O czym przypomina filiżanka gorącej kawy?
fot. Przemek Stanek, MNK

O czym przypomina filiżanka gorącej kawy?

Joanna Zielińska

W „Cafe Barze” Pauliny Ołowskiej odwrócony zostaje porządek rzeczy. To, co dotychczas niewidoczne i zmarginalizowane, niejednokrotnie objęte tabu, zaczyna budować opowieść na nowo

Jeszcze 3 minuty czytania

Paulina Ołowska, „Cafe Bar”, Muzeum Narodowe, Kraków, kuratorzy: Dominik Kuryłek, Ewa Małgorzata-Tatar, wystawa czynna do 31 października 2011

Paulina Ołowska – podobnie, jak większość z nas urodzonych w latach 70. – ma słabość do neonów, ubrań vintage i miejskich murali. Mamy inny stosunek do historii, a rzeczywistość komunistycznej Polski jest dla nas nieco oniryczna i słabo pamiętana, bo kojarzy się bardziej z dzieciństwem i dorastaniem. Inaczej pamięta tamte czasy generacja naszych rodziców, którzy w PRL „marnowali” swoją młodość.

Sweterki z żurnali


Paulina Ołowska, „Pszczoła”, 2010 /
Metro Pictures Gallery, Nowy Jork
Paulina Ołowska od lat kwestionuje estetyczne mody, przywracając motywy z przeszłości i na nowo je definiując w nieoczekiwanych kontekstach. Na potrzeby wystawy w nowojorskiej galerii Metro Pictures (2010) artystka przemalowała reprodukcje dzianin z lat 80. Na siedmiu płótnach prezentowały się kolorowe, ręcznie robione sweterki o śmiałych wzorach i wybujałych formach, doprawione makijażem ubranych w nie modelek. Każdy model opatrzony był fikuśną nazwą: „Pszczoła”, „Szachownica”, „Polowanie” czy „Torcik”. Sweterki z żurnali przypomniały mi czasy, kiedy moja mama po nocach pieczołowicie dziergała podobne arcydzieła. Potem sama w wieku lat trzynastu zrobiłam pierwszy blezerek w modnym kolorze lila. Dzianiny z obrazów Ołowskiej opowiadają o czasach DIY, o tym jak w sklepach praktycznie nic nie było, a jeśli już coś można było nabyć, to nikt nie chciał w tym chodzić. Przypominają też o tym, że ręcznie robione modele miały swój unikatowy charakter – były trochę nieporadne, kiczowate i „folkowe”.

Paulina Ołowska, „Ela”, 2010
/ Metro Pictures Gallery, Nowy Jork
Ołowska maluje modę, czyniąc z niej obiekt kolekcjonerski. Odnosząc się do tradycyjnych technik, przywołuje rzemiosło i tradycyjne metody produkcji tkanin. W tym kontekście trudno pominąć genderowe inklinacje, np. nieco już jałową metaforę kobiety-tkaczki. Częścią wystawy w Metro Pictures były także wycinki z gazet i kolaże – nazwane przez artystkę „ścianą inspiracji”. Ołowska, poszukując odwołań w historii sztuki, a przede wszystkim inspiracji w dizajnie, maluje abstrakcyjne i wysmakowane formy. Tym samym, w szczególny sposób oddaje ducha czasu. Znaczenia ulegają przesunięciu. Tropy, które mogą wydawać się zbyt banalne i lakoniczne, są rozwijane przy pomocy zaskakującego, nie pozbawionego ciężaru języka. Języka, który nawiązuje do dyskursu o post-komunistycznej pamięci i nostalgii. W wywiadzie z Marią Barnas artystka mówi: „Jestem zafascynowana tym, w jaki sposób tworzona jest historia oraz jak łatwo może być reinterpretowana.”

Łatwość w budowaniu narracji pomiędzy historią a teraźniejszością staje się dla Ołowskiej ważną strategią również w kontekście dyskusji o roli instytucji i wartości kolekcji muzealnej. W jej pracach odwrócony zostaje porządek rzeczy. To, co niewidoczne i zmarginalizowane, niejednokrotnie objęte tabu, zaczyna budować opowieść na nowo.

