„Bitwa pod Grunwaldem” Edwarda Dwurnika

Bogusław Deptuła

Dla Edwarda Dwurnika dzisiejsza „Bitwa pod Grunwaldem” to polsko polska nawalanka na całego. A żeby było jeszcze pikantniej została pokazana w salach Zamku Wawelskiego

Jeszcze 1 minuta czytania

Edward Dwurnik, „Bitwa pod Grunwaldem”. Zamek Królewski na Wawelu, Kraków, 28 października 2010 – 17 stycznia 2011, kuratorka: Maria Anna Potocka

W roku obchodów sześćsetnej rocznicy zwycięstwa pod Grunwaldem imprez było bez liku. Samo ich skatalogowanie to wielka praca. Jednak, jak sądzę, znakomita większość z nich przeminie bez śladu wraz z zakończeniem uroczystości.


Pewnym wyjątkiem w tej materii z pewnością pozostanie „Bitwa pod Grunwaldem” namalowana przez Edwarda Dwurnika. Dwurnik nie próbuje dialogować z Matejką. Zrobił to już przed laty na rysunku z 1957 roku, gdy miał 14 lat. Wtedy niezbyt jeszcze wprawną ręką wykonał odmienną wersję obrazu Matejki, nie uwzględniając owych dramatycznych momentów bitwy, które przyciągnęły uwagę mistrza Jana.

Edward Dwurnik, „Bitwa pod Grunwaldem

Obecna kompozycja, znacznych rozmiarów 2,7 x 4,5 m, jest od dzieła Matejki o połowę mniejsza. Najistotniejsze są tu dwa fakty: to bitwa Polaków z Polakami oraz nie ma jednego kluczowego momentu, wszystko jest równie ważne, albo równie nieważne. Nawalanka na całego trwa. Okładają się kijami, pałkami, ale i krzyżami. Nie bez powodu swój tekst w katalogu towarzyszącym wystawie Maria Poprzęcka zatytułowała „Polskie pobojowisko”. Tu nie ma co zbierać. Jest ogólna miazga i taki właśnie miazgowaty charakter ma także kompozycja tego obrazu, a raczej jej brak. Dwurnik po prostu starannie zapełnił powierzchnię płótna postaciami. Naćkał, ile się dało.

To pierwszy żyjący artysta, który ma swoją wystawę w salach Zamku na Wawelu. Przed wojną zaproszono kilku żyjących artystów, by dekorowali wawelskie wnętrza, jednak to nie były ich wystawy. „Jestem szczęśliwy, że zaistniałem w tych salach. To jak zwieńczenie mojej drogi twórczej. Bardzo dziękuję, że mieliście państwo ten gest i odwagę”. Pretekstem do urządzenia pokazu było zbliżające się otwarcie Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie, które na początek pokaże właśnie związki sztuki współczesnej z historią. Nie może tam zabraknąć obrazów Dwurnika. Bo jest on malarzem historii w podwójnym sensie, po pierwsze tej dziejącej się na naszych oczach, po drugie tej minionej, do której często wraca, malując repliki i nowe wersje istniejących już kompozycji.

Edward Dwurnik, „Hołd pruski”Maria Anna Potocka, pomysłodawczyni krakowskiej ekspozycji, mówi o wawelskich wnętrzach: „Dobre miejsce to takie, które przydaje sztuce siły, wyrazistości przekazu i skupienia na tym, co się dzieje. Wawel jest fenomenalnym miejscem dla tej wystawy”.

Wraz z „Bitwą pod Grunwaldem” pokazał Dwurnik swoją wersję matejkowskiego „Hołdu Pruskiego”. Z tym, że ów nowy „Hołd” spotkał się ze oryginałem fizycznie, w przestrzeni jednej sali i teraz na siebie popatrują, wisząc naprzeciwko. Pojawiają się na nich różne i bardzo odmienne światy artystyczne, chyba mało już do siebie przystające. Ale to muzealne spotkanie ma dość wyjątkowy charakter.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.