Rzeczy użyteczne:
Miłosz 2011

Zofia Król

Świat jak Miłosz i Miłosz jak świat. Poważne eseje i krótkie impresje. Tematy rozległe i skupione na jednym przedmiocie. Metonimie i synekdochy. Liczymy na to, że równoległe tory tych dwóch przeciwstawionych sobie perspektyw pozwolą nam jakoś znieść ten kolejny „rok”

Jeszcze 1 minuta czytania


Wszystkie te roki – Herberta (2008), Słowackiego (2009), Grotowskiego (2009), Chopina (2010), Miłosza (2011) – bywają w oficjalnym, urzędowym świecie symbolami niezwykle ważnymi, pretekstami do uroczystości, jubileuszowych wydań i przemów. Abstrakcyjny dyskurs ulega ociepleniu, zyskuje wreszcie konkretną twarz osoby, wszyscy oddychają z ulgą – zamiast podawać kolejne argumenty, dlaczego kultura jest ważna, można opowiedzieć anegdotkę, rzucić cytatem. W środowisku artystów i niezależnych ludzi kultury te same roki powodują raczej pobłażliwy uśmiech, bo niby dlaczego teraz mamy zajmować się Miłoszem, a Chopinem już nie, oraz – jednocześnie – cwaną myśl, że może uda się wykorzystać jakoś fundusze z licznych programów i konkursów.

rys. Joanna Halszka SokołowskaPozostaje pytanie, jak sensownie wykorzystać czyjś rok, nie popadając w przesadę, nie czepiając się bezczelnie czyjegoś ogona, nie traktując jak prostego wytrychu, jak walca równającego każdą myśl kogoś, kto wszystkie swoje moce poświęcił właśnie na to, żeby mówić o świecie przy użyciu najdelikatniejszych barw, żeby cieniować uważnie i skrupulatnie skomplikowaną rzeczywistość. Oczywiście – zysk z dodatkowych wydanych płyt, książek, z odegranych koncertów i co lepszych wieczorów poezji, jest niezaprzeczalny. Jak jednak uzyskać w związku z takim rokiem realną zmianę dla samego myślenia o twórczości danej postaci, i w ogóle o świecie? Jak w tej sytuacji poszerzyć i zróżnicować pole widzenia, zamiast je zawężać i upraszczać?

Rok Miłosza obchodzić będziemy szumnie. Nadal jakoś chyba traktujemy poezję jako naszą sztukę narodową. Poza tym, jak wiadomo co najmniej z książki Błońskiego „Miłosz jak świat” i jak podkreślać się będzie tysiące razy w tym roku – choć zapewne w nieco gorszym stylu, Miłosz, ze względu na długość życia (cały prawie wiek XX), ilość dzieł i ich rangę, jest postacią zupełnie wyjątkową. Europa i Ameryka, Wilno, Paryż i Berkeley, Niewiaża, Sekwana i Ocean Spokojny; ale także – nauczeni przez poetę, nie zapominajmy o szczegółach – drewniana ukochana wiewiórka w Dorpacie („Zaczynając od moich ulic”), dwa źdźbła trawy na polu koło bombardowanej przez samolot szosy („Rodzinna Europa”), czy lis wynurzający się z igliwia, „mieszkaniec kamienistych jelniaków niedaleko wioski / Żegary” („Na trąbach i na cytrze”).

Miłosz, rys. Joanna Halszka SokołowskaW „Dwutygodniku” nie będziemy skupiać się na analizie kolejnych utworów ani na biografii poety. Spróbujemy opowiedzieć świat – a dokładniej jego wybrane fragmenty – poprzez Miłosza, oraz Miłosza – poprzez świat.

W cyklu MIŁOSZEM, do którego zaprosimy eseistów, literaturoznawców, a także młodych poetów, prezentować będziemy wycinki świata czytane poprzez Miłosza, MIŁOSZEM właśnie. Przewodnikiem będą jego utwory, a zwłaszcza „Wypisy z ksiąg użytecznych”, (ang. luminous things – rzeczy użyteczne są bowiem zarazem „świetliste”) – autorska antologia przekładów Miłosza z poezji z całego świata, różnorodna pod względem geograficznym, ale uporządkowana wedle pewnych istotnych dla niego tematów: podróż, ludzie o ludziach, miejsce, rzecz itp. Skupimy się na tym, czym Miłosz się ciekawił i spróbujemy pootwierać, używając narzędzi, jakich nam dostarczył, miejsca nowe, w polskiej rozmowie o literaturze, o kulturze nieporuszone albo rzadko poruszane. Spróbujemy poszerzyć horyzont kilku myśli.

Miłosz, rys. Joanna Halszka SokołowskaW równoległym, przeplatającym się z tamtym cyklu – MIŁOSZA – spróbujemy natomiast – przeciwnie – pokazać poetę poprzez jego, MIŁOSZA, świat, świat szczegółu: tym razem wiewiórka, źdźbła trawy, lis będą naszymi przewodnikami. W grudniu 1980 roku w mowie noblowskiej Miłosz przywołał jedną z ulubionych książek swojego dzieciństwa – „Cudowną podróż” Selmy Lagerlöf. Bohater powieści – Nils Holgersson – odlatuje z kluczem dzikich gęsi. Podróżuje wysoko nad ziemią, ogarnia ją z góry, ale zarazem widzi ją w każdym szczególe. Wedle Miłosza ta sytuacja może być metaforą powołania poety. Nie bez powodu jego ulubioną figurą poetycką stała się synekdocha – pars pro toto.

Świat jak Miłosz i Miłosz jak świat. Poważne eseje i krótkie impresje. Tematy rozległe i skupione na jednym przedmiocie. Metonimie i synekdochy. Liczymy na to, że równoległe tory tych dwóch odrębnych i przeciwstawionych sobie perspektyw pozwolą nam sensownie wykorzystać okazję i jakoś znieść ten kolejny „rok”.