Nova Popularna w Warszawie

Artystka, pracując nad projektem dla Muzeum Narodowego w Krakowie, wpadła na ślad baru kawowego, który bardzo krótko działał na drugim piętrze Gmachu Głównego, we wczesnych latach 90. Nie pierwszy raz w polu jej zainteresowań znalazło się życie kawiarniane. W 2003 roku przez miesiąc wraz z Lucy McKenzie prowadziła w Warszawie kultowy bar „Nova Popularna”. Można było tu wpaść na niezobowiązującego drinka, na koncert, projekcję slajdów czy gotowanie. Bar został urządzony przez same artystki. Znalazły się tam malowidła, meble z second-handu oraz rzeźby.

Paulina Ołowska i Lucy McKenzie. NOVA POPULARNA,
Maj 2003, Warszawa. Z archiwum Fundacji Galerii Foksal
Za barem stoi Paulina Ołowska, po lewej Lucy McKenzie


Ideą projektu było stworzenie miejsca dla artystów, przyjaciół, ale również przypadkowych przechodniów. Ołowska i McKenzie często wspominają o „dziewczyńskiej atmosferze” miejsca i jego efemeryczności. W jednym z wywiadów opowiadały o pokusie stworzenia czegoś na wzór kawiarni artystycznej: „Być może idea salonów artystycznych jest passé, ale myślałyśmy o bohemie na Montmarte czy o kabaretach i zespołach muzycznych w czasach Bauhausu – i bardzo kuszące było stworzenie czegoś na wzór – czyli współczesnej wersji”. Ołowska i McKenzie inspirowały się również warszawskimi kawiarniami lat pięćdziesiątych (np. Alhambrą), które były niegdyś ważnymi ośrodkami życia artystycznego stolicy. Ich „Nova Popularna” miała być wreszcie próbą stworzenia miejsca w duchu „estetyki relacyjnej” Nicolasa Bourriaud.

Cafe Bar w Krakowie

Kawiarnie artystyczne miały duże znaczenie również dla środowiska artystycznego Krakowa, zresztą nieliczne z nich do dziś zachowały oryginalny wystrój i charakter. Do szczególnie ważnych zalicza się młodopolską „Jamę Michalika” czy powojenną „Kawiarnię Krzysztofory”. To tam odbywały się wernisaże, premiery teatralne, to tam przesiadywał m.in. Tadeusz Kantor.

„Cafe bar” / fot. D. Kurylek

O kawiarni muzealnej mówi się często, że jest sercem muzeum i symbolicznym łącznikiem pomiędzy jego kontemplacyjną atmosferą a światem codziennym. W przypadku projektu „Cafe Bar” w krakowskim Narodowym artystka nie reaktywowała starego miejsca, ani nie stworzyła go na nowo (jak miało to miejsce w przypadku „Novej Popularnej”), a jedynie przypomniała o jego historii, przy okazji udostępniając zwiedzającym przestrzeń od dawna nie używaną – wewnętrzny dziedziniec. Taras ten w przeszłości służył do celów ekspozycyjnych, stały tutaj rzeźby i stoliki kawiarniane.

Z „Cafe baru” – zaprojektowanego w latach 60., a uruchomionego w latach 90. po rozbudowie gmachu głównego Muzeum, przy okazji otwarcia Galerii Sztuki Polskiej XX wieku – została tylko witryna z nazwą oraz z wymalowanym logo w postaci parującej filiżanki. Bar nie cieszył się zbyt dużym zainteresowaniem zwiedzających, stał się za to jedynym w swym rodzaju miejscem spotkań pracowników muzeum. Organizowano tu wernisaże, pokazy mody, dyskusje, okazjonalne spotkania.

