ŚLEDZTWA RUDEGO KOTA:
Wykopaliska

Tomasz Fiałkowski

Wróćmy do opisanej na początku okładki: chodzi o „Jak najwięcej grobów" Angielki Margery Allingham, powieść ogłoszoną w 1948 roku, której bohaterem jest Albert Campion

Jeszcze 1 minuta czytania

Papier – klasy siódmej! – zupełnie już pożółkł, a po brzegach nawet zbrązowiał i jest cieńszy niż kiedyś. Druk wyblakł, grzbiet książki się rozkleja, niektóre kartki wypadają, tylko okładka trzyma się nieźle. Mocna czerń tła, fioletowe litery tytułu, nad nim zielony wieniec z napisem na białych szarfach: „Fachowe pogrzeby. Dobry smak. Sprawna obsługa. Ceny niskie”.

I jeszcze jeden szczegół: w lewym górnym rogu okładki znak firmowy serii i jej nazwa: Klub Srebrnego Klucza. Ta seria wydawnictwa Iskry była jedną ze zdobyczy odwilży roku 1956 – w latach stalinowskich powieść kryminalną traktowano jak gatunek podejrzany – i zagościła na trwałe na rynku peerelowskiego kryminału, walcząc o pierwszeństwo z Jamnikiem wydawnictwa Czytelnik.

Rynek był jednak reglamentowany i najwięcej miejsca zajmowała na nim z urzędu produkcja rodzima, przede wszystkim tak zwane powieści milicyjne. Tym skwapliwiej szukało się przekładów, oczywiście z Zachodu (choć zdarzały się rodzynki z literatur sąsiedzkich, demoludzkich, jak choćby powieści Czecha Václava Erbena). Przekłady były dziełem renomowanych tłumaczy, którym rzadko przytrafiały się wpadki, dziś będące niemal codziennością. A wśród autorów znaleźć można nazwiska pierwszorzędne.

Wszystko to nie znaczy, że PRL był fajny i autor tych słów za nim tęskni. Na półkach z kryminałami zachowałem jednak kącik dla rozsypujących się tomów sprzed trzydziestu albo i pięćdziesięciu lat. Trochę z sentymentu, a trochę dlatego, że o niektórych autorach, nie wiadomo czemu, zupełnie dziś zapomniano.

Wróćmy do opisanej na początku okładki. Wtajemniczeni już wiedzą: chodzi o „Jak najwięcej grobów" Angielki Margery Allingham (1904-1966), powieść ogłoszoną w 1948 roku i należącą do cyklu, którego bohaterem jest Albert Campion. „Zawsze elegancki, pojawiał się bezszelestnie jak cień i był – co kiedyś stwierdził z zazdrością pewien znany kryminolog – człowiekiem, który na pierwszy rzut oka nie mógł nikogo przerazić”.

Tym razem – II wojna niedawno się skończyła – Campion trafia do zapomnianego zakątka Londynu, gdzie w zapuszczonej, XIX-wiecznej rezydencji, mieszkają zubożali i zdziwaczali potomkowie wiktoriańskiej poetki i jej sławnego niegdyś męża, profesora Palinode. Dwoje z dzieci państwa Palinode właśnie zmarło, w nie do końca jasnych okolicznościach. W sąsiedztwie ich rodzinnego domu – który należy teraz do podstarzałej aktorki rewiowej, znajomej Campiona, z Palinode’ami złączonej tajemnymi więzami  – czas też się zatrzymał.

Na Apron Street znajdziemy sklep kolonialny i z towarami żelaznymi; jego właściciel „prowadzi swój sklep tak, jakby to była placówka handlowa zagubiona gdzieś w głuszy leśnej... udziela kredytu, ser trzyma za blisko parafiny”. Niedaleko znajduje się apteka Taty Wilde, który sprzedaje specyfiki tak niezwykłe, jak „Syrop Na Kaszel Matki Appleyard Leczący Również Wnętrzności”, sam zaś wygląda jak „stara ciotka, z malowanymi włosami, staromodnym kołnierzykiem, w czarnym krawacie i sztuczkowych spodniach”. Jest też Teatr Tespisa – „z ambicjami, nieszkodliwy”, oraz oddział banku równie staromodnego jak apteka. No i zakład pogrzebowy Jasa Bowelsa...

Rodzeństwo Palinode – uszczuplone o brata Edwarda i siostrę Ruth, która odziedziczony geniusz matematyczny próbowała nieszczęśliwie spożytkować w grach hazardowych – jest kompletnie odklejone od rzeczywistości, a zarazem nadzwyczaj bystre. Ich dziwactwa okazują się sposobem na przeżycie, ich inteligencja, zupełnie bezproduktywna, objawia się w nieoczekiwanych momentach. Posługują się wewnętrznym, pełnym aluzji językiem, niezrozumiałym dla miejscowego policjanta, skądinąd bystrego i pełnego dobrej woli, nie stanowiącym jednak przeszkody dla Campiona.

To naprawdę wciągająca i pełna cokolwiek makabrycznego humoru powieść – nie rozumiem, czemu jej nigdy nie wznowiono i czemu nie przełożono innych książek tej autorki. Seria „Srebrnego Klucza” została ostatnio wskrzeszona w wydawnictwie Zysk. Nie wiem, czy to przedsięwzięcie się powiedzie, na pewno jednak warto sięgnąć do autorów i tytułów kiedyś pod tym szyldem publikowanych.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.