Jeszcze 2 minuty czytania

Grzegorz Wysocki

Z WYSOKA I NISKA:
Madame, czy ma Pani ochotę na seks?

Grzegorz Wysocki

Grzegorz Wysocki

Każdy jest indywidualnością i każdy musi zharmonizować sinusoidy Księżyca i Słońca.
(Piotr Pałagin)

Paulo Coelho, jeden z moich najbardziej perwersyjnych ulubieńców literackich (stawiam go na półce tuż obok Coetzee'ego, Rotha czy Konwickiego), napisał swego czasu książkę pt. „Jedenaście minut”. Tytuł powieści to podobno średni czas trwania stosunku seksualnego. Nie chciałbym oczywiście sugerować, że brazylijski pisarz napisał dzieło autobiograficzne i krytycznym okiem przyjrzał się swemu życiu erotycznemu, ale też trudno mi uwierzyć, by przed przystąpieniem do pisania przeprowadził rzetelne badania naukowe na reprezentatywnej grupie osób, z których to badań koniec końców wynikło owe nieszczęsne jedenaście minut. Póki co warto tylko pospiesznie przekartkować tę uroczą powieść o zagubionej we wszechświecie prostytutce Marii, która musi podjąć życiową decyzję (dalej sprzedawać się za kasę, czy może jednak odbudować swą zapomnianą duchowość, odnaleźć „wewnętrzne światło” i choć raz w życiu uprawiać seks z miłości?), by móc zacytować jeden – nomen omen – ustęp z dzieła Mistrza. Ustęp, dodajmy, wskazujący na głębię myśli filozoficznej autora oraz jego godną pozazdroszczenia wiedzę ogólną. Oto on: „Chorobą cywilizacji nie był wyrąb lasów Amazonii, dziurawa powłoka ozonowa, zagłada pand, trująca nikotyna, rakotwórcza żywność, sytuacja w więzieniach, chociaż o tym głównie trąbiły gazety. Chorobą cywilizacji był seks”.

Ustęp ten jest jednak tylko pretekstem, słowem wstępnym, za pośrednictwem którego chciałbym płynnie przejść do dzieła zupełnie innego twórcy. Chodzi o „Gdzie mieszka seks?” Piotra Pałagina, rosyjskiego psychoterapeuty, homeopaty i astrologa, a przede wszystkim mentalnego sobowtóra Paula Coelho, który tym się jednak różni od brazylijskiego oryginału, że nie ogranicza się do wciskania ludziom kitu w formie książkowej, ale jeszcze praktykuje „leczenie” różnego rodzaju zagubionych i cierpiących osób. Nie jest też przypadkiem, że zacytowałem akurat „Jedenaście minut”, jako że Pałagin zajmuje się przede wszystkim problemami, u podstaw których tkwią „zaburzenia seksualności”. Jak w praktyce wygląda proces uzdrawiania? Pewnemu biseksualiście, który nie mógł zaakceptować swojej orientacji, lekarz opowiedział bajkę: „Jeśli patrzysz z Ziemi, widzisz jedno Słońce i jeden Księżyc. […] Na Marsie widać jedno Słońce i dwa Księżyce, hipotetycznie mogą tam więc być potrzebne trzy płcie, które muszą się połączyć po to, by urodziło się dziecko”. Nie rozumiecie? Ha! A ów biseksualny pacjent zrozumiał, wyemigrował na Marsa i w mig przestał cierpieć z powodu swej biseksualności.

Do gabinetu pana doktora przyszła też kiedyś pani dyrektor bardzo dużej firmy ubezpieczeniowej. Jej (kobiety, nie firmy) problemem było to, że kolejni mężczyźni uciekali od niej, gdy tylko dowiadywali się, czym się zajmuje i ile zarabia. Ale Pałagin i tym razem znalazł rozwiązanie. Zaprosił ją na „Gwiazdę Magów”, tj. na swój warsztat terapeutyczny i posadził ją na miejscu, które odpowiadało planecie Jowisz. Sam Pałagin usiadł na miejscu Wenus („planeta związana z kobiecością”) i zwrócił się do pani dyrektor tymi oto słowami: „Jestem taką piękna kobietą! I tak mi z moją kobiecością dobrze! […] Jestem kobietą, bo siedzę na miejscu kobiety. Ty nie jesteś kobietą. Ty jesteś dyrektorem!”. Efekt? Pani dyrektor zepchnęła Pałagina z krzesła i zaczęła płakać. Co dalej? „Nagle powiedziała, że wszystko zrozumiała, że już wie, co to jest działanie wewnętrzne, że jest kobietą. I cały czas płacząc, posiedziała na miejscu kobiety jeszcze pół godziny. A następnego dnia zjawił się w jej życiu mężczyzna, z którym była bardzo szczęśliwa”. Parę, która pokłóciła się w jego gabinecie, Pałagin odesłał do domu i kazał im wrócić „dopiero wtedy, kiedy się dogadają”. Wielu pacjentom każe pisać listy, wypracowania lub krótkie historyjki. Czasami ucieka się do podania lekarstwa (chociażby standardowy lek homeopatyczny z kory nadnerczy zestresowanych szczurów czy szczepionka z nasienia mężczyzny). Mężczyznom nakazuje – w ramach terapii – zdradzać swoje żony, a kobietom zabrania uprawiać seks przez najbliższy rok. Przede wszystkim jednak opowiadając o swoich wybitnych osiągnięciach, pokazuje jakimi idiotami są ludzie, którzy do niego przychodzą. W końcu tak niewiele trzeba, by ich uzdrowić. Czasami wystarczy głośno na nich krzyknąć, zerknąć do ich horoskopu, postawić im tarota lub zadziałać nieco bardziej niekonwencjonalnie („Spróbowałem skontaktować się z jego duszą. I ta dusza powiedziała, że on tę dziewczynę kocha. Tylko ona jeszcze nie jest gotowa, żeby z nim być seksualnie”).

