wiersze

Marcin Wieczorek

* * *

Na skrzyżowaniu Świętokrzyskiej i Nowego Światu
 robotnicy wydłubali w ziemi wielką dziurę, 
stoją w niej w słuchawkach na uszach i hełmach na głowach.
 Pracują niespiesznie z cudowną nonszalancją,
 której naśladować nie umiem. 
W szparze blaszanego płotu widzę spoconego grubasa,
 który ręką daje znak, krzyczy coś, czego zrozumieć nie umiem, 
i prądnica, której nie widać, zaczyna monotonnie burczeć.

Na tyle starczyło mi czasu. Czerwone światło zgasło,
zapaliło się zielone: 
przyszedł czas, żeby odejść z tego miejsca.
 Chwilę później stałem na przystanku, czekając na autobus. 
Myślałem, czy zza tej kurtyny, srebrnego płotu,
błyszczącego w słońcu,
wyłoni się trupa aktorów, którzy jeszcze przed chwilą
 grali przede mną swój przepiękny spektakl.

1060

Dziewczyna

Długo modliła się, klęcząc w kościelnej ławie, 
zwiniętą w pięść dłonią uderzała rytmicznie 
tuż nad swoimi dużymi piersiami.

Trwała skulona
z tajemniczym wyrazem twarzy, między rutyną a uduchowieniem.
Patrzyłem na jej biust, zgrabne pośladki i świetne nogi
– była w dżinsach. 
Zamiast krzyża i matki boskiej widziałem jej rude włosy.
 Od razu pomyślałem: jej piegi na całym ciele, 
jej delikatna blada cera, jej rude łono.

---

Teraz gdy zamykam oczy... i usta, 
pamiętam tylko jej smak, ostry smak jej życia.

1061

Epitafium

Byłem tak bardzo długo śmiertelny, że aż zapomniałem,
że nie żyję. 
Nie żyję już tak długo. Tak długo jestem martwy, 
że sprawiam wrażenie organizmu, w którym wciąż tli się życie. 
Więc mówią do mnie ludzie, dotykają mnie kobiety, 
a mężczyźni opowiadają dowcipy o blondynkach.
 
Pozory potrafią zmylić najtrzeźwiej myślących.
Tych, którzy mają szczęście. 
Tych, którzy mają kieszenie pełne drobniaków, 
kieszenie pełne cudownych przedmiotów.
 Tych, którym dobry bóg zapewnił najlepsze alibi. 
Niewiele zostało mi czasu, wszystkie przyszłości splotły się we mnie
 i trwają radosne z tego nieróbstwa, lenistwa i nudy.

Ci, którzy pamiętają mnie jeszcze, dziwić się będą,
gdy pewnego dnia zniknę, 
rozpłynę się w powietrzu, jak chmura po skończonym deszczu.

1062

Okoliczności wierszy

[Na skrzyżowaniu Świętokrzyskiej i Nowego Światu...]

Kilka lat temu remont na rogu ulic warszawskich (Nowy Świat i Świętokrzyska) sprawiał, że wiele osób cierpiało z powodów problemów komunikacyjnych. Wspominam o tym teraz, bo zbliża się moment, w którym rozpoczęcie budowy drugiej nitki metra w Warszawie spowoduje, że zamknięta będzie ul. Świętokrzyska. Mnie natomiast pozostał w głowie obraz tajemniczej pracy, wykonywanej przez robotników za metalowym ogrodzeniem. Słońce, ciepły dzień, hałas, gesty i pozy dawały efekt niemalże teatralny.

Dziewczyna

Wizyta w kościele może poruszyć do głębi. Tak było w tym wypadku. Mieszanina myśli, pomieszanie sfery sacrum i profanum, a w związku z tym mocny ślad w pamięci, który zaowocował wierszem opartym na zderzeniu wspomnianych sfer.

Epitafium

Bez komentarza.

Marcin Wieczorek – ur. 1971, poeta, krytyk literacki, opublikował zbiory wierszy „Z ostatniej chwili” (1992), „Otwarcie” (2001), wiersze ogłaszał w „Antologii nowej poezji polskiej 1990-1999” pod red. R. Honeta i M. Czyżowskiego (2000), „Macie swoich poetów. Liryka polska urodzona po 1960 r. Wypisy”, wybór i opracowanie P. Dunin-Wąsowicz, J. Klejnocki, K. Varga (1997). Ostatnio publikował w „Twórczości” i „Odrze”.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.