Samotność seksualna kobiety
Piotr Szulkin / Ha!art

Samotność seksualna kobiety

Rozmowa z Piotrem Szulkinem

„Twoje marzenia erotyczne nie muszą naruszać świętości, które uważasz za ważne” – mówi Piotr Szulkin. Prezentujemy fragment wywiadu-rzeki z reżyserem

Jeszcze 3 minuty czytania

PIOTR KLETOWSKI: Wzorowaliście się – ty, jako reżyser, i Kuc, jako operator – przy kompozycji szalonych, musicalowych scen w „Feminie” na kinie Kena Russella?
PIOTR SZULKIN
: Nie, myśmy byli jak w namiocie, nic na nas nie wpływało.

PIOTR MARECKI: A Bergman?
No może Bergman, bo on też używa długich obiektywów, nawet dłuższych niż my używaliśmy. Gdy mówi o bohaterkach, to też odcina je od tła. Z tego filmu mam bardzo pozytywne wspomnienia. Szliśmy z Darkiem równo w jednym kierunku, graliśmy na wspólnej fali i nawet nie musieliśmy dyskutować, jak to ma być zrobione. Gdy on rzucił pomysł, by do retrospekcji użyć obiektywu 8,5 mm, to w pierwszym momencie wydawało mi się, że to będzie trochę przesadne. W Polsce był jeden obiektyw, który nie deformował przestrzeni przy 8,5 mm. Gdy przywieźli mi go na plan, spojrzałem przez niego i powiedziałem: „Bierzemy ten obiektyw, robimy nim wszystkie retrospekcje”.

Piotr Szulkin

Reżyser, scenarzysta, pisarz, wykładowca. Absolwent Liceum Plastycznego w Warszawie i Szkoły Filmowej w Łodzi. Autor ponad trzydziestu filmów, zrealizował m.in.: „Golema”, „Feminę”, „O-Bi, O-Ba. Koniec cywilizacji”, „Ga, ga. Chwała bohaterom”.

PM: Ciekawe, co mówisz o wchodzeniu do jej głowy.Myślisz, że gdyby bohater „Feminy” był mężczyzną, to też takimi środkami filmowymi by się to udało? Czy zastosowalibyście inne środki? Zastanawialiście się wtedy nad tym?Gdyby bohater był mężczyzną, to musiałby inaczej wchodzić w interakcje. Wszystko by było inne.

PM: Mówisz o sposobie prowadzenia aktora, a ja pytam o narrację, filmowanie, obraz, zdjęcia.To by tworzyło innego rodzaju problemy inscenizacyjno-operatorskie. Zbyt obszerne pytanie mi stawiasz.
PM: Czyli można powiedzieć, że narracja została dostosowana do genderu, do płci kulturowej?
Oczywiście, że tak.
PM: Super, dziękuję, nie mam więcej pytań [śmiech].
Kuc szwenkował sam cały film. Na planie podejmuje się setki decyzji: czy kamera ma być z tej, czy z innej strony, czy aktor ma być trochę bardziej w prawo, czy w lewo, bliżej czy dalej od osi kamery – to jest bardzo ważne. Ze studentami mógłbym omawiać przez cztery godziny, jak ustawiamy jedno ujęcie. Każdy z dziesięciu studentów ustawiłby taki plan inaczej, z czego ośmiu ustawiłoby źle.

PM: Ten film jest trochę nieszulkinowaty, jest twoją nową propozycją, której później nie rozwinąłeś – nie robiłeś już takich filmów, raczej spektakle.
Jurek Stuhr w „O-bi, o-ba” też jest pokazywany tylko dłuższymi obiektywami.

„Femina”

Piotr Szulkin zrealizował „Feminę” po kilkuletnim rozbracie z kinem, jej premiera odbyła się w 1990 roku. Film jest adaptacją powieści Krystyny Kofty. Główną bohaterką jest Bogna, trzydziestolatka w kryzysie. Wyjeżdża do rodzinnej miejscowości, by uczestniczyć w pogrzebie niedawno zmarłej matki i wraca pamięcią do lat niezbyt szczęśliwego dzieciństwa, które rozgrywało się w cieniu jej apodyktycznej osobowości.

PM: Są tam szaleństwa kamery, ale chyba nie aż takie jak tu.
Znowu wchodzimy w przestrzeń skomplikowanych decyzji, jak ma być ustawiona kamera. Decyzja, jakim obiektywem fotografujemy, jest jedną z ważniejszych. W „O-bi, o-ba” Jurek Stuhr wchodzi do umywalni i jest przeskok, na końcu widzimy Majchrzaka. Cały ten wielki pasaż jest kręcony obiektywem 8,5 mm i potem następuje przeskok z kawałkiem lustra. Rozmowa Jurka z Majchrzakiem jest fotografowana obiektywem 80 mm albo nawet 120 mm. Przeskok jest kosmiczny, jak na normalnie przyjętą narrację. Jakby zakłócenie w percepcji. Ale jeżeli jest to zrobione, jak należy, to efekt jest tajemniczy – poczucie nadnaturalności w zbitce z agresywną narracją słowną. I okazuje się, że jest to możliwe. Oczywiście, decydując się na takie rozwiązania na planie, ma się duszę na ramieniu. Romek Wilhelmi ma także duże zbliżenia, dłuższymi obiektywami. W „Golemie” są zbliżenia robione nieraz obiektywem 35 mm.

PM: Myślisz, że Bogna, główna bohaterka „Feminy”, ma dużo wspólnego z twoimi innymi, męskimi bohaterami? Ona też jest totalnie niejednoznaczna, twoich bohaterów nie da się określić jedną etykietą.R&´żnica jest taka, że w tamtych filmach jestem społecznikiem, z tą żeromszczyzną. A tutaj przyjeżdżam po dłuższym czasie do Polski, stwierdzam, że wszyscy zwariowali i że mnie te przepychanki nie interesują. Zaczynam patrzeć na świat oczyma Bogny, widzę dziwny świat w klatkