Jerzy Jarniewicz, „Heaney. Wiersze pod dotyk”

Inez Okulska

Jarniewicz proponuje dobrze zakamuflowaną, ale jednak bardzo apodyktyczną interpretację wybranych przez siebie utworów Seamusa Heaneya. Wnikliwą, przemyślaną, bogatą, wreszcie koherentną, taką, która nie pozostawiają zbyt wiele przestrzeni na negację

Jeszcze 2 minuty czytania

W przekładoznawstwie istnieje kategoria określająca przekład poezji przez poetę – Nachdichtung, w dyskursie literaturoznawczym klasyfikacji nie doczekała się natomiast sytuacja, w której poetycka twórczość jednego autora poddawana jest analizie i interpretacji przez innego poetę. Tym bardziej, jeśli obie strony posiadają zaplecze akademickie. Zbiór esejów „Heaney. Wiersze pod dotyk” jest zapisem takiego właśnie krytycznoliterackiego fenomenu – świetny i uznany poeta Jerzy Jarniewicz z poetycką wrażliwością przygląda się tu wierszom noblisty (notabene książka ta jest nie tylko zbiorem tekstów krytycznych, ale również swoistą antologią – aż kilkadziesiąt wierszy zostało przytoczonych w całości). Jarniewicz okazuje się nie tylko wnikliwym czytelnikiem i erudycyjnym interpretatorem poezji autora „Wintering Out”, ale i wypełnia postulat pragmatystów, którzy twierdzili, iż poruszając się w obrębie danej dziedziny przejmujemy jej słownik, stajemy się częścią dyskursu: o poetyckich opisach Heaneya Jarniewicz opowiada czułą, subtelną, nierzadko metaforyczną mową niemal wiązaną:

Jerzy Jarniewicz, „Heaney. Wiersze pod
dotyk”
. Znak, Kraków, 272 strony,
w księgarniach od stycznia 2011
„Opis Heaneya jest nie tylko szczegółowy, musi być także długi, bo musi się rozwijać jak zwój z tajemnym pismem, gdyż jest – u Heaneya – procesem dochodzenia do odczuwalnego zmysłami słowa, mozolnym wysiłkiem przekuwania raczej języka w doświadczenie niż odwrotnie: doświadczenia w język. Heaneya słowa prowadzą, idzie za ich głosem, tropi je po śladach, nasłuchuje”.

Kunszt jego interpretatorskich poczynań polega jednak przede wszystkim na tym, że opakowanie jest estetyczne, ale nie przeładowane, usytuowane na granicy transparentności i autotelicznej sztuki, i co najważniejsze – niepuste. Autor „Dowodu z tożsamości” snuje swoją opowieść – bo książkę tę, choć jest zbiorem potencjalnie odrębnych esejów powstałych różnym czasie, czyta się jak spójną narrację. Jej bohaterowie – wiersze Heaneya – za sprawą autokratycznego narratora oprowadzają czytelnika po świecie wielokontekstowym: znajdziemy tu ogólny plan kolonialnej historii Irlandii, kultury dawnych jej plemion i języka, ale także szczegółową opowieść o pojedynczych fotografiach, wydarzeniach (jak rytualny mord czy lincz zdrajczyni), wyimkach z biografii Heaneya, losie pojedynczych słów, nazw, a wszystko to w trafnej i udanej scenerii dobrze skojarzonych cytatów i wierszy innych poetów.

Myliłby się jednak ten, kto chciałby negatywnie oceniać poetycką w języku opowieść o czyjejś poezji, sądząc, że efektem będzie wyłącznie powierzchowna interpretacja, służąca za pomost do własnych poetyckich kreacji. Jerzy Jarniewicz to nie tylko poeta, ale również profesor, badacz, i ani przez chwilę nie daje nam o tym zapomnieć. Markery naukowości wprowadza subtelnie, ale nie pozostawia wątpliwości, że choć teksty nie są konwencjonalnie przeładowaną prozą akademicką, to właśnie dobór owych trafnych skojarzeń, zakreślenie obszernego kontekstu i badanie wierszy na płaszczyznach zarówno kultury, historii, języka, jak i przekładu – często z zacięciem niemal archiwistycznym – świadczy o rozległej i dobrzej ugruntowanej wiedzy autora. Językoznawcze zainteresowania Jarniewicza, które nie ograniczają się tylko do kwestii leksykalno-gramatycznych, ale zahaczają również o etymologię, historię języka i psychologiczne aspekty władania językiem narzuconym (jak w przypadku Irlandczyków, posługujących się dziś wyłącznie angielszczyzną kolonizatora), są również sporym atutem jego czytelniczej perspektywy.

W swoich wnikliwych interpretacjach Jarniewicz przemierza nierzadko zaskakujące w pierwszej chwili odległości – jak choćby od wystawy „Pozytywy” Zbigniewa Libery do bagiennych wierszy noblisty – i projektuje ekscytujące lekturowe wycieczki. Dlatego słowa, którymi krytyk opisuje podobną rozpiętość u Heaneya z powodzeniem odnieść można do niego samego: „za nic sobie ma takie odległości, jego wyobraźnia, z jednej strony erudycyjna i akademicka, jest również wyzywająco sobiepańska”. Jarniewicz proponuje dobrze zakamuflowaną, ale jednak bardzo apodyktyczną interpretację wybranych przez siebie utworów. Jej dyktat nie jest jednak po prostu refleksem władzy krytyka nad krytykowanym, czy próbą nadużycia autorytetu: zaprezentowane w tych esejach odczytania wierszy irlandzkiego poety są po prostu tak wnikliwe, tak przemyślane, ciekawe, bogate, wreszcie koherentne, że nie pozostawiają zbyt wiele przestrzeni na negację.

Eseje Jarniewicza poświęcone Heaneyowi to również udana odpowiedź na niewypowiedziane pytanie dotyczące interpretacji w czasach postmodernizmu. Jak interpretować, kiedy nie istnieje ani autor, ani dany sens? Zwycięska strategia doradza tu zdrowy dystans i sprytne (Heaneyowskie zresztą) „pomiędzy”. Jarniewicz z jednej strony bowiem chętnie wraca do biografii autora (np. w utworze „Kopać”) i jego kultury, z drugiej sięga po pseudoetymologię, albo analizuje dokładnie sytuacje powstania wiersza, jednocześnie odrzucając odautorską intencję („Bez względu na intencję poety, jego «wiersze bagienne» są więc przede wszystkim wierszami o oglądaniu zdjęć”). Jego interpretacje wolne są od hermeneutycznych przekonań, dowodzą raczej, iż rzetelna lektura, implikująca zapoznanie się z kontekstem kulturowym, biograficznym, czasem anegdotycznym, zetknięta ze świadomością fenomenów teoretycznych (jak mitologia Barthesa czy kwestia fotografii Sontag) otwiera drzwi zajmującym interpretacjom.

Wracając do początku – dlaczego właściwie zaproponowałam osobną kategorię poety interpretującego poetę? Bo oprócz wnikliwych analiz i niewątpliwego wkładu w krytycznoliteracki dyskurs poświęcony irlandzkiemu nobliście, tekst Jarniewicza to również dyskretna sugestia, jak czytać i przede wszystkim jak mówić o własnej poezji komentującego.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.