Paulina Ołowska, „Cafe Bar” / fot. Przemek Stanek, MNK

Artystce udało się odnaleźć archiwalne zdjęcia z tamtego okresu, na których widać stylowe wnętrze kawiarni zaprojektowanej przez profesora Leopolda Pędziałka (autora, razem z Leszkiem Dudką, kultowego pomnika żyrafy w Parku w Chorzowie). Projekt był kompleksowy, składały się na niego meble oraz ściany, kolumny i lampy – stanowiące ważny element wystroju kawiarni. Jak pisze Dominik Kuryłek, jeden z kuratorów projektu: „przechodząc przez Galerie Rzemiosła oraz Militariów możemy wyobrazić sobie, jak wyglądał «Cafe bar» i w jakiej estetyce został zaprojektowany. Utrzymany był w brązach i kolorze cacao z mlekiem, jak widać na meblach prezentowanych na wystawie Pauliny Ołowskiej. Do tego na suficie znajdowały się okrągłe czarno-białe lampy. Sufit także wyłożony był metalowymi panelami w kolorze brązowym. (…) Wystrój «Cafe baru» wyrażał z jednej strony aspiracje estetyczne ówczesnych twórców, z drugiej strony przedstawiał możliwości materiałowe jakimi dysponowali ówcześni projektanci. Mieścił się w tradycji stylu międzynarodowego modernizmu lat 60., który jest w Krakowie bogato reprezentowany w budownictwie i rozwiązaniach wnętrz. Wystarczy wspomnieć Hotel Cracovia, Kino Kijów, Biprostal, Hotel Forum czy Teatr Groteska.” Z biegiem czasu wejście na wewnętrzny taras zamknięto, podobnie jak kawiarnię – a przestrzeń adaptowano do celów ekspozycyjnych (dziś prezentowane są tam obrazy Jerzego Nowosielskiego).

Neoawangarda w muzeum

Paulina Olowska, „Cafe Bar”
/ fot. Przemek Stanek, MNK
Projekt Pauliny Ołowskiej wchodzi w przestrzeń Galerii Sztuki XX wieku, a w szczególności we fragment ekspozycji „Poza Ciało”, która dotyczy kobiecej tożsamości oraz wątków feministycznych w sztuce polskiej. Artystka eksponuje tam prace, które wyciągnęła z muzealnego magazynu – będące jedynie fantazją na temat atmosfery tamtych lat. Uwagę przykuwa kolaż „Lovie” (1974) autorstwa Barbary Gawdzik-Brozowskiej.

Na wystawę składają się również: kompozycja z krzeseł należących niegdyś do wyposażenia kawiarni (teraz meble układają się w kształt malowniczej modernistycznej rzeźby, nieco ironicznie komentując całą muzealną sytuację) oraz rysunki Ołowskiej inspirowane czarno-białymi zdjęciami z archiwum. Widzimy na nich typowo wernisażowe sytuacje (gratulacje, towarzyskie pogawędki czy gości na tle obrazów). Rysunki oprawiono z pewną nonszalancją, trochę wbrew muzealnym standardom. Wychodząc na świeżo otwarty taras, widzowie mogą podziwiać malowidło wykonane na witrynie z napisem „Cafe bar”. Obraz uwodzi eklektyczną formą i oniryczną kawiarnianą atmosferą. Przedstawia niejednoznaczną scenkę rozgrywająca się we wnętrzu kawiarni: fotografa przymierzającego się do wykonania fotografii, seksownie ubraną modelkę z drinkiem w ręku oraz starszego pana wertującego swój notatnik.

Paulina Ołowska, „Cafe Bar” / fot. Przemek Stanek, MNK

Strategia artystki jest typowym działaniem z obszaru neoawangardy – znajdziemy tutaj kontekst, prywatność, próbę aktywizacji publiczności oraz podjęcie gry z estetyką kontemplacji. Ołowska traktuje przestrzeń muzeum kompleksowo – odnosi się wprost do historii miejsca, bogatych zbiorów (również tych zapomnianych) oraz do charakteru architektury. Jak zwykle interesują ją marginalia – w tym oral history. Swoją pracę dedykuje tym, którzy na co dzień są niewidoczni (pracownicy muzeum) oraz dziełom, które nie tworzą splendoru kolekcji. Swoim działaniem przypomina znaną prawdę – że funkcje muzeum wykraczają poza rozumienie go jako miejsca „stworzonego, by sztuka przeżyła”. Jak pisze druga kuratorka, Ewa Tatar, artystka „wprowadza nas do niemiejsca, które zarazem jest przestrzenią prywatną i publiczną, wnętrzem i zewnętrzem, służy produkcji i konsumpcji”.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.