Zresztą, co tam pacjenci Pałagina! Właściwie i my, czytelnicy książki, nie grzeszymy zbytnio mądrością. Dlaczego? Ano chociażby dlatego, że nie ukończyliśmy Akademii Medycznej w Moskwie ani Radziecko-Amerykańskiej Akademii Psychoterapii, więc najprawdopodobniej nie posiadamy wiedzy, którą posiadł Pałagin. Całe szczęście, że obecnie możemy pójść do pierwszej lepszej księgarni, zakupić sobie „Gdzie mieszka seks?” i zmądrzeć. Krótkie streszczenie poglądów pana doktora dla niecierpliwych: Pałagin jest przeciwnikiem antykoncepcji („Jeżeli ludzie są odpowiedzialni, otwarci na swojego partnera, wtedy nie myślą tylko o sobie i wówczas nie ma potrzeby stosowania antykoncepcji”); nie ma też najlepszego zdania na temat masturbacji, która powoduje w organizmie powstanie „energetycznej pustki” i prowadzi do impotencji; nie wierzy w istnienie klimakterium i oziębłych kobiet („Tylko czasami im się seksu nie chce”). Bardzo częstą przyczyną bardzo silnych zaburzeń seksualnych jest wycięcie migdałków. Przyczyną raka często jest seks traktowany jako „małżeński obowiązek”. Angina? „Kiedy się zastanawiałem, dlaczego tylu ludzi ma chore gardło, zrozumiałem, że są to osoby, którym nie pozwolono powiedzieć tego, co chciały. To wiąże się z problemem wolności i jej braku”.

Osobny rozdział książki poświęcony jest impotencji. Zdaniem Pałagina jedną z najczęstszych jej przyczyn jest dobre wychowanie, a więc to, że nie możemy się rzucić na kobietę, która nam się podoba, lecz najpierw musimy grzecznie zapytać: „Madame, czy ma pani ochotę na seks?” i poczekać na odpowiedź. Ach, gdybyśmy tylko mogli się z tego cywilizacyjnego jarzma wyzwolić i bez jakichkolwiek bzdurnych zagajeń brać sobie kobiety! Tak, wtedy impotencja byłaby smutnym wydarzeniem z podręczników historycznych opowiadających o naszych przodkach. Mitem jest także związek tuszy i impotencji. Dowód? „Budda był bardzo gruby, a był bardzo seksualny”. No. I po kłopocie. Nie rezygnujcie ze swoich hamburgerów, kebabów i golonek. Budda dawał sobie radę, więc i wy nie powinniście mieć żadnego problemu.

Pałagin miesza się w zeznaniach, wielokrotnie zaprzecza samemu sobie i skutecznie przekonuje czytelnika książki, że cierpi co najmniej na mentalną schizofrenię. Nie warto nawet cytować większości fragmentów, z których wyłazi z pana doktora wzorcowy homofob (lesbijki to najczęściej kobiety, które dość już mają „użerania się ze swoim chłopem”, ale z reguły tak naprawdę są heteroseksualne i łatwo jest im się „przestawić”; geje to najczęściej ofiary przemocy fizycznej ze strony ojca) i szowinista (kobiety powinny przede wszystkim odkrywać swoją kobiecość, rodzić dzieci i lepiej pielęgnować „męskość” swoich mężów), ale najzabawniejsze jest to, że Pałagin kilka stron dalej potrafi opowiadać o swoim tolerancyjnym usposobieniu, szacunku wobec wszystkich kobiet czy akceptowaniu ludzi takimi, jakimi są. I choć w czasie lektury „Gdzie mieszka seks?” wielokrotnie wybuchałem śmiechem i z niedowierzeniem wytrzeszczałem oczy, tak naprawdę nie ma w tej absurdalnej książce niczego śmiesznego, a bardzo wiele jest idiotycznego i niebezpiecznego. Tym bardziej, że chyba wszystkie recenzje, które się do tej pory ukazały (głównie na łamach kolorowych pism dla kobiet) były entuzjastyczne, a z okładki książkę polecają nam Wojciech Eichelberger, Katarzyna Miller i Maciej Stuhr („świetna, mądra, dowcipna, napisana przez mądrych, doświadczonych ludzi książka o seksie”??!!). Jeszcze smutniejszy jest fakt, że „Gdzie mieszka seks?” ukazało się nakładem Wydawnictwa Czarna Owca, które wydaje całe mnóstwo naprawdę mądrych, pożytecznych i odważnych poradników psychologicznych, książek o seksie i różnego rodzaju „zakazanych tematach” (m.in. seria „małych książek o…” czy „Niezbędnik ateisty”).

Nagrodą pocieszenia dla wszystkich, którzy jednak po wywiad-rzekę z Pałaginem sięgną, będą z pewnością jego łopatologiczne osobiste wyznania. I nie chodzi mi nawet o to, jak radził sobie z tym, że zdradzał swoją pierwszą żonę (musiał pisać wiersze: „Cierpiałem, płakałem, drżałem”), ani o to, że doświadczał w swoim życiu „tak zachwalanych wewnętrznych orgazmów”. Ataku dzikiego rechotu dostałem dopiero przy wyznaniu dotyczącym jego aktualnej żony i ich wspólnego pożycia: „Kiedyś kochałem się z Agnieszką i nagle wyrwało mi się słowo: «Mama»”. Urocze.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.