Ukłucie
fot. Anna Kaim / etgarkeret.com

Ukłucie

Etgar Keret

„Delikatnie wsunęła mu palec pod język i znalazła to. Niewielki zamek błyskawiczny. Zameczek. Ale kiedy go pociągnęła, cały Tziki otworzył się jak ostryga” – niepublikowane opowiadanie izraelskiego pisarza

Jeszcze 1 minuta czytania

To się zaczęło od pocałunku. Prawie zawsze to się zaczyna od pocałunku. Ela i Tziki leżeli nadzy w łóżku, połączeni tylko językami, kiedy poczuła ukłucie.
– Zraniłem cię? – zapytał Tziki, a gdy potrząsnęła przecząco głową, dorzucił szybko: – Krew ci leci.
I rzeczywiście leciała jej krew.
– Przepraszam – powiedział i dopiero wówczas wstał z łóżka i zaczął krążyć niespokojnie po kuchni. Wyciągnął z zamrażarki foremkę z lodem i uderzył nią sprawnie o marmurowy blat.
– Proszę – podał jej kilka kostek drżącą ręką. – Przyłóż to do ust. No weź, to ci zatrzyma krwawienie.
Tziki zawsze był dobry w takich sprawach. W wojsku był sanitariuszem. Miał też kwalifikacje przewodnika.
– Przepraszam – ciągnął lekko pobladły – widocznie cię ugryzłem, wiesz, to z namiętności.
– Niis saasznego – uśmiechnęła się do niego z kostką lodu przyłożoną do dolnej wargi. – Niis sie nie ssaało.
Co oczywiście było kłamstwem. Bo ssaało się bardzo dużo. Nie codziennie ktoś, z kim mieszkasz, rani cię do krwi, a potem jeszcze kłamie, że cię ugryzł, kiedy ty wyraźnie czułaś ukłucie.

Nie całowali się potem przez kilka dni, z powodu ranki. Usta to bardzo wrażliwy rejon. A później, kiedy już tak, to bardzo ostrożnie. Czuła, że on coś ukrywa. I rzeczywiście, pewnej nocy wykorzystała to, że śpi z otwartymi ustami, delikatnie wsunęła mu palec pod język i znalazła to. Niewielki zamek błyskawiczny. Zameczek. Ale kiedy go pociągnęła, cały jej Tziki otworzył się jak ostryga, a w środku spoczywał Jurgen. Jurgen, w przeciwieństwie do Tzikiego, miał kozią bródkę, niezwykle starannie uformowane baczki i nieprzystrzyżonego kutasa. Ela przyjrzała mu się śpiącemu, złożyła cichuteńko opakowanie Tzikiego i schowała je do szafki kuchennej, za kubłem, tam gdzie trzymali torby na śmieci.

Życie z Jurgenem nie było łatwe. Seks był świetny, ale Jurgen dużo pił, a kiedy pił, potrafił narobić dużo hałasu i obciachu. Lubił także wpędzać ją w poczucie winy za to, że dla niej opuścił Europę i zamieszkał tutaj. I zawsze kiedy w kraju działo się coś złego, nieważne czy w życiu, czy w telewizji, mówił jej „popatrz, jakie jest to twoje państwo” i to „twoje” brzmiało strasznie oskarżycielsko, a jego hebrajski był okropny. Jej rodzice nie lubili Jurgena, a matka, która akurat bardzo lubiła Tzikiego, mówiła o nim „goj”. Ojciec zawsze go pytał o pracę, a Jurgen zawsze parskał śmiechem i wygłaszał zdanie: „Panie Szwiro, praca jest jak wąsy, już dawno wyszła z mody”. Jakoś nigdy nikogo to nie rozśmieszało. Na pewno nie ojca Eli, który wciąż jeszcze nosił wąsy.

Ostatecznie Jurgen zerwał z nią. Wrócił do Düsseldorfu robić swoją muzykę i żyć z zasiłku dla bezrobotnych. W tym kraju, powiedział, nigdy mu się nie uda być piosenkarzem, akcent zawsze będzie przemawiał przeciw niemu. Ludzie tu są pełni uprzedzeń, nie lubią Niemców. Ela nic nie powiedziała, ale w głębi czuła, że w Niemczech też jego dziwna muzyka i kiczowate teksty dużo dalej go nie zaprowadzą. Jedną piosenkę napisał nawet o niej. Miała tytuł „Goddess” i cała była o tym, jak się kochają na falochronie, a jej orgazm jest jak fala rozbijająca się o skały – to cytat.

To się stało pół roku po odejściu Jurgena – szukała torby na śmieci i znalazła opakowanie Tzikiego. Może to był błąd otwierać mu ten zamek błyskawiczny, pomyślała. Może. W tych sprawach trudno mieć pewność. Tego samego wieczoru myjąc zęby, przypomniała sobie znowu ten pocałunek i ukłucie. Wypłukała usta dużą ilością wody i spojrzała w lustro. Została jej blizna, a kiedy zbadała ją z bliska, dostrzegła pod językiem mały zamek błyskawiczny. Dotknęła go niepewnie palcem. Spróbowała wyobrazić sobie, jaka będzie w środku. Napełniło ją to sporą nadzieją, ale i niemałą obawą, zwłaszcza z powodu piegowatych rąk i wysuszonej skóry twarzy. Może będzie miała tatuaż, pomyślała. Różę. Zawsze chciała sobie zrobić, ale nie miała odwagi. Wydawało jej się, że to strasznie boli.

Opowiadanie ukaże się w najnowszym zbiorze Etgara Kereta pt. „Nagle pukanie do drzwi” zaplanowanym na czerwiec 2012 przez Wydawnictwo W.A.B.

Copyright © Etgar Keret. Published by agreement with The Institute for the Translation of Hebrew Literature. Przekład: Agnieszka Maciejowska. Copyright © for the Polish translation by Wydawnictwo W.A.B., 2012.