Raz, dwa, trzy,  Ameryka patrzy!

Raz, dwa, trzy,
Ameryka patrzy!

D. Kowalkowska/N. Pamuła

Serial „Mad men” demaskuje amerykańskie społeczeństwo jako klasowe i arystokratyczne. „Stare pieniądze”, rodzinne majątki ziemskie, korzenie sięgające pielgrzymów z Plymouth i europejskich rodów, okazują się mieć większe znaczenie niż głosi mit o demokratyczności Ameryki

Jeszcze 3 minuty czytania

Tłuste lata pięćdziesiąte i sześćdziesiąte XX wieku powracają. Na dużym ekranie w „Drodze do szczęścia” Sama Mendesa. Na małym w „Mad Men” – jednym z najlepszych seriali amerykańskich ostatnich lat. Ich symbol to Don Draper, dyrektor kreatywny agencji reklamowej „Sterling Cooper” w Nowym Jorku. W wieku 35 lat ma rodzinę, pieniądze, sławę oraz długą listę kochanek. Jego twarz jest twarzą sukcesu, amerykańskiego snu, self made mana. Ale też twarzą szeryfa, stróża starego porządku.

© 2009 Lionsgate Television. All Rights ReservedDekada będąca symbolem amerykańskiego dobrobytu dobiega końca. Młody polityk zostaje w 1961 roku prezydentem. Bitnicy już wyruszyli w psychodeliczną podróż po kontynencie. Na idyllicznych przedmieściach pojawiają się skazy. Media potęgują panikę związaną z wybuchem możliwej wojny atomowej. „Amerykańskie cesarstwo” po wojnie w Korei i wzroście ekonomicznym powoli zmierza ku upadkowi. Na szczęście, Wschodnie Wybrzeże ma swojego Willa Kane’a, szeryfa z „W samo południe”, w osobie Dona Drapera. On nie pozwala odejść bez walki patriarchalnemu systemowi. Stawia opór przemianom, nie wiedząc jeszcze, że za kilka lat zmiany porwą i jego najbliższych. Tym samym staje się ucieleśnieniem kolejnego, wielkiego amerykańskiego mitu – jednostki stojącej samotnie wobec wspólnoty.

Na szczytach panuje Don

Cechą raju jest jego niezmienność. Jednak Ameryka znajduje się na wschód od Edenu i jej krajobraz ulega metamorfozie. Wyłaniający się porządek nie realizuje warunków raju Dona Drapera, a w pewien sposób stanowi dla jego tożsamości bezpośrednie zagrożenie. W jakich przestrzeniach nowej Ameryki musi odnaleźć się Don?

Biuro „Sterling Cooper” przypomina ring. Pośrodku, w kilku równych rzędach, stoją biurka sekretarek. Naokoło rozmieszczono gabinety z widokiem na pracujące w obcisłych kostiumach dziewczyny. Stałym elementem każdego odcinka jest scena, w której rezydujący w pokojach mężczyźni w małej grupie przechadzają się między stanowiskami sekretarek. One próbują przyciągnąć ich uwagę, gdyż nadrzędnym zadaniem, jakie sobie postawiły/ jakie postawiło im społeczeństwo, jest znalezienie w pracy męża. Oni pozwalają sobie na niewybredne komentarze dotyczące ich wyglądu. Żenić się nie mają zamiaru, co najwyżej w wesołym towarzystwie „sweetheart” lub „honey” (kobiety są tu bezimienne) chcą spędzić wieczór. Ta służąca męskiej rozrywce organizacja przestrzeni ulega zaburzeniu, gdy Peggy Olson, pierwsza kobieta-copywriterka w historii „Sterling Cooper”, wymusza na pracodawcy gabinet. Za jej awansem stoi Don. I to sprawia, że nikt nie waży się kwestionować zasadności owej promocji. Don cieszy się bowiem najwyższym w firmie autorytetem.

