Uduchowiony realista

Uduchowiony realista

Daniela Sannwald

Semih Kaplanoğlu jest doskonałym przedstawicielem postawy l’art pour l’art; pogrążony w namyśle i zamknięty w sobie długo pracuje nad opracowywaniem materiałów, a jeszcze dłużej nad produkcją swoich filmów

Jeszcze 1 minuta czytania


Semih Kaplanoğlu jest nowoczesnym fabularzystą. Mimo że dialogi w jego filmach są skąpe, pozostaje potomkiem mistrzów narracji mocno zakorzenionym w kulturowej tradycji Turcji.

Tym samym jest reżyserem najbardziej chyba wyspecjalizowanym w gatunku „Heimatfilm”, tak charakterystycznym dla nowego kina autorskiego w Turcji. Jakkolwiek reżyser ten także początkowo zdobył sławę w Europie filmem stambulskim, którego temat jest uniwersalny i ogólnoświatowy. W „Meleğin Düşüşü” („Upadek anioła”, 2004) porusza temat więzów krwi i relacji powinowactwa oraz obciążeń, które jedne i drugie mogą ze sobą nieść.

W 2010 roku na festiwalu w Berlinie Kaplanoğlu zdobył Złotego Niedźwiedzia za „Bal” („Miód”), ostatnią część heimatfilmowej trylogii poświęconej losom poety Yusufa, w której reżyser na nowo podjął wątek rodzinny i sproblematyzował kontrast pomiędzy wsią i miastem. Zarazem jednak odstąpił od jakiegokolwiek romantyzmu w przedstawieniu prowincji i Anatolii. Reżyser interpretuje miasteczko jako miejsce zetknięcia starego z nowym i w domyśle zajmuje stanowisko wobec ekonomicznych i społecznych zmian, którym podlegają miasteczko, wieś oraz okolice. I tak filmy „Yumurta” („Jajko”, 2007) oraz „Süt” („Mleko”, 2008), pierwsze dwie części wspomnianej trylogii, nakręcił w Izmirze, swoim ojczystym regionie. Można zakładać, że opowiedziana od końca biografia Yusufa – rozwój od nieśmiałego, jąkającego się dziecka do poety – wykazuje przynajmniej kilka podobieństw do życiorysu Kaplanoğlu. Tęsknota za memleket najbardziej uwyraźnia się w „Jajku”. Film ten ukazuje Yusufa w wieku trzydziestu paru lat, kiedy żyje w Stambule jako poeta i księgarz, a w związku ze śmiercią matki odwiedza swoje rodzinne strony – Izmir. Tam dochodzi do ostrożnego zbliżenia pomiędzy nim i sąsiadką, która opiekowała się matką, a obecnie jest dysponentką jej ostatniej woli.

„Nowe kino Turcji”, pod redakcją Jana Topolskiego.
Korporacja Ha!art. Kraków, 256 stron.
W księgarniach od lipca 2010
Również „Mleko”, drugą część trylogii, nakręcono w okolicach Izmiru.Yusuf właśnie ukończył szkołę i czeka na powołanie do służby wojskowej; czasopismo literackie przedrukowuje jego wiersz, on zaś pracuje jako mleczarz, żeby być wsparciem dla swojej matki. W „Jajku” i „Mleku” Kaplanoğlu w zdecydowany sposób zagłębia się w tradycje religijne, ciągle jeszcze silnie określające życie wiejskie. Nie tylko tytuły jego filmów
należy rozumieć symbolicznie. Reżyser odmalowuje wręcz cały świat pełen – również akustycznych – znaków, przypominających o tym, że poza porządkiem społeczeństw europejskich, który w znacznej mierze opiera się na racjonalizmie, żywe są także inne, archaiczne systemy zasad. Wreszcie w „Miodzie” reżyser powraca do dzieciństwa Yusufa, w którym chłopiec musi się uporać z utratą ojca, pszczelarza żyjącego w górskich regionach na wschodnim wybrzeżu Morza Czarnego. Chłopiec potrafi płynnie mówić i pisać tylko przy ojcu; pomiędzy jednym i drugim istnieje coś na kształt tajemnego porozumienia, z którego matka zostaje wykluczona. Dopiero trzecia część rzuca nieco światła na trudną relację łączącą Yusufa z jego matką.

Semih Kaplanoğlu zdaje się być mniej zainteresowany odbiorem swoich filmów, bardziej zaś rozwijaniem własnego stylu, który określa mianem „duchowego realizmu”. Jest on doskonałym przedstawicielem postawy l’art pour l’art; pogrążony w namyśle i zamknięty w sobie długo pracuje nad opracowywaniem własnych materiałów, a jeszcze dłużej nad produkcją swoich filmów. W ten sposób bardzo się zbliża do wyobrażenia o genialnym, opętanym autorze, który czerpiąc z cierpienia w sobie i we własnym otoczeniu, tworzy wielkie dzieła. Takie osobowości rzadko występują we współczesnym kinie europejskim i właśnie z tego względu są doceniane przez krytyków. Reżysera interesuje precyzyjne sondowanie granic estetycznych filmowego medium, czasami nawet można odnieść wrażenie, że już je przekroczył i w swoich filmach dotarł do granic sztuk plastycznych i muzyki wsp&´łczesnej. 

Fragment książki „Nowe kino Turcji”, której „Dwutygodnik” jest patronem medialnym. Tytuł od redakcji.

 

´