorskiej jego rówieśników, w czas ewidentnie następującej i obserwowanej przez krytykę muzyczną erupcji młodych talentów twórczych. Z jednej strony sytuacja ta wydaje się korzystna, tworząca okres intensywny, czas swoistego fermentu, czas manifestowania się tego, co w polskiej twórczości nowe i skierowane ku przyszłości, z drugiej strony przecież jest to czas, gdy rozpoznanie pojedynczego talentu i wydobycie go z gęstego pejzażu pokoleniowego może sprawiać kłopot recepcji.

Aleksander Nowak / arch. Teatr Wielki-Opera Narodowa

Katalog utworów Nowaka jest już stosunkowo pokaźny ilościowo, gęsty jakościowo i różnorodny gatunkowo. Wizytówką jego dotychczasowej twórczości stała się monograficzna płyta, wydana w 2009 przez Śląskie Towarzystwo Muzyczne i Polskie Radio Katowice, zawierająca cztery utwory z lat 2005–2007. Są to „Sonata June-December” na skrzypce i fortepian (wykonana po raz pierwszy w kwietniu 2005 w Katowicach przez Krzysztofa Lasonia i Jacka Maksymiuka); „Fiddler’s Green and White Savannas Never More” – jako debiut Aleksandra Nowaka w przestrzeni już międzynarodowej; „Last Days of Wanda B.” – jako debiut „warszawsko-jesienny” i sukces nominacji do nagrody polskich mediów publicznych „Opus” w 2008 roku oraz cykl pieśni „Songs of Caress” z udziałem Urszuli Kryger. Jeśliby ograniczyć się tylko do zawartości tej płyty, widać, że jest to bardzo mocne wejście w życie muzyczne młodego, bo niespełna 30-letniego kompozytora.

2.
Można zaryzykować twierdzenie, że swoistym kołem zamachowym dla recepcji muzyki Nowaka stały się „White Savannas Never More” – jego pierwszy, pisany na oficjalne zamówienie, utwór. Zostało ono skierowane do kończącego studia w katowickiej Akademii studenta kompozycji przez Fundację Przyjaciół „Warszawskiej Jesieni” w ramach projektu stypendialnego „Förderpreise für Polen”, finansowanego przez monachijską Ernst-von-Siemens Musikstiftung. Pierwsza rata stypendium miała mu pomóc w opłaceniu kosztów morskiej wyprawy jachtem ku mroźnym przestrzeniom Arktyki, druga rata została obiecana za dostarczenie dźwiękowego „dziennika podróży”. Dostarczył utwór na orkiestrę kameralną i głosy męskie, wykonany po raz pierwszy podczas festiwalu „Aksamitna kurtyna 2”, w październiku 2006 we Lwowie. W opublikowanej w periodyku „Glissando” relacji z festiwalu Jan Topolski pisał: „oczekiwałem każdego taktu i śmiałem się do łez na szantach w opracowaniu Aleksandra Nowaka – na chór kameralny i instrumenty. Ten «Fiddler’s Green and White Savannas Never More» rozwichrzony, dowcipny, ivesowski z ducha utwór zaskakiwał instrumentacją (perkusja!), pięknym śpiewem pięknych panów, ale przede wszystkim wytworzeniem w XIX-wiecznej, konwencjonalnej sali Lwowskiej Filharmonii klimatu zgoła niekonwencjonalnego, odmiennego, przesiąkniętego morską, słoną bryzą”.

3.
Charakterystyczną cechą, znakiem szczególnym utworów Aleksandra Nowaka, jest swoiste „życiopisanie”. Tak jest w „Fiddler’s Green and White Savannas Never More”, skomponowanym przez żeglarza zafascynowanego bryzami mórz północnych. Dla swoistej autopociechy kompozytor-żeglarz sięga po właściwy w tych okolicznościach „życiopisania” repertuar szantów autorstwa niejakiego Johna Connolly, siwobrodego barda morskich songów.

Inspiracja utworu „Last Days of Wanda B.” wynika z pobudek bardzo osobistych, nawet intymnych. Jest pożegnaniem z babcią… Gest po ludzku wzruszający w swym szczerym i bezpretensjonalnym sentymentalizmie. „Utwór ten jest przede wszystkim czysto dźwiękową impresją, ale też zapisem emocji towarzyszących pożegnaniu oraz zestawem migawkowych wspomnień, przeplatanych szczątkowymi cytatami ulubionych melodii Wandy B.” (Aleksander Nowak w autokomentarzu do utworu). Wplecione tu są więc kolażowo w sposób bardzo trudny do wykrycia motywy ulubionych melodii osoby, której pamięci utwór poświęcił, Wandy B. – frazy z melodii kościelnej, z piosenki Czerwonych Gitar („Ciągle pada”), z „Głębokiej studzienki”… Do tego, by zaznaczyć, choćby dyskretnie, ten kompozytorski ślad „życiopisania”, kompozytor sięga po cytaty lub/i pseudocytaty. Albo/i po wyznania w autokomentarzach. Zdaje się mówić: no tak, tak to brzmi, ale przecież ma to swoje „drugie dno”, jakąś pozamuzyczną, anegdotyczną przyczynę.

I ta narracyjna gestykulacja, anegdotyczna strategia perswazji kompozytorskiej jest mniej lub bardziej obecna w następnych utworach Aleksandra Nowaka. W 2009 roku podczas Warszawskiej Jesieni odbyło się prawykonanie utworu „Ciemnowłosa dziewczyna w czarnym sportowym samochodzie” (grała London Sinfonietta pod dyrekcją Davida Athertona). W miejsce autokomentarza kompozytor daje anegdotę: „Pewnego dnia zatrzymałem się na czerwonym świetle obok ciemnowłosej dziewczyny w czarnym sportowym samochodzie. Patrząc przed siebie, kiwała lekko głową w rytm muzyki z radia. Chyba też nuciła coś, ale niewiele dało się usłyszeć przez szum miasta. Po chwili, nie spojrzawszy w moją stronę, odjechała”.

4.
Jesteśmy więc świadkami startu nowej polskiej gwiazdy na kompozytorskim firmamencie. Tak brawurowo startowali jedynie Krzysztof Penderecki na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych oraz Paweł Mykietyn na początku lat dziewięćdziesiątych.

Nowak wyrasta ze specyficznego i dobrze rozpoznawanego kręgu historyczno-estetycznego. To krąg „muzycznego zagłębia śląskiego”, w którym są i Wojciech Kilar, i Henryk Mikołaj Górecki, i testament Andrzeja Krzanowskiego, oraz wciąż pulsujące twórczymi ideami dokonania Eugeniusza Knapika i Aleksandra Lasonia. I cała śląska kompozytorska plejada z Aleksandrem Glinowskim w przeszłości, i z pokoleniem z Nowakiem rówieśnym, trochę starszym, jak Wiesław Cienciała, Krzysztof Wołek, Jarosław Mamczarski, Jarosław Chełmecki, trochę młodszym: Stanisław Bromboszcz, Justyna Kowalska. Co go łączy z słynnym „pokoleniem stalowowolskim” z drugiej połowy lat siedemdziesiątych, gdy się zaledwie rodził? Czy jest to dla niego ważne? Tamtą tradycję zapewne jakoś w siebie wziął na zasadzie swoistej osmozy, lecz – wydaje mi się – jest wolny od jakichkolwiek zobowiązań zarówno względem swych mentorów, jak i tradycji, z której się wywodzi, lecz w stosunku do której nie czuje obowiązku czołobitnego posłuszeństwa.

5.
Jest po prostu w Nowaku niezwyczajny pazur twórcy wybitnego.