ŚLEDZTWA RUDEGO KOTA: Tonia z Polski

Tomasz Fiałkowski

Los w szlachetnych osobach Jacka Woźniakowskiego i Jana Józefa Szczepańskiego sprawił, że pod koniec roku 1982 znalazłem się w Wiedniu na stypendium Herdera

Jeszcze 2 minuty czytania

Los w szlachetnych osobach Jacka Woźniakowskiego i Jana Józefa Szczepańskiego sprawił, że pod koniec roku 1982 znalazłem się w Wiedniu na stypendium Herdera. Stolica Austrii pełna była uchodźców z Polski – większość wyjechała dla zarobku przed stanem wojennym, korzystając z chwilowego zniesienia wiz, i po 13 grudnia już nie wróciła. Polacy zapełnili obóz w Traiskirchen i tanie pensjonaty wynajęte przez władze miasta. Uliczki wokół polskiego kościoła, w eleganckiej dzielnicy blisko Belwederu, w niedzielne przedpołudnie zmieniały się w swojski jarmark.

Był też inny polski Wiedeń: Lonny Glaser – Polka honoris causa kierująca austriacką gałęzią Pax Christi, przedstawiciel „Kultury” Henryk Odlanicki-Poczobutt, ks. Stanisław Kluz, Lola Katz. Krzysztof Michalski zakładał właśnie Instytut Nauk o Człowieku, a Zosia Reinbacher wkrótce miała otworzyć polską księgarnię, na razie zaś sprzedawała (i rozdawała) wydawnictwa emigracyjne we własnym mieszkaniu. Byli wreszcie młodzi Austriacy wspierający zdelegalizowaną „Solidarność”. W grupie „Solidarität mit Solidarność” znaleźli się także eks-maoiści; utraciwszy wiarę w idee Przewodniczącego, zachowali jednak ochotę do działania i... powielacz, zakupiony kiedyś z funduszy otrzymanych z chińskiej ambasady, który teraz bardzo się przydawał.

Historyjka ta, choć optymistyczna, przypomniała mi się podczas lektury książki zdecydowanie ponurej – „Czerwonej Wilczycy” Lizy Marklund. W tej powieści, opublikowanej w 2003 roku, zarówno zamach dokonany przed trzydziestu laty w bazie wojskowej, jak i całkiem współczesne morderstwa mają związek ze szwedzkimi maoistami. Jest wśród nich nawet pani minister, która wolałaby nie wracać do przeszłości... Marklund, dziennikarka i pisarka, rocznik 1962, to kolejna współautorka skandynawskiego boomu kryminalnego. Seria, której bohaterką jest Annika Bengtzon – reporterka popularnej gazety „Kvällspressen” (no, wykrztuśmy to, tabloidu), ze zmiennym szczęściem usiłująca godzić zawodowe ambicje, pracoholizm i życie uczuciowe – liczy już osiem tomów. Na polski przełożono sześć.

Tworząc kolejne ogniwa cyklu, Liza Marklund wędruje w czasie. W pierwszej powieści, „Zamachowcu” (1998), Annika jest już dojrzałą dziennikarką i została właśnie, mimo młodego wieku, szefową działu kryminalnego gazety, z czym nie do końca sobie radzi. W następnych („Studio Sex”, „Raj”, „Prime time”) cofamy się aż do początku jej kariery, natomiast powieść piąta, czyli „Wilczyca”, rozpoczyna się kilka miesięcy po finale „Zamachowca”. Akcja „Testamentu Nobla” już całkiem po Bożemu przestrzega porządku chronologicznego całości.

Rodzinne kłopoty bohaterki bywają dla czytelnika nużące – ileż w końcu można napisać interesujących scen małżeńskiej kłótni! Znerwicowana i zestresowana matka, która nie umie porozumieć się z własnymi dziećmi, też nie jest zbyt wdzięcznym tematem – łatwo o ześlizgnięcie się w sentymentalizm. Ciekawszy wydaje się obraz wewnątrzredakcyjnych konfliktów i moralnych (tak!) dylematów dziennikarzy tworzących popularną gazetę. Jeszcze ciekawsze zaś – osadzenie powieści Marklund we współczesnych realiach.

Mamy więc barwnie sportretowaną redakcję tabloidu, telewizyjne reality show i inne odmiany współczesnych igrzysk. W „Zamachowcu” pierwszą ofiarą jest przewodnicząca szwedzkiego komitetu olimpijskiego Christina Furhage; wybuch, który zniszczył nowy stadion olimpijski w Sztokholmie, rozrzucił szczątki tej kobiety sukcesu w promieniu kilkuset metrów. W „Testamencie Nobla” zbrodnia zostaje popełniona podczas grudniowego przyjęcia noblowskiego w sztokholmskim ratuszu. Prócz eks-maoistów znajdziemy u Marklund także domniemanych arabskich terrorystów i zwalczające ich nie całkiem legalnie amerykańskie służby.

W zachodnich kryminałach zawsze szukam wątków wschodnich, w tym polskich. Najpierw cytat z „Testamentu Nobla”: morderczyni, Amerykanka, po wykonaniu zadania przewieziona zostaje przez Bałtyk na Łotwę. Niestety złamała nogę pod kolanem, i to z przemieszczeniem, operuje ją, w warunkach polowych i bez znieczulenia, pewien lekarz w Jurmali pod Rygą. „Cały dom był niewyobrażalnie obrzydliwy i zapuszczony. Nigdy nie była w stanie pojąć, dlaczego ludzie ze wschodniej Europy nie są w stanie dbać o swoje domy. Nie dość, że było brudno, to jeszcze wszystko było krzywe, z każdego kąta wiało i nawet w środku było zimno jak diabli. Na szybie w kuchni mróz namalował wielkie kwiaty”...

Tyle o Łotwie. A Polska? Trzy miejsca z „Zamachowca”, jakże jednak wielorako aktualne. Oto epizod z przeszłości: bohaterka, która zaszła w ciążę wykorzystana przez szefa, „wyjechała do Polski, żeby zrobić skrobankę, która skończyła się jakimiś potwornymi komplikacjami”. Chodzi oczywiście o czasy Peerelu, kiedy ustawodawstwo w tej dziedzinie było u nas liberalniejsze niż w Szwecji. Następny fragment, choć wyjęty – przypominam! – z powieści wydanej w roku 1998, brzmi złowrogo zwłaszcza dzisiaj, po zamachu Andersa Breivika i ogłoszonych właśnie wynikach śledztwa dotyczącego jego polskich kontaktów. W analizie materiału wybuchowego użytego podczas detonacji na sztokholmskim stadionie czytamy: „Rzeczona partia została wyprodukowana w południowej Polsce w ostatnich trzech latach. Charakteryzuje się wysoką siłą uderzeniową, dużą gęstością, dużą prędkością detonacji, miękką konsystencją i stosunkowo łagodnym zapachem”.

Brrr... Więc na koniec, na pocieszenie, cytat trzeci: „Ty masz zawsze idealnie posprzątane. Jak jestem u ciebie, mam wyrzuty sumienia” – mówi Annika do przyjaciółki. W odpowiedzi słyszy – „Powiem tak: Tonia z Polski”. Jednak umiemy robić nie tylko bomby!


Liza Marklund, „Zamachowiec”, przeł. Paweł Pollak; „Studio Sex”, przeł. Elżbieta Frątczak-Nowotny; „Raj”, przeł. Kamila Knockenhauer; „Prime time”, „Czerwona Wilczyca”, „Testament Nobla”, przeł. Elżbieta Frątczak-Nowotny. Wydawnictwo Czarna Owca, Warszawa 2010-2011.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.