„Wielki Gatsby”  w reż. Michała Zadary
fot. Krzysztof Bieliński

„Wielki Gatsby”
w reż. Michała Zadary

Agata Chałupnik

Zadara zobaczył analogię między Ameryką lat 20. XX wieku i Polską ostatnich dwudziestu lat – czasem intensywnego odtwarzania zniesionych przez PRL hierarchii społecznych, powstawania nowych elit i pseudoelit, sfer nowobogackich z ich arogancją i ostentacją

Jeszcze 2 minuty czytania

Zastanawiam się, czy każde użycie obrotówki przywołuje metaforę świata jako teatru, z wszystkimi wynikającymi z niej metafizycznymi i moralnymi konsekwencjami. Jest tak jednak chyba w „Wielkim Gatsbym” Michała Zadary z bydgoskiego Teatru Polskiego. Ale przywołując metaforę teatralną – Zadara podważa jej metafizyczny wymiar. Dominująca na scenie, obracająca się piętrowa konstrukcja, przedstawiająca na przemian rezydencję Gatsbiego, kawalerkę Myrtle i warsztat Wilsona, czyni z postaci marionetki w rękach Wielkiego Lalkarza. Tyle że ów w świecie Scotta Fitzgeralda przybrał już wymiar groteskowego oka na ogromnej, złuszczającej się reklamie  zakładu optycznego  doktora T. J. Eckleburga, od lat płowiejącej przy linii podmiejskiej kolejki. Bóg widzi twoje uczynki – maniakalnie powtarza zdradzony Wilson żonie, każąc jej patrzeć w to oko, ale po jej śmierci nie umie już powiedzieć, do jakiego przynależy kościoła, czy w co wierzy. To było tak dawno – mówi. To było tak dawno, jak dawno Boga w tym świecie zastąpił doktor Eckleburg. Pomysłowa konstrukcja zaprojektowana przez scenografa Roberta Rumasa, umożliwia w gruncie rzeczy tę epicką i przeprowadzoną z rozmachem adaptację, stając się metaforą historii, która najpierw wprawdzie dała młodemu Jayowi Gatzowi awans społeczny (albo jego pozór), ale potem zmiotła go bezlitośnie ze sceny.

„Wielki Gatsby” wg Francisa Scotta
Fitzgeralda, reż. Michał Zadara. Teatr Polski
w Bydgoszczy, premiera 4 czerwca 2011
Teatralna adaptacja powieści Francisa Scotta Fitzgeralda wydaje się na pierwszy rzut oka zadaniem karkołomnym. Prowadzona w czasie przeszłym, cokolwiek filmowa – chciałoby się powiedzieć  – narracja Nicka Carrawaya, zderza bowiem ze sobą różne plany czasowe i różne miejsca: syte, białe, anglosasko-protestanckie Louisville, z którego pochodzi Daisy z dzikim wybrzeżem jeziora Superior w Dakocie Północnej, gdzie Jay zaczynał karierę od zbierania ślimaków i drobnych napraw na jachtach. Przywiązany do tradycji, zasiedziały Zachód z kosmopolitycznym, podniecającym, rozgorączkowanym i nowobogackim Wschodem. Podobnie – w planie fabularnym – różne stany społeczne spotykają się w salonie Gatsbiego, stanowiącym pars pro toto powojennego świata: intensywnych przemian społecznych, migracji w górę i w dół drabiny społecznej i – pewnie nieuniknionych – ofiar owego procesu, takich jak Gatsby i państwo Wilson.

Równie filmowa jak konstrukcja powieści, jest jej melodramatyczna fabuła, opowiadająca tragicznie zakończoną historię miłosną, odwracającą schemat Kopciuszka, który w ramionach księcia z bajki znalazł szczęście. Tu mamy raczej opowieść o księżniczce i żebraku, który, mimo że zarobił na kostium królewicza, to i tak został odrzucony i ukarany za źle ulokowane pragnienie. Tym samym powieść daje się czytać na dwa sposoby. Jako melodramat – opowieść o niespełnionym i niedającym się zaspokoić pragnieniu, którego obiekt ciągle się wymyka, a im bardziej się wymyka, tym bardziej jest kochany i pożądany, prowadząc zakochanego do śmierci, i jako epicką powieść, osadzającą ów psychoanalityczny miłosny schemat w bardzo konkretnych historycznych realiach.

fot. Krzysztof Bieliński

Michał Zadara zobaczył analogię między Ameryką lat 20. XX wieku i Polską ostatnich dwudziestu lat – czasem intensywnego odtwarzania zniesionych przez PRL hierarchii społecznych, powstawania nowych elit i pseudoelit, sfer nowobogackich z ich arogancją i ostentacją. Taki klucz nam zatem podsuwa – czy to w podkręconych nieco na dzisiejszą modłę dialogach i przywoływanych modach oraz obsesjach (zdrowa żywność i sushi na przykład), czy w używanych gadżetach (Myrtle w czasie pierwszej kolacji u Buchananów dzwoni do Toma na komórkę). Podobnie klimat imprez Gatsbiego, dzięki aranżacji muzycznej, a zwłaszcza dzięki świetnym kostiumom Julii Kornackiej, przypomina klimat dzisiejszych imprez i promocji Bóg wie czego, tak chętnie odwiedzanych przez rozmaitego sortu celebrytów, i relacjonowanych potem przez kolorowe tygodniki z niższej półki i telewizję śniadaniową. Niemniej owe analogie pozostają dość powierzchowne. Niewiele z nich w gruncie rzeczy wynika. To, co naprawdę zostaje po przedstawieniu – to ów drugi, melodramatyczny wymiar opowieści. Historia zawikłanego miłosnego wielokąta, dzięki specyfice teatralnego medium, zyskująca nowy wymiar. Zadara opowiada bowiem nie tylko o miłości, ale i o małżeństwie, które ostatecznie zatryumfuje nad namiętnościami Toma i Daisy.

fot. Krzysztof Bieliński

Na przedzie sceny zamontowane są dwa ekrany, pozwalające zajrzeć do wnętrza domu Buchananów. W pierwszym ujęciu widzimy Daisy i Jordan – tak jak je po raz pierwszy zobaczył Nick – wyciągnięte na wielkiej sofie. Potem towarzyszymy Buchananom i ich gościom przy kolacji. Atmosfera jest nieco napięta. Sztuczne głosy, sztuczne pozy. Tom niespokojnie reaguje na telefon Myrtle, Daisy wybucha płaczem. Widzimy, że dzieje się coś niedobrego. Gdy zostaną sami, Jordan powie Nickowi, że Tom ma kochankę. Kamera, niczym lornetka podglądacza, pozwala zajrzeć w intymną przestrzeń domu Buchananów i ich związku. Jeśli obrotowa konstrukcja sceny operuje szerokim planem i epickim obrazem, to kamera operuje zbliżeniem, pozwala skupić się na psychologicznym niuansie; przyjrzeć się, kim są naprawdę bohaterowie „Gatsbiego” Zadary. A należałoby powiedzieć, że to interesująca galeria postaci, a aktorstwo jest mocnym punktem przedstawienia.

fot. Krzysztof Bieliński

Symulakryczność owego świata podkreśla zakończenie spektaklu: byliście w teatrze, nie było tu prawdziwych emocji i nikt naprawdę nie umarł, a wszystko to atrapy – mówi wychodząc na proscenium aktorka, domykając i ostatecznie unieważniając metaforę świata jako teatru rozgrywanego dla oczu doktora Eckleburga.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.