Inicjatywa Warszawa 2020

Rozmowa z Grzegorzem Lewandowskim

Półtora roku temu byłem dość naiwny. Urzędnicy skutecznie mnie z tej naiwności wyleczyli. Z jednej strony moje wyobrażenia o skutecznej współpracy z miastem legły w gruzach, ale z drugiej – wiem, że ta współpraca jest możliwa. Musimy jednak zmienić metody działania

Jeszcze 2 minuty czytania

AGATA DIDUSZKO-ZYGLEWSKA: Rozmawialiśmy na łamach „Dwutygodnika” półtora roku temu, po debatach ReAnimatora. Zostałeś wtedy szefem Komisji Dialogu Społecznego ds. Kultury. Wiem, że spędziłeś dużo czasu lobbując z kilkoma innymi osobami w wielu gabinetach warszawskiego ratusza. Teraz współtworzysz Inicjatywę Warszawa 2020, która prowadzi właśnie cykl debat we współpracy z Gazetą Stołeczną. Co się zmieniło przez ten czas? Czy tamten entuzjazm przełożył się na konkrety?
GRZEGORZ LEWANDOWSKI
: Fakt powołania nowej inicjatywy stanowi jakąś odpowiedź na to pytanie. Ostatnie półtora roku to był okres pozbywania się idealizmu, który towarzyszył nam przy debatach ReAnimatora. Miałem wtedy wrażenie, że siedzący z nami urzędnicy chcą wspólnie i „na serio” wypracowywać pewne rozwiązania. Wydawało mi się, że zgadzamy się co do diagnozy sytuacji i propozycji rozwiązywania problemów. Sądziłem, że w takim klimacie, porozumieniu musi nam się wspólnie coś udać. Dlatego zdecydowaliśmy się kontynuować pracę na rzecz reform w Komisji Dialogu Społecznego. Nie chodziło nam, jak uważali niektórzy krytycy, o żadne rewolucje tylko o systematyczne reformowanie systemu zarządzania kulturą. Mój entuzjazm gasł kilka miesięcy później podczas prób wyjaśnienia losów strategicznego dokumentu warszawskiego Ratusza, czyli „Programu rozwoju kultury w Warszawie 2010-2020”. Program powstawał z licznymi problemami. W końcu powstał, ale od ponad roku nie może doczekać się publikacji i, co najgorsze, nikt oficjalnie nie wyjaśnił, co się z nim dzieje.  To jest dla mnie kwintesencja problemów, które wstrzymują rozwój miasta. Coś wspólnie planujemy, pracujemy, efektów nie widać i najchętniej wszelkie dyskusje na ten temat ratusz wepchnął by pod dywan. Mamy do czynienia ze słabością struktur miasta, niekonsekwencją decydentów i w konsekwencji osłabianiem dialogu społecznego.

Grzegorz Lewandowski, Chłodna 25,
Warszawa
Dlaczego opublikowanie tego programu jest takie ważne?
Ten Program to  propozycja wieloletniej warszawskiej polityki kulturalnej. Jest nam potrzebny, bo bez takiego drogowskazu będziemy się kręcić w kółko. A o kierunku tego kręcenia będa decydować przypadkowi ludzie.

Bez polityki kulturalnej, bez jasnego określenia, co w tym mieście powinno się wydarzyć w ciągu najbliższych kilkunastu lat, będziemy co roku zajmowali się zaklejaniem dziur i ratowaniem kolejnych instytucji, których być może wcale nie warto ratować, a Biuro Kultury będzie dalej wyłącznie gasiło pożary, bo na nic innego nie wystarczy czasu.

Grzegorz Lewandowski

Właściciel Klubokawiarni Chłodna 25 w Warszawie, jeden z inicjatorów koalicji ReAnimator, szef prezydium Komisji Dialogu Społecznego ds. Kultury, jeden z pomysłodawców Inicjatywy Warszawa 2020, organizator licznych debat i wydarzeń kulturalnych; od kilku lat działa na rzecz reformy warszawskiej kultury.

Trudno jest myśleć o rozwoju kultury w sytuacji, gdy nie mamy szczegółowej inwentaryzacji tego, co w Warszawie żyje. Mało wiemy. Ile mamy w mieście instytucji miejskich, ile narodowych, ile prywatnych? Przez ostatnie 5 lat powstało wiele nowych inicjatyw, które na zawsze zmienily obraz lokalnej kultury. Czy miasto je dostrzega? Finansuje? Czy same zdobywają środki od sponsorów? Nie wiemy ile środków przeznaczanych jest na rozwój poszczególnych branż. Wszelkie decyzje są mniej lub bardziej uznaniowe i trudno doszukać się w nich długofalowej refleksji. Bez takiej wiedzy, takiej mapy kultury, wszelkie reformatorskie propozycje są siłą rzeczy oderwane od rzeczywistości.

