„Powidoki. Władysław Strzemiński i prawa dla sztuki”

Bogusław Deptuła

Dotąd nie podejrzewano Strzemińskiego o niezgłębione pokłady podświadomości. Łódzka wystawa próbuje się do nich dobrać

Jeszcze 1 minuta czytania

„Powidoki. Władysław Strzemiński i prawa dla sztuki”. Muzeum Sztuki ms2, Łódź, 30 listopada 2010 – 27 lutego 2011, projekt ekspozycji: Katja Strunz, kuratorzy: Jarosław Lubiak, Paulina Kurc-Maj

Do poszukiwań pokładów podświadomości w malarstwie Władysława Strzemińskiego skłania pomysł ekspozycyjny, przygotowany przez niemiecką rzeźbiarkę Katję Strunz. Zna ona dobrze twórczość Strzemińskiego, jest nią wręcz zafascynowana. Zaproponowała więc uformowanie przestrzeni ekspozycji z opracowanych przez twórcę unizmu liter alfabetu – niezwykle oszczędnego, zredukowanego do absolutnego minimum, trudnego w użyciu i zarazem intrygującego, szczególnie dla artystów. Wcześniej uległ już jego urokowi Mirosław Bałka, robiąc neonową wersję, która także znajduje się w ms2.

Katja Strunz postanowiła napisać literami Strzemińskiego po niemiecku Zeit (czas) oraz Raum (przestrzeń). Z ich złożenia powstało trzecie słowo – Traum, co w niemieckim oznacza sen, senne marzenie, ale w polszczyźnie oznacza traumę, uraz psychiczny. Mamy zatem czas, przestrzeń i traumę, a wszystko to wpisane w przestrzeń wystawy w łódzkim ms2 – możliwe do zobaczenia tylko od góry. W tym pomyśle jest coś z barokowego konceptu.

Władysław Strzemiński, „Pejzaż łódzki”, 1932.
Muzeum Sztuki w Łodzi
Przestrzeń ekspozycyjna staje się swoistym labiryntem, którego sens możemy odkryć dopiero wtedy, kiedy zapoznamy się z istotą pomysłu Strunz. Czy dobrze służy eksponowaniu Strzemińskiego? Mnie się podoba, wzbogaca sensy w sposób nieodwracalny. Jeżeli bowiem uprzytomnimy sobie, że artysta wyszedł z I wojny (w ktorej brał udzieł jako carski oficer) bez nogi i ręki, to wpisanie słowa trauma wydaje się wprost nieuniknione. Strzemiński bowiem nigdy nie stosował wobec siebie taryfy ulgowej, pracował intensywnie, ale niepodobna przecież o takim kalectwie zapomnieć.

Pisałem o koncepcie na przestrzeń, ale „Powidoki. Władysław Strzemiński i prawa dla sztuki” to wystawa w pełni retrospektywna, a nie tematyczna. Gromadzi 170 z 200 zachowanych prac artysty i ogarnia wszystkie z licznych dziedzin jego aktywności: malarza, rysownika, typografa, projektanta mebli i tkanin, teoretyka sztuki, architekta wreszcie – znamy bowiem jeden jego model budowli.

Władysław Strzemiński, „Kompozycja unistyczna”,
1934. Muzeum Sztuki w Łodzi
W Łodzi można zobaczyć właściwie wszystko, czym Strzemiński się zajmował. Nie od początku był artystą na najwyższym europejskim poziomie, jednak architektony, obrazy unistyczne i powidoki ten poziom osiągnęły, a sam Strzemiński stał się wielkim artystycznym eksperymentatorem.

Wystawie towarzyszy bardzo rozbudowany program edukacyjny. Dość powiedzieć, że odbędzie się 11 wykładów – dokładnie tyle, ile liter w nazwisku Strzemiński. Rozważane będą najrozmaitsze problemy związane z jego sztuką. Doprawdy trudno sobie wyobrazić jeszcze bogatszy program, propagujący myśl i sztukę współtwórcy zbiorów łódzkiego Muzeum Sztuki.

Ten artykuł jest dostępny w wersji angielskiej na Biweekly.pl.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.