wiersz

Bohdan Zadura

Nocne życie w początkach kwietnia 2009
(fragment)


Z piątego na szóstego kwietnia
podróżuję po Ukrainie
śladem jakiegoś pisarza  
wraz z grupą innych pisarzy

zaprzyjaźniam się
z ukraińską poetką
a właściwie
jej kilkuletnią córką

dziecko jest chore
skórę ma zsypaną wysypką
jak przy półpaścu
ale to nie jest półpasiec

jej ojciec
siedzi w więzieniu
możliwe
że mała go nie pamięta

niepokoi mnie
więź jaka się
rodzi między nami

kiedy zwracając się do mnie
dziewczynka wypowiada
pierwszą sylabę
wyrazu zaczynającego
się od ta
przerywam jej
nie chcąc usłyszeć
słowa tato

nie zastanawiałem się
jak ją sobie zjednać
zastanawiam się
jak ją do siebie zrazić

wiem
to nie ma przyszłości
nie chcę pytać
jak Piłat
cóż jest przyszłość

z prowincjonalnego miasta
na zachodzie
przemieszczamy się
na południe

jedna z sesji
odbywa się na statku
raczej na okręcie
bo to okręt wojenny

z niebywałą szybkością
pruje czarne wody
Dniepru
przepływa pod mostami
z prędkością bolidu
formuły 1
wypływa
na czarne wody
morza Czarnego

na granatowym niebie
widać jak trzy pieczęcie
trzy hologramy
patronów medialnych sesji

wychodzimy na brzeg
rozprostować nogi
to chyba okolice Jałty
zdumiewa mnie jakość
dróg przecinających
sosnowy las
ilość milicjantów z drogówki
elegancja ich mundurów

nie wiadomo kiedy
mija pół godziny
ktoś mówi
statek nie będzie czekał
kilkadziesiąt osób
rzuca się biegiem
w stronę brzegu

podróżuję z dwoma
ortalionowymi torbami
jedna jest prawie całkiem
pusta

Jurek Snopek
mówi mi Wyrzuć
ten gorszy ser a ten lepszy
ja sobie wezmę

grzebał mi w bagażu

co to znaczy gorszy
co to znaczy wyrzuć

co przywiozę do domu

ukradkiem sięgam do torby

ten gorszy leży na górze

pleśniowy blue

jest bardzo w porządku

81

Bohdan Zadura o myśleniu wierszem
Kiedy myślę wiersz... przypominam sobie te czasy, kiedy myślałem o nim dużo częściej i o wiele intensywniej niż teraz. Czasy, gdy był czymś wytęsknionym, niedościgłym, czymś, czego zazdrościło się innym i za co było się gotowym oddać życie. Więc tak naprawdę dzisiaj chyba już nie myślę o wierszu, jeśli  już, to czasami myślę wierszem.
Nie przepadam za słowem mistrz, myślę, że miałem bardzo wielu nauczycieli, bo w szkole wiersza jest wiele klas i wiele przedmiotów w tych klasach. Mickiewicz i Słowacki, Jarosław Marek Rymkiewicz i Miron Białoszewski, Apollinaire i Kawafis, Eliot i Ashbery... A Iwaszkiewcz, Grochowiak, Herbert? Tę listę mógłbym ciągnąć długo, a i tak nie byłaby pełna. Niewykluczone przecież, że ktoś, kto może zmienić moje myślenie o wierszu, dopiero zaczyna pisać.

Spróbować opisać już nie tylko w kilku słowach, ale nawet w kilku zdaniach to, co najważniejsze w twórczości Bohdana Zadury, wydaje się zadaniem karkołomnym i wręcz niewykonalnym. Jak pokazać, skąd bierze się jego poetycka swoboda i odwaga – umiejętność łączenia powagi z humorem i dystansem? Gdzie szukać źródeł tego – jak świetnie powiedział o Zadurze Andrzej Sosnowski – „niemal bezprzykładnego realizmu, niemal hermetycznej prywatności i niemal ostentacyjnej światowości”? Jak opisać wybrany przez młodych jego poetycki patronat? Czym jest współczesność wierszy Zadury, którą tak często się podkreśla? Zadura jako punkt odniesienia, jako niestrudzony poszukiwacz nowych form wiersza, sprawdzający jego wiarygodność i przydatność.
Byłby dzisiejszy wiersz Zadury wierszem osadzonym w językowym realizmie, czerpiącym z otaczającego świata zapisem wielu głosów – poezją rozgrywającą się na stykach słów? Wierszem unikającym moralizatorstwa, dalekim od nachalnego przekonywania? Gwarantem wiarygodności, a zarazem sprytnym kamuflażem byłaby jego prywatność?
Porozmawiajmy. Możesz zdjąć garnitur i założyć t-shirt. Wejść i poczuć się jak u siebie. Pokażę ci, że nie ma niepoetyckich rzeczy. Literatura to „śmiertelnie poważna sprawa”, ale tylko wtedy, kiedy znasz proporcje, gdy masz dystans do siebie. „Przyjemnie poczuć grunt, który stwardniał pod cudzymi stopami”. Czytając te wiersze, nie zapominaj jednak o sobie, drogi Czytelniku. I niech te kilka słów, które chciałbyś wypowiedzieć o świecie, nie przychodzi ci zbyt łatwo.
Jarosław Borowiec

fot. Teodor Jeske-ChoińskiBOHDAN ZADURA – ur. 1945, poeta, prozaik, krytyk literacki i tłumacz, redaktor naczelny „Twórczości”. Debiutował w 1968 r. powieścią „Lata spokojnego słońca” i tomem wierszy „W krajobrazie z amfor”. Opublikował kilkanaście tomów poetyckich, m.in.: „Podróż morska” (1971), „Pożegnanie Ostendy” (1974), „Małe muzea” (1977), „Starzy znajomi” (1986), „Prześwietlone zdjęcia” (1990), „Cisza” (1994), „Kaszel w lipcu” (2000), „Ptasia grypa” (2002), „Kopiec kreta” (2004). Wśród pozycji prozatorskich: „A żeby ci nie było żal” (1972), „Patrycja i chart afgański” (1976), „Do zobaczenia w Rzymie” (1980) oraz „Lit” (1997).
Jego dorobek translatorski obejmuje poezję węgierską, rosyjską, ukraińską, anglosaską – m.in.: D. J. Enright „Księga Fausta” (1984); D. Pawłyczko „Tajemnica twojej twarzy” (1989); T. Harrison „Kumkwat dla Johna Keatsa” (1990); wybór poezji ukraińskiej „Wiersze zawsze są wolne” (2004). Jest również autorem monografii poświęconej twórczości Tadeusza Nowaka i trzech książek krytycznoliterackich – „Radość czytania” (1980), „Daj mu tam, gdzie go nie ma. Szkice poetyckie” (1996) i „Między wierszami” (2002). Cały dorobek jego twórczości – wydany jako „Dzieła zebrane” – w latach 2005-2007 ukazał się nakładem Biura Literackiego.
We wrześniu 2008 r. opublikował tom wierszy „Wszystko”. W najbliższym czasie, w jego przekładzie, ukaże się wybór wierszy Ostapa Sływynskiego „Ruchomy ogień”.