Przykładem czegoś takiego jest warszawska aplikacja w konkursie na Europejską Stolicę Kultury – to propozycja kompletnie oderwana od świata warszawskiej kultury i opisująca tylko jej pewien fragment – ten bardziej PR-owski i eventowy.

To wszystko brzmi dosyć pesymistycznie…
Półtora roku temu byłem dość naiwny. Urzędnicy mnie z tej naiwności wyleczyli.  Z jednej strony moje wyobrażenia o skutecznej i otwartej współpracy z miastem legły w gruzach, ale z drugiej – wiem, że ta współpraca jest możliwa. Musimy jednak zmienić metody działania. Nie można tego robić z pozycji kulturalnych ideowców, w ramach niewiele – jak się okazuje – znaczących organów konsultacyjnych. Trzeba zacząć robić prawdziwą politykę. Nie udało się kulturalnie. Teraz mam nadzieję, będzie już tylko skutecznie.

Reformy muszą przeprowadzić urzędnicy, a my, wspierając ich zapleczem intelektualnym, musimy pamiętać, jaka jest siła inercji struktur administracji. Nasze pomysły, nawet najlepsze, zwykle utykają na poziomie konsultacji między biurami urzędu miasta. Na drodze do ich realizacji stają też personalne i ambicjonalne rozgrywki urzędników ratusza; ich walki o kompetencje i pieniądze. Dziś, gdy już wiemy, jak to funkcjonuje, musimy uznać, że tempo „pełzającej ewolucji” systemu jest stanem początkowym, punktem startu. Przyspieszenie i większa skuteczność muszą być naszym planem na przyszłość. Chyba inaczej się nie da. Sytuacja zmienia się przecież cały czas na lepsze.

Wydawało mi się po prostu, że można zrobić więcej; że można będzie uchwalić program rozwoju kultury i powołać gremium, które by pilnowało jego realizacji; że można będzie dokonać reorganizacji biura kultury, bo wszyscy uznawali to za potrzebne. To się dotąd nie udało, ale wierzę, że jeszcze się uda – tylko musimy znaleźć lepszą pozycję do proponowania i pilnowania realizacji zmian.

Jak wyobrażasz sobie taką nową skuteczną metodę lobbingu na rzecz zmian w kulturze?
Przykład powstawania warszawskiej aplikacji w konkursie na ESK pokazał, że jest w mieście miejsce dla ekspertów wybieranych do pracy nie z politycznego klucza, ale z powodu intelektualnych możliwości. Członkowie Rady Programowej ESK mieli możliwość wpływania na to, co wymyśliła pani Pełnomocnik. Chociaż nie do końca się zgadzam z wizją i pomysłem na kulturę, które wynikają z tej aplikacji, to jej tworzenie pokazało wartość pracy niezależnych, niepowiązanych formalnie z miastem ekspertów. Jeżeli pani Pełnomocnik, co do której kompetencji mam pewne wątpliwości, potrafiła to kupić, to wierzę, że i dyrektor Biura Kultury w końcu uzna, że może zaufać tym, którzy chcą mu pomóc stworzyć system, nie służący niczyim partykularnym interesom, tylko Warszawie.

Zostań miejskim ekspertem kulturalnym

Jeden z sukcesów KDS ds. Kultury to współpraca przy tworzeniu systemu eksperckiego w Warszawie – celem tego działania jest przeprowadzenie reformy, w wyniku której wnioski dotacyjne (składane przez organizacje pozarządowe zajmujące się kulturą) nie będą podlegały arbitralnej ocenie urzędników i radnych, tylko merytorycznej analizie ekspertów. Miasto właśnie prowadzi nabór do bazy ekspertów:
http://www.um.warszawa.pl/ngo/index.php?id=1060+

Postanowiliśmy, jako Inicjatywa Warszawa 2020, popracować nad zbudowaniem niezależnego analitycznego ośrodka nieskrępowanej niczym myśli o mieście. Będziemy robić zamieszanie, organizować kolejne debaty, pisać do gazet i przypominać Warszawiakom o problemach kultury w mieście, ale co najważniejsze – proponować również rozwiązania tych problemów. Mam nadzieję, że w końcu napiszemy po prostu konstytucję warszawskiej kultury. Mówiąc „my” mam na myśli zespół ekspertów z różnych obszarów kultury, których chcemy zarazić tą ideą. To ludzie, których znamy i których dopiero poznamy, a którzy znają polską specyfikę i wiedzą, co się dzieje w Warszawie, a także znają dobre praktyki z innych krajów i umieją wysnuć wnioski, jak skutecznie wpływać na rozwój kultury w konkretnej sytuacji. Jeżeli tylko uda nam się wypracować markę eksperckiego gremium, które nie załatwia żadnych własnych interesów, to taki ośrodek może stać się bardzo skutecznym narzędziem lobbingu w sprawie reform i kształtowania polityki kulturalnej.