wiersze

Agnieszka Mirahina

Intro

litania litwa lithuania

litania litwa modlitwa

i była łąka nadrzeczna
łąka narzeczona

i wszystko z ziemią jak walce
idą walce przejdą walce

chodzą słuchy idą duchy

dźwięki rymy idą dymy

w dorzeczu eufratu
narzeczu tygrysu

w języku po zmroku
ozorze po tęczy

mowa trawa

mowa

mowa pogrzebowa

słowa słowa słowa słowa

śpiewające kartki obślinione znaczki

w słońcu więc gdziekolwiek
i wszędzie jak w domu

na gazowej płytce

wywołując duchy

na gazowej płytce
tańczą karaluchy

Dada

pamiętam konika zostawionego przez dada
bo robiło się jaśniej i robiło się straszniej

a myśmy widzieli kino grozy w słońcu
w rytmie bicia pałką rytmie bicia serca

a myśmy przeżyli chwile grozy w słońcu jak klajster

co zamyka oczy i robi się jaśniej
gdzie robi się jaśniej i czy robi się straszniej

i czy wzbudza lęk co czyta przez ramię

ze skoku napięcia robiąc skok stulecia
na granicy błędu nad poziomem wody

od pasa w górę samolot jak palec
gdy wszystko się jednoczy i militarnie jak trzeba

gdzie chowa się broń gdzie mówi dobranoc
gdy robi się jaśniej i robi się straszniej

ocean rafinuje ponad mililitry
ocean buzuje w metry kwadratowe

wyrazy szacunku wyrazy współczucia
bez żalu bez czucia już łącząc wyrazy

ludzkie szczątki organki i zręby narracji
i winda się telepie między klatką zsypem

trzęsie nami dybuk między dniem a świtem

świeczkę małej dolly frankenstein ogarek
żaden to sobowtór podwójny wędrowiec

z zapałkami na krzyż żeby ogrzać dłonie

żeby zatrzeć ślady jakim palindromem
na krzyż i kapliczkę na ślepo we śnie

drogą okrężną żeby było jasno
okrężną drogą żeby było cicho

żeby było licho podwójny
wędrowiec drogą licznych

złudzeń plam błysków i fal iluminacji kulminacji

w tańcu mięśni i fal

w ciele topielca jak topielców stu walcząc
ze sobą wiruje jak wiatrak

jak w słowach piosenki cyrkowo
magicznie jak nożycoręki

i palindromicznie jak połykacz
ognia jak połykacz wody

ciąg sylabizacji wir opalizacji
pod kopułą cyrku i osłoną nieba

gdzie burza oklasków znaczy gradobić

pod kopułą cyrku i tytułem dada

gdzie przychodzi żegnać
zwykłym hi lub fi

świta dnieje

kogut pieje

Okoliczności wierszy

To początek cyklu wierszy, nad którym obecnie pracuję, pod roboczym tytułem „Polonezy”.

fot. Karolina KołosowskaAgnieszka Mirahina – rocznik 85', filolog, mieszka w Warszawie. Autorka tomów wierszy: „Radiowidmo” (BL 2009) i „Do rozpuku” (WBPiCAK 2010).








Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.