„Triennale młodych” w Orońsku

Zofia Maria Cielątkowska

Na Triennale zobaczymy wiele ciekawych projektów, z których może tylko jeden przypomina to, co jeszcze całkiem niedawno określano mianem rzeźby. Czy oznacza to, że medium rzeźbiarskie utraciło swoją tożsamość?

Jeszcze 1 minuta czytania

Triennale młodych”, Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku, kurator: Kamil Kuskowski, wystawa czynna do 13 listopada 2011.
Dodatkowe projekty: Olafa Brzeskiego, Emilii Kuryłowicz, Artura Malewskiego, doktorantów krakowskiej ASP, Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku, wystawy czynne do 31 października 2011.

Nie wiem, czy Marcel Proust byłby szczęśliwy, gdyby dowiedział się, że jego „magdalenka” nie przywołuje już tekstu, tylko powielony obraz kulturowych odniesień. Do tej wielowarstwowej proustowskiej struktury dokłada się Rosalind Krauss z koncepcją współczesnej rzeźby, która jej zdaniem obsesyjnie zajmuje się ideą przechodzenia, przekraczania. Autorka rozprawia się z czasem i przestrzenią; bo o klasycznych ideach formalnej organizacji można myśleć jako o cechach spontanicznej pamięci, w której nie ma śladu doświadczenia takiego, jak zostało ono przeżyte... Pojawia się analogia: rzeźba każe nam doświadczać teraźniejszości na tej samej zasadzie, na jakiej Proust znajdował przeszłość. Skomplikowane? Niekoniecznie. Koncepcja Krauss należy już do klasyki –  „Passages in Modern Sculpture” zostały wydane w 1977 roku – współczesna rzeźba formułuje jednak wciąż nowe formy poznania. Można się o tym przekonać odwiedzając Centrum Rzeźby w Orońsku, które w tym roku świętuje trzydziestolecie działalności. Z tej okazji otwarto tu szereg wystaw i projektów, a w wśród nich – już po raz szósty – „Triennale młodych”.

Artur Malewski, „Ontohigiena” / fot. Jan Gaworski

Znaczenie pokazywanych w Orońsku projektów dodatkowo podkreśla miejsce – zabytkowy zespół dworski z drugiej połowy XIX wieku. Zapętlone i przetworzone wideo z papieżem pojawiającym się na balkonie oglądamy w ciemności kaplicy, gdzie brakuje tylko zapachu mirry („Balkon – Sextus Decimus”, Elmilia Kuryłowicz). Dwie walczące ze sobą postaci z metalu Olafa Brzeskiego – w pierwszym wrażeniu powyginane i podwieszone pod sufitem patyki lub słoma – wyglądają obok pianina, zabytkowych mebli i idealnie wypastowanej podłogi (w dniu wernisażu nie trzeba było zakładać muzealnych kapci) jak dwoje intruzów. Tymczasem sterylnie czysta przestrzeń Oranżerii zamieszkana jest przez „nie-ludzkich” gości, którzy zdają się podważać klasyczne koncepcje człowieka i pytać zwiedzających, kim właściwe są („Ontohigiena” Artura Malewskiego).

Grupa OKO, „Szmata”, 2011 / fot. Jan Gaworski

Najwięcej miejsca zajmuje Triennale. Wiele projektów – zwłaszcza, że odbyły się aż cztery performensy – związanych jest z cielesnością. Ciekawa praca wideo Małgorztaty Goliszewskiej „Ubierz mnie” niezamierzenie pokazuje stereotypowość genderowych ról nadawanych przez ubiór i jego rozumienie w danym pokoleniu. Intrygująca forma tkaniny – która jak się okazuje po wnikliwszym przyjrzeniu, wykonuje delikatne ruchy – to w rzeczywistości performens grupy „OKO”, który zaciera granice między materią dzieła i obecnością twórcy. Niepokojące wideo z królikiem i polem magnetycznym Justyny Górowskiej – będące chyba luźnym nawiązaniem do „Interior scroll” (1975) Caroleen Shneemann czy zdjęcia ciężarnych kobiet Oli Buczkowskiej również dotykają tematu ciała. Sporo jest też prac w interesujący sposób przepracowujących materię: obraz pożerający rzeźbę autorstwa Bartosza Kokosińskiego; metalowe, złożone z dopasowanych do ściany cegiełek słońce Jerzego Goliszewskiego, obrazy Magdaleny Karpińskiej malowane tradycyjną (i chyba już zanikającą) techniką tempery jajowej czy poruszające się, rozbawione, elektroniczne stwory Julii Kul.

Na Triennale zobaczymy wiele ciekawych projektów, z których może tylko jeden przypomina to, co jeszcze całkiem niedawno określano mianem rzeźby. Czy oznacza to, że medium rzeźbiarskie utraciło swoją tożsamość? Wracając do terminologii Krauss – może raczej poszerzyło swoje pole. Pozostaje tylko pytanie, czy umiemy doświadczać teraźniejszości na takiej zasadzie, na jakiej Proust doświadczał przeszłości?