ŚLEDZTWA RUDEGO KOTA:
Zacny Chińczyk

Tomasz Fiałkowski

Charlie Chan – niski i korpulentny, wyrażający się niezmiernie kwieciście i podkreślający z wschodnią przesadą swoją skromność, a także przywiązanie do licznej i wciąż powiększającej się rodziny, wydawać się może postacią cokolwiek komiczną

Jeszcze 1 minuta czytania

22 listopada 1959 roku Maria Dąbrowska zanotowała w dzienniku: „Ze stolika nocnego Tulci wzięłam czytany przez nią kryminał Biggersa «Charlie Chan prowadzi śledztwo». Cóż to za potworna szmira! W «kryminałach» Agaty Christie idzie przynajmniej o wykrycie zbrodniarza, co popełnił morderstwo na kimś niewinnym. Tu idzie właściwie o porachunki między dwoma w gruncie rzeczy łajdakami-aferzystami”...

Autorka „Nocy i dni” nie była zaprzysięgłym wrogiem literatury lżejszego kalibru. Polemizując na kartach dziennika z Jerzym Putramentem, skądinąd także autorem powieści sensacyjnych, raczej nieudanych, broniła „Piosenki śmierci” S.S. Van Dine’a, czyli Willarda Huntingtona Wrighta: „Jest to najbardziej oryginalny, najlepszy kryminał, jaki w ogóle czytałam”. Biggers, rodak i pokoleniowy rówieśnik Van Dine’a, wyraźnie jednak nie przypadł jej do gustu.

Kim był autor owej „szmiry”? Earl Derr Biggers urodził się w 1884 roku w Warren (Ohio), zmarł czterdzieści dziewięć lat później na atak serca w Pasadenie w Kalifornii – stanie, w którym od dawna mieszkał. Głównym jego wkładem w literaturę jest stworzenie postaci Charliego Chana, Chińczyka, detektywa z policji w Honolulu. Pojawia się on w sześciu powieściach, od „Domu bez klucza” (1925) po „Strażnika kluczy” (1932). Książka czytana przez Tulcię, czyli córkę Anny Kowalskiej, i tak nielitościwie potraktowana przez Dąbrowską, stanowi przedostatnie ogniwo cyklu.

Charlie Chan – niski i korpulentny, wyrażający się niezmiernie kwieciście i podkreślający z wschodnią przesadą swoją skromność, a także przywiązanie do licznej i wciąż powiększającej się rodziny, wydawać się może postacią cokolwiek komiczną. Niech nas jednak nie zwiodą pozory: to bystry obserwator obdarzony przenikliwym umysłem, umiejący przy tym wniknąć w psychikę przestępcy. Sławny sir Fryderyk Bruce ze Scotland Yardu już podczas pierwszego spotkania z detektywem z Hawajów „dostrzegł w czarnych niespokojnych oczach coś niezwykłego, co przykuwało jego uwagę”.

Sir Fryderyk, pojawiający się w pierwszych scenach „Za kurtyną”, najlepszej może powieści Biggersa, której akcja toczy się w San Francisco, wkrótce zginie z ręki człowieka, którego tropił, i trafność własnego osądu doceni co najwyżej z zaświatów. Sierżantowi Chanowi nie przeszkodzi bowiem w rozwikłaniu zagadki ani tęsknota za rodzinnym domem na wzgórzu Punchbowl, gdzie właśnie jego żona urodziła jedenaste dziecko, ani porywczy i gburowaty kapitan Flannery, który oficjalnie prowadzi śledztwo i niechętnie przyjmuje jakąkolwiek pomoc. I oczywiście to Flannery zbierze wszystkie owoce sukcesu, a jego rzeczywisty autor odpłynie do Honolulu.

Skąd powrót do zapomnianego autora? Po prostu brat podrzucił mi ostatnią powieść z Chanem, wznowionego w zeszłym roku „Strażnika kluczy”. Zanurzony od miesięcy w mrocznym świecie skandynawskich kryminałów, pozwoliłem sobie na chwilę oddechu. I wcale nie żałuję. Zwłaszcza, że rozkoszną staroświeckość powieści Biggersa potęguje język – wydawca dokonał bowiem adaptacji (cokolwiek to znaczy) przedwojennego przekładu. A intryga jest tu tyleż nieprawdopodobna, ile wyrafinowana.

Oto milioner Dudley Ward zaprasza do luksusowej willi nad jeziorem Tahoe swoją byłą żonę, śpiewaczkę operową Ellen Landini, oraz trzech kolejnych jej mężów, włącznie z kandydatem na czwartego. Zaprasza też detektywa Chana, któremu powierzył pewną misję. W nocy pani Landini zostaje zamordowana – i nie będzie jedyną ofiarą. W rozwikływaniu zagadki zamerykanizowanemu Chińczykowi z Hawajów pomogą: miejscowy szeryf, jego niewidomy ojciec oraz młody kowboj z Newady... Wokół zima, góry, jodły, niedaleko zaś słynne Reno, miasto rozwodów i hazardu. Na razie wygląda dosyć niewinnie, choć młody szeryf już ubolewa nad jego postępującym upadkiem. „Na przykład tam naprzeciwko, ta wystawa z czarnymi jedwabnymi koszulkami. Tego tu dawniej nie było. A te wszystkie gabinety kosmetyczne!”.

Przypominając Biggersa, warto pamiętać, że kreacja Charliego Chana miała swój wymiar pozaliteracki. Chińscy imigranci w Kalifornii byli przecież długo pariasami pozbawionymi praw, o czym przejmująco pisał Jack London. Chan nie raz zresztą spotyka się z mniej lub bardziej skrywanymi uprzedzeniami. Biggers uprzedzeń najwyraźniej nie lubił i był zwolennikiem równości nie tylko ras. W „Za kurtyną” zastępca prokuratora okręgowego okazuje się młodą i atrakcyjną kobietą, ku niekłamanemu zdumieniu przedstawicieli płci przeciwnej.

I w ten sposób, poprzez politykę równościową, wracamy do ponurych, bardzo współczesnych i boleśnie realistycznych Skandynawów. Nowe powieści Szwedki Camilli Läckberg i Norwega Jo Nesbø czekają na półce, jakiś Islandczyk pewnie wkrótce do nich dołączy. Będzie co czytać.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.