wiersz

Mariusz Grzebalski

Torby

są już nieco zniszczone, niektóre bardzo –
o świcie przypominają foki na brzegu morza.

Kiedy przejeżdżają obok mnie,
na rozklekotanych wózkach handlarzy

i spływa po nich deszcz,
widzę, że od zawsze są martwe.

Nigdy nie wypłynęły dalej niż ten
rozrastający się jak nowotwór rynek.

Lipna bielizna, podrabiane filmy,
nieoclone fajki – to całe ich przeznaczenie.

Są jak wszystko tutaj, tanie i nietrwałe –
niszczeją, służąc czemuś, co je przekracza.



739

Okoliczności wiersza

Latem zeszłego roku, kwadrans przed szóstą, przechodziłem obok Rynku Jeżyckiego w Poznaniu, jak każdego dnia zresztą, bo wcześnie wstaję i wcześnie zaczynam pracę, i nagle uderzył mnie widok ociekających wodą toreb, spiętrzonych na rachitycznym wózku handlarza, który z wysiłkiem go ciągnął. To były różne torby – papierowe, parciane, z materiału, foliowe, a nawet nesesery i torby podróżne. I każda z nich była czymś wypchana. Wyglądało to dość odrażająco… A potem nagle przypomniało mi się Heideggerowskie pojęcie poręczności. I uderzyła mnie cisza, w jakiej rzeczy, wtedy akurat myślałem o tych nieszczęsnych torbach, służą człowiekowi zanim skończą na wysypisku. A stąd był tylko krok do ciszy, w której my załatwiamy swoje sprawy zanim nie kopniemy w kalendarz. Kosmiczna cisza…
Nie wiadomo, co było pierwsze, scena, która przyciągnęła mój wzrok, czy oświecenie, którego doznałem. Najpewniej jedno i drugie, zwłaszcza że zdarzenie miało momentalny charakter. Niby proces, ale dziejący się w bardzo krótkim czasie.
Musiało minąć kilka miesięcy, pięć albo sześć, aż wiersz uzyskał końcowy kształt. Powstał jako wiersz stychiczny, potem ewoluował do formy pseudosonetu, co w moim przypadku jest dość częste, aż skończył jako osiem dystychów. Dłubałem w nim od czasu do czasu, głównie go skracając, kasując kolejne epitety. Ta dłubanina, rzeźbienie są o tyle istotne, że niekiedy, bardzo rzadko, ale jednak, piszę wiersze od a do zet, jakby w jednym błysku. Tym razem tak nie było.

Mariusz Grzebalski

Mariusz GrzebalskiMariusz Grzebalski (ur. 1969) – poeta, prozaik, redaktor. Absolwent filozofii UAM w Poznaniu. Jako poeta debiutował w 1994 roku zbiorem wierszy „Negatyw”, za który otrzymał nagrodę im. Kazimiery Iłłakowiczówny. Następnie opublikował „Ulicę Gnostycką” (1997), „Widoki” (1998), „Drugie dotknięcie” (2001), „Słynne i świetne” (2004), „Pocałunek na wstecznym” (2007), „Niepiosenki” (2009). Wydany w 2006 roku zbiór opowiadań „Człowiek, który biegnie przez las” był jego debiutem prozatorskim.
Były redaktor naczelny dwutygodnika literackiego „Nowy Nurt”. Obecnie pracuje jako redaktor w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej w Poznaniu, gdzie prowadzi Wielkopolską Bibliotekę Poezji i Bibliotekę Poezji Współczesnej, oraz jako redaktor „Dodatku LITERAckiego” Nagrody Literackiej GDYNIA. Mieszka w Koziegłowach koło Poznania.

Wiersz „Torby” pochodzi z tomu „Kronika zakłóceń”, który 24 czerwca ukazał się nakładem Biura Literackiego we Wrocławiu.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.