© 2009 Lionsgate Television. All Rights Reserved

Syn prostytutki, przygarnięty przez ojca, ubogiego farmera, i jego żonę, obecną pozycję zawdzięcza własnej pracy. Don, jako jedyny  w agencji pracownik wyższego szczebla, nie legitymuje się pochodzeniem z wyższych warstw. „Mad men” demaskuje amerykańskie społeczeństwo jako klasowe i arystokratyczne. „Stare pieniądze”, rodzinne majątki ziemskie, korzenie sięgające pielgrzymów z Plymouth i europejskich rodów, okazują się mieć większe znaczenie niż głosi mit o demokratyczności Ameryki. W burżuazyjnym państwie na szczytach władzy nie ma miejsca dla wyrzutków takich, jakim był Don. Przełożeni nie znają historii Dona – jego prawdziwego nazwiska, pochodzenia, rodziców. Draper wymyślił się na nowo, by pasować do świata, w którym chce żyć. Za kilka lat dzieci kwiaty będą krzyczeć, że to świat musi się zmienić. Hippisowska ideologia mogłaby przywrócić Donowi dawną tożsamość. Jedyne zaś, co zaoferowało mu społeczeństwo patriarchalne, podnoszące się po II wojnie światowej, to warunki, w których mógł stworzyć siebie sam. Warunki, w których mógł zmienić tożsamość, prowadzić podwójne życie i dostać za to rozgrzeszenie oraz położyć podwaliny pod nowy kapitalizm skutkujący dzisiaj „korozją charakteru”.

W szeregach nowego kapitalizmu widać kobiety. Takie jak Peggy Olson, self made woman, a zarazem alter ego Dona. Peggy idzie tą samą drogą co jej poprzednik. Wybija się na przekór niewykształconej rodzinie dzięki pracy i talentowi. Ich ścieżki nie są jednak równoległe. Peggy symbolizuje przyszłość, zapowiada drugą falę feminizmu, Don zaś należy do przeszłości i kruszącego się pod naporem grup mniejszościowych patriarchatu. Jej przyszłość, tak jak przeszłość Dona, także wymaga poświęceń – rezygnacji z rodziny. Peggy usuwa nieślubną ciążę, by uniknąć społecznego ostracyzmu i kontynuować karierę. Dla niej, w pewnym sensie, lata sześćdziesiąte przyszły za późno.

© 2009 Lionsgate Television. All Rights ReservedRównież sposób filmowania bohatera – często od tyłu – podkreśla jego nieprzystawalność do nadchodzących czasów. Przypomina o prywatnej przeszłości pełnej luk i niejasności. O tym, jak mało o nim wiemy. Twórcy nie od razu bowiem ujawniają kłamstwo, na którym zbudował swoje życie. I to właśnie kłamstwo przyczynia się do rozbicia rodziny Draperów. W biurze, pomimo zmieniających się warunków, Don wciąż pozostaje głównym rozgrywającym. Biuro staje się domem, bezpieczną przystanią, nad którą sprawuje kontrolę. Zawartość szuflad jest tu dobrze znana, na przykład w drugiej od dołu leżą równo złożone białe koszule. Przygotowane przez posłuszną i oddaną sekretarkę.

Honey, I’m home!

Nad zawartością domowych szuflad władzę przejęła Betty. Dyrektorka kreatywna w świecie, do obsługi którego wystarczy robot kuchenny, pralka oraz szafa pełna luksusowych sukienek. Jest przede wszystkim żoną Dona Drapera i matką jego dzieci. A to, zgodnie ze społecznym założeniem, poza stertami kolorowych pism i telewizorem, powinno jej wystarczyć do szczęścia. Śliczna i młoda, czekająca z gorącym obiadem i pocałunkiem, zaradna towarzysko – pani Draper. Bez niej obrazek idealnego domu byłby wybrakowany, autokreacja Dona niemożliwa, a on sam niekompletny.

Takiego domu potrzebuje Don. O taki walczy, gdy zdrady wychodzą na jaw, a Betty wystawia jego walizki za drzwi. Pastelowa willa na przedmieściu z pastelową żoną, nie zadającą zbyt wielu pytań lub zadowalającą się zdawkowymi odpowiedziami, są odzwierciedleniem marzenia o domu, jakiego Don sam nie miał. Tym bardziej, że stanowią klasyczne wyposażenie pełnowartościowego przedstawiciela klasy wyższej. Żona, przypominająca zaprojektowaną w 1958 roku przez Ruth Handler lalkę Barbie, to także ozdoba męża. Na przyjęciach ma lśnić jak spinki u mankietów, być wizytówką familijnego szczęścia. Fasadą domu, który on zbudował i który on utrzymuje. Posiadacz – ten właśnie status daje Donowi poczucie bezpieczeństwa. Dlatego po każdej wizycie składanej kochance wraca na swoje przedmieście. Po cichu zdejmuje buty, tuli śpiące dzieci, a w małżeńskim łóżku zajmuje miejsce po prawicy. Ona zaś czeka cierpliwie, bo tak została wychowana. Na księżniczkę z bajki, w której rządy sprawują ojcowie. Podobną do tysięcy innych, opisywanych przez Betty Friedan w książce „The Feminine Mystique” („Mistyka kobiecości”). Autorka, sama będąca panią domu, dokonała bezprecedensowej wiwisekcji klasy społecznej, do której należą Draperowie.  Wydaje się, że zapis relacji i wspomnień amerykańskich gospodyń, które składają się na jej książkę, posłużył scenarzyście serialu Matthew Weinerowi za podręcznik, według którego precyzyjnie nakreślił wizerunek bohaterki. Jeszcze w pierwszym sezonie określać by ją mogło wyznanie jednej z cytowanych przez Friedan gospodyń: „Skoro mam tylko jedno życie, pozwólcie mi je przeżyć jako blondynce”. Pewnie nieprzypadkowo Matthew Weiner nadał Betty imię feministycznej pisarki.

© 2009 Lionsgate Television. All Rights ReservedKonieczność wyprowadzki z domu i małżeńskiej separacji to dla Drapera nie tylko zaskoczenie (także z powodu zdecydowania żony), zaburzenie istniejącego status quo, lecz również utrata mozolnie budowanej tożsamości. Pokaźna rysa na gładkim wizerunku. Tym, co Dona przeraża, jest niebezpieczeństwo zakłócenia wypracowanego i sformatowanego modelu życia, do którego nie pasuje ani rozwód, ani już tym bardziej powrót wypieranej i tabuizowanej przeszłości. Dlatego też, gdy pojawia się młodszy brat, Don udaje, że go nie zna i oferuje jedynie gruby plik banknotów w zamian za zniknięcie z „ułożonego” świata (dyrektora Drapera).

„Pan Idealny” żyje w ciągłym konflikcie między prawdą a kłamstwem. Kiedy Peggy po porodzie leży w szpitalu, Don odwiedza ją z przesłaniem: „zapomnij, że to się wydarzyło”. Człowiek w żelaznej masce ufa, że tylko ukrycie ma wyzwolicielską moc. A wyrzeczenie jest drogą do sukcesu. Chcesz być milionerem startującym z pozycji pucybuta? Doskonale, nie zapomnij tylko w odpowiednim momencie wyrzucić brudnych szczotek!

Don Draper wierzy, że przesunięcie kilku puzzli nie zniszczy całej układanki, i za pozwoleniem Betty wraca do domu. Ale tutaj panuje już nowy porządek. Ustanowiony przez nową kobietę. Przez nowy, nie-męski, autorytet. W tej obcej przestrzeni musi się odnaleźć „stary” mężczyzna. Oto dom, w którym życie straszy z podwójną mocą. Snująca się dotąd od piekarnika do pralki kobieta, wypalająca papieros za papierosem, wychodzi z kuchni. Od czasu, gdy zaraz po wyprowadzce Dona symbolicznie zasiadła za biurkiem w jego gabinecie, układa „plan nowego życia”, któremu rozdział swojej książki poświęciła Friedan. Zrodzony z „przerażającego uczucia pustki, wydrążenia”. Okazuje się, że odejście Dona nie czyni go bardziej nieobecnym. Gdy wraca, słyszy od żony: „Nic się bez ciebie nie zmieniło”. Co, paradoksalnie, oznacza zmianę wszystkiego.

Naga prawda

W małżeństwie Don Draper ciągle ucieka z domu do hotelowych sypialni. Czasami do przestronnych mieszkań lub na niewygodne siedzenia samochodu. Każde miejsce jest dobre, jeśli można w nim uprawiać seks z wybraną kobietą. A to dla młodego dyrektora nietrudne, bo piękności same o niego zabiegają. O człowieka sukcesu, który nawet uwodząc, nie rezygnuje z copywritingu.

© 2009 Lionsgate Television. All Rights Reserved

Główny bohater nie zaprasza do łóżka każdej chętnej. Pominąwszy kilka przypadków, ze swymi kochankami spędza zazwyczaj więcej niż jedną noc. Superman z Madison Avenue nawiązuje bowiem romanse. Z kobietami, które choć nie mniej piękne, są przeciwieństwem jego żony. Aktywne zawodowo, imponujące błyskotliwością, w większości bezdzietne. Silne osobowości głośno wypowiadające poglądy i pragnienia. Midge – artystka prowadząca ekstrawaganckie życie w oparach farb i marihuany. Rachel – przedsiębiorcza właścicielka domu towarowego. Bobbie – bezczelna menedżerka swojego męża-komika. Joy – młodziutka amatorka kalifornijskich orgietek. Suzanne – nauczycielka dzieci Draperów, wykształcenie zawdzięczająca ciężkiej pracy, a nie pochodzeniu. Oto magnesy Dona. Kobiety realizujące „plan nowego życia”. Wolnomyślicielki, symbole społecznych i obyczajowych przemian. Zapowiadające seksualną rewolucję, eksplozję naukowych i biznesowych karier kobiecych, zwrot ku autentyczności. Nie-sekretarki, bo tamte można mieć za obietnicę awansu. Jak wszystko, co osiągalne zbyt łatwo – nieatrakcyjne dla Dona.

Niektóre z nich, jak hippisowska ilustratorka czy z początku niedostępna przedsiębiorczyni, pełnią rolę erotycznych przyjaciółek. Równouprawnione partnerki, którym Don czasami o sobie opowiada, odsłania tajemnice pochodzenia i dorastania. Spotkania są nie tylko seksualną przygodą, ale także sposobem kanalizowania wstrzymywanych emocji. Kiedy Don spędza czas w łóżku z kochanką, Betty zajmuje miejsce na kozetce u terapeuty. Równolegle oddają się swoim terapiom. Erotyczne przyjaciółki Dona nie rywalizują z żoną. Wiedzą, że „stary” porządek nie może zostać naruszony, a hierarchia społeczna jest dla niego najważniejsza. Chorobliwy introwertyzm nie pozwala stwierdzić, czy Draper się zakochuje i tęskni. W chwilach, gdy relacja przejmuje nad nim kontrolę (jak w przypadku rezygnacji Midge z biletu do Paryża na rzecz błogiego odlotu narkotykowego wśród bohemy), Don ucieka. A nazywającą go „kolekcjonerem” Bobbie, przywiązuje do łóżka i wychodzi. Kobiety mogą mówić. Byle nie za dużo, byle nie prawdę.

„Enjoy the best America has to offer” głosi reklama whisky na billboardzie, który mija Don spadając między wieżowcami Nowego Jorku w czołówce serialu. W locie ześlizguje się z kobiecych nóg i spada na kanapę. Sam. Bez żony, kochanek, kolegów z pracy. Tułacz na trasie Środkowy Zachód – Kalifornia – Nowy Jork. Człowiek-ekran odbijający, a zarazem negocjujący mity: szeryfa, pięknego umysłu, pucybuta, który stał się milionerem. Na kanapie siedzi odwrócony do widza tyłem – człowiek bez twarzy. Co jest takiego w Ameryce – oferującej to, co najlepsze – co każe mu ją ciągle odwracać?