Jeszcze 2 minuty czytania

Paweł Dunin-Wąsowicz

TRUMIENKA Z PIOSENKAMI:
Puszczalska

Paweł Dunin-Wąsowicz

Paweł Dunin-Wąsowicz

Wyszła trzecia płyta Płynów – nazywa się „Vacatunes” i jest o tyle odmienna od dwóch poprzednich, że aż w trzech piosenkach śpiewa solo nowa wokalistka, Ola Bilińska, wprowadzając nieco inne klimaty od dobrze znanych warszawskich-imprezowych czy międzynarodowych zabaw mieszaniem języków à la Manu Chao. Jedna z tych trzech piosenek śpiewanych przez Olę (lecz tradycyjnie autorstwa spółki Spolski/Tarkowski) nazywa się „NRF FM” i choć na piśmie tytuł ten wzbudzi u starszych czytelników skojarzenia ze stosowaną do lat 70. w Polsce skrótową nazwą Niemiec Zachodnich, to śpiewany jako element refrenu jest łatwo identyfikowalny jako kryptonim najbardziej znanej komercyjnej stacji radiowej.

Artyści polscy podejmują różne chwalebne eksperymenty narracyjne – Sidney Polak napisał „Butelki”, opisując świat z punktu widzenia postawionych pod śmietnikiem flaszek, Pablopavo zabłysnął ostatnio „Stówą”, czyniąc tytułową bohaterką piosenki banknot. W „RMF FM” uwodzicielski, leniwy głos Oli unoszący się ponad podkładem w rytmie bodajże bossa novy, zaczyna od autoprezentacji podmiotu lirycznego: „Jestem twoją muzyką z Radia NRF FM”. Informuje nas następnie: „Nie przeszkadzam ci ostrą brzytwą golić się, niczym cię nie zaskoczę byś nie zaciął się”, by w drugiej zwrotce wykorzystać smaczki wynikające z pozornej identyfikacji muzyki z kobietą: „Często lecę na ciebie w windzie, w sklepie słyszysz mnie, coraz lepiej się trzymam, choć tak łatwo puszczam się”...

Radio... Konstanty Ildefons Gałczyński, pisząc „Deszcz” do muzyki Władysława Szpilmana, nie odmieniał jeszcze tego słowa przez przypadki („...pracuje w radio – muzykalny jak sam śpiew”), ale akurat nie o radio w tej piosence chodziło. W latach 80. zespół Queen nagrał pamiętny hymn „Radio GaGa”, od którego wzięła sobie całkiem niedawno pseudonim pewna Lady, zaś R.E.M. zadebiutował singlem „Radio Free Europe”. Ja pamiętam jeszcze sprzed ćwierć wieku zupełnie inną audycję dywersyjną po polsku – codzienny półgodzinny program Radia Tirana, oskarżający kraje bloku moskiewskiego o zejście z drogi do prawdziwego komunizmu – Kult poświęcił jej 30 lat temu jedną z pierwszych swoich piosenek.

W tym samym mniej więcej czasie Muniek Staszczyk w pierwszym wcieleniu T.Love Alternative śpiewał swoją piosenkę „Radio papa”, oskarżającą radiową papkę o zniewalanie mózgów („Radio nadaje, automatyczne sterowanie...”). Z kolei w pastiszu „Karuzeli” szyderczo demaskował: „Radio Trójka, fonografia, wszystko w łapach trzyma mafia”.

Już po transformacji ustrojowej Róże Europy nazwały trzecią płytę „Radio Młodych Bandytów”, przesłanie piosenki tytułowej było optymistyczne („ja i ty na jednej fali”) i ewidentnie koherentne z nadziejami na rozpoczęte życie w nowym lepszym systemie. Pamiętam, jak sam zachwycałem się wtedy pierwszymi komercyjnymi stacjami radiowymi, nadającymi non stop muzykę – wtedy głównie rocka. Ale dość szybko rozpoczęło się formatowanie stacji, które – utrzymując się z reklam – musiały zawalczyć nie o biednych nastolatków, lecz portfele ich rodziców. Kiedy równo dziesięć lat temu debiutował zespół Cool Kids Of Death, na jego pierwszym krążku znalazła się piosenka o ostatniej audycji Radia Miłość. Na pewno niejednoznaczna: „To nie sprawa cenzury i nie kwestia pieniędzy, to nie wina słuchaczy, było ich coraz więcej”. Jazgotliwe gitary i skandowany histerycznie tekst czyniły zarazem utwór kompletnie nieradiowym. „Radio Miłość zamknięte – co za banał” – brzmiała puenta tekstu, w którym zamknięcie tytułowej komercyjnej stacji radiowej jest swoistą metaforą zwycięstwa nienawiści i przemocy nad wyższymi uczuciami. Ale nie da się ukryć, że pacyfikacja ambitniejszych rozgłośni była istotnym tłem historycznym – w tym przypadku chyba Radiostacji, skąd spławiono właśnie w 2001 roku dyrektora programowego Pawła Sitę, który wymyślił format niepasujący najwyraźniej do schematów domów medialnych.

Oczywiście, w XXI wieku nastąpiło niejakie przeorientowanie i pojawiły się stacje niszowe w postaci Roxy FM czy Eska Rock, działają ciągle także rozgłośnie publiczne, jednak główny nurt popłynął konsekwentną polityką unikania emisji piosenek o czymkolwiek. Trudno się dziwić, że na solowym debiucie Pablopavo „Telehon” w tytułowym utworze artysta, definiując idealny świat ze snu poprzez negację tego, co mu przeszkadza w realnym, kończy listę opresywnych dla niego cech słowami „aha i choć to brzmi trochę jak bluff, zupełnie tu nie ma Radia RMF” . W animowanym teledysku towarzyszy temu wyrzucanie w przepaść liter tworzących nazwę tej stacji.

Taki to podkład historyczny ma zatem piosenka „NRF FM” z najnowszej płyty Płynów. Wpisuje się w wieloletnie tradycje krytyki radia w Polsce, ale wnosi zarazem co najmniej dwie ważne rzeczy.

Po pierwsze, refren z deklaracją – „99 Polaków słucha NRF FM, w Radiu Maryja nie poleci nigdy jazz” – doskonale charakteryzuje konformizm wyimaginowanego słuchacza, przekładający się na sytuację, w której głównymi siłami politycznymi w Polsce są Platforma Obywatelska oraz Prawo i Sprawiedliwość.

Po drugie, tradycją pastiszu było dotychczas zaniżanie poziomu do gustów najmniej wybrednych słuchaczy. W latach 80. T.Love Alternative „Karuzelą” czy „Garażem” nawiązywał do brzmień knajpianych kapel dancingowych, w latach 90. Piersi oraz Kury porywały się na całkiem udane pastisze disco polo („Zośka”, „Jesienna deprecha”). Tymczasem „NRF FM” w warstwie muzycznej odzwierciedla tzw. dobry gust klasy średniej, dla której smoothjazzowa konwencja jest gwarancją ambicji artystycznych. Różnica tkwi w tekście, w tej dwuznaczności – no bo kim jest kobieta, która tak łatwo się puszcza? Gdyby Ola Bilińska nagrała tę piosenkę po angielsku z tekstem-wypełniaczem, nie zdziwiłbym się, gdyby została ona zakupiona np. do reklamy kawy przedstawiającej parę trzydziestolatków w gustownie i dostatnio urządzonym mieszkaniu.

Kojarzyliśmy długo bunt z jazgotem bardzo elektrycznych gitar, łomotu perkusji i ryku z gardeł. Płyny (i nie tylko Płyny) pokazują, że możliwa jest także krytyka za pośrednictwem muzyki pop, w wierze, że można śpiewać ważne piosenki do ładnych dźwięków. Historia zna parę takich przypadków w Wielkiej Brytanii – jak The Style Council czy The Beautiful South, ale czy w Polsce realny byłby ten kapitalizm z ludzką twarzą?

 Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL (Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Bez utworów zależnych).