Poezja w katakumbach

Rozmowa z Lello Vocem

Poezja zaczyna chodzić na całkiem nowych nogach, a krytyka literacka powinna zrozumieć i opisać reguły jej funkcjonowania. Inaczej poezja będzie musiała ukryć się w rapie, rocku, czy w performansie

Jeszcze 2 minuty czytania

JUSTYNA HANNA ORZEŁ: W jednym z numerów „L'Unità” z 2008 roku, w artykule „Poezja? Lepiej na żywo” napisałeś, że Włochy to kraj „pulsujący poetami”. Często zdarza Ci się jednak powtarzać, że nikt nie czyta tam poezji. Gdzie leży prawda? A może – gdzie leży problem?
LELLO VOCE: Edoardo Sanguineti powiedział kiedyś słusznie, że nikt nigdy nie czytał tak dużo poezji jak dziś przyczynia się do tego masowość uczestnictwa w kulturze. Ale we Włoszech niewiele osób czyta poezję. A większość badaczy nie dysponuje odpowiednimi narzędziami opisu, by rozszyfrować nowe zjawiska w poezji włoskiej, przede wszystkim nowe formy. Liryka zmienia się w sposób radykalny i nie dociera już do publiczności wyłącznie poprzez papier. W innych krajach – we Francji, w Niemczech – analizy aktualnej sytuacji poetyckiej są nieporównywalnie bardziej zaawansowane. We Włoszech badania o ogromnym znaczeniu – przede wszystkim Gabriele Fraski, Paola Giovannettiego – są po prostu ignorowane.

Lello Voce

ur. 1957 w Neapolu. Pisarz, poeta, performer. Jeden z założycieli Gruppo 93 i czasopisma „Baldus”. Autor książek poetyckich lub audiopoetyckich: „Farfalle da combattimento”, „Fast blood”, „L'esercizio della lingua”, „Piccola cucina cannibale”. Ojciec slamu poetyckiego we Włoszech, jeden z pionierów spoken music  w Europie. Współzałożyciel World Poetry Movement. Był dyrektorem artystycznym wielu włoskich festiwali poetyckich, między innymi Festival Internazionale di Roma i Festival Internazionale di poesia di Monfalcone Absolute Poetry. Jego teksty przetłumaczone są na wiele języków, w tym angielski, francuski, hiszpański, arabski, niemiecki i japoński. Mieszka w Treviso. Więcej na stronie poety.

No właśnie, włoskie instytucje kulturalne nie promują raczej młodych poetów. Z drugiej strony istnieje wiele inicjatyw, konkursów, festiwali, wydawnictw skoncentrowanych na młodej prozie. Doskonałym potwierdzeniem tego jest wielki sukces Paola Giordana, który – jako dwudziestosześciolatek – w 2008 roku zdobył najważniejszą nagrodę literacką we Włoszech, Premio Strega. W prozie młodość się liczy, a w poezji?
Problem nieobecności młodej poezji to problem poezji jako takiej. Społeczeństwo włoskie jest powieściocentryczne. Pozbawione jest pamięci historycznej, której, jak przypuszczam, nie brakuje na przykład Polakom. Ma więc potrzebę tworzenia historii – w liczbie pojedynczej i w liczbie mnogiej. To fakt antropologiczny, że człowiek wytwarza i opowiada historie w poszukiwaniu własnej tożsamości. Powieść to produkt nad produktami; z tego, co literatura może wykreować, powieść jest najbardziej podobna do telewizji. Produkuje tę samą sytuację płynności.
A poezja włoska powinna spowodować, żeby ludzie wyszli z domów. Poezja wymaga interakcji.

Obecnie najistotniejsze jest więc medium...
Zgadza się. Refleksja nad medium jest konieczna. Kiedy medium transmisji danej sztuki zmienia się, nie niszcząc poprzedniego – już McLuhan udowodnił, że media współistnieją, tworzą sandwich – uwaga przenosi się z aspektu czysto literackiego na samo medium. Poezja nie jest już wyłącznie pisana, ale i mówiona. Rozpatrywanie utworów nowej poezji jako tekstów tylko i wyłącznie drukowanych jest równoznaczne z ignorowaniem trzech czwartych zjawisk, z którymi mamy do czynienia. Nie wyobrażam sobie analizy poezji europejskiej od lat 90. do chwili obecnej, która byłaby pozbawiona części zadedykowanej przeobrażaniu się medium transmisji.

Polskie czasopismo „Rita Baum” jakiś czas temu opublikowało artykuł – mapę nowej polskiej poezji, na której wyróżniono grupy, style, nurty poezji: slam, neolingwizm, cybernetyzm, gender, feminizm, imaginaryzm, neoklasycyzm, prawica, lewica, intymizm, hipertekst, etc.
Czysty eklektyzm!

Mógłbyś spróbować utworzyć podobny schemat najnowszej poezji włoskiej – wskazać kręgi, bloki, grupy poetyckie, jeśli takie istnieją?
Twórczość wielu poetów, na przykład w środowisku slamu poetyckiego, jest bardzo zróżnicowana – zarówno jeśli chodzi o aspekt czysto literacki, jak i wykonanie na scenie. Łączy ich wybór medium. Aktywna jest grupa młodych poetów zaangażowanych w poezję neohermetyczną, neoorficką. Istnieje także formacja – roboczo nazwałbym ją „neoneoawangardą” – w której skład wchodzą Gabriele Frasca, Rosaria Lo Russo i ja. To wymiar poezji eksperymentalnej, ekspresjonistycznej. Ta grupa poetów związana była z Gruppo 93 oraz z czasopismem „Baldus”. W tym pokoleniu największe doświadczenie ma Luigi Nacci – udaje mu się zręcznie łączyć aspekt performatywny z aspektem stricte literackim.
Nie można zapomnieć o podziałach geograficznych, równie ważnych, które zależą od mechanizmów funkcjonowania i zarządzania towarem, jakim jest poezja. To przeciwstawienie naturalne i historyczne: Mediolan – Rzym. Kręgi poetyckie związane są nierozerwalnie z aglomeratami władzy – małe, średnie lub duże serie wydawnicze; małe, średnie lub duże kręgi lektury podczas festiwali; małe, średnie lub duże przestrzenie w internecie. To brutalność naszych czasów – sztuka, pierwotna forma komunikacji, uzależniona jest od sprzedaży.

O czym mówi najnowsza włoska poezja? W Polsce lider zespołu muzycznego CKOD, Jakub Wandachowicz, kilka lat temu nazwał współczesnych młodych ludzi „generacją nic”. Jest taki wiersz Fabrizia Berniniego – „Dzisiejsza młodzież” – w którym została opisana nuda, bezczynność, nieruchoma rzeczywistość, jakiś rodzaj smutku. Termin „generacja nic” ma rację bytu na włoskim gruncie?
Oczywiście, we Włoszech posłużono się już nawet podobnym terminem. Vasco Brondi, który uprawia spoken music, napisał książkę „Cosa racconteremo di questi cazzo di anni zero”. Sam twierdzi, że to powieść, ale to raczej osobliwy rodzaj poezji. Jego określenie jest bardzo podobne do tamtego – „generacja lat zero”. Ale „generacja nic” lepiej określa kondycję młodych artystów urodzonych w latach 80. To właśnie stan rzeczy „nic”nadmiar informacji, który staje się hałasem, czystym eklektyzmem. Z tego punktu widzenia ja również czuję się częścią tego pokolenia.

We Włoszech istnieje zainteresowanie nową poezją zagraniczną?
Bardzo niewiele jest tłumaczeń. Niestety, jeśli chodzi o poezję polską, we Włoszech szeroko znane są tylko dwa nazwiska: Wisława Szymborska i Jarosław Mikołajewski. Jestem przekonany, że w Polsce tworzy się także poezję zupełnie inną, ale tutaj ona nie dociera.

Wielu nazywa Cię ojcem włoskiego slamu poetyckiego. Jakie widzisz dla niego perspektywy?
Slam jest żywy, uprawia go wielu poetów. Prawie zawsze znajduje publiczność. Z drugiej strony, protestuję przeciw wydarzeniom slamopodobnym, podczas których poetów ocenia jury złożone z krytyków literackich. Wtedy slam przeistacza się w formę konkursu literackiego, co całkowicie niszczy jego pierwotną ideę i szczególny związek z  publicznością – to publiczność ma głosować na poetów, a nie specjaliści!
Przypominam sobie pierwszy slam, który zorganizowaliśmy w 2001 roku, w Rzymie, w Teatro dell'orologio. Po zakończeniu ludzie nie wyszli, ale zostali, żeby kłócić się o poezję.

Jaką rolę w kontekście najnowszej poezji odgrywa internet?
Pojawiają się doskonali młodzi poeci, którzy rodzą się, żyją i umierają online. Na przykład Maria Valente, która urodziła się w połowie lat 80., a jej twórczość jest bardzo znana – tylko i wyłącznie w internecie.

To wybór samej poetki?
Nie, to rezultat braku zainteresowania domów wydawniczych. Zaprosiłem Marię Valente na mój festiwal, Absolute Poetry w Monfalcone, gdzie odniosła zaskakujący sukces.

Jakie są więc perspektywy młodej poezji?
Poezja zaczyna teraz chodzić na całkiem nowych nogach, a krytyka literacka powinna zrozumieć i opisać reguły funkcjonowania nowoczesnej liryki. Inaczej poezja będzie zmuszona do życia w podziemiu, w katakumbach, jak pierwsi chrześcijanie. Będzie musiała ukryć się w rapie, w rocku, w performansie, i we wszystkich innych sztukach, które, rzecz jasna, przyjmą ją, bo poezja jest stworzona, by żyć wspólnie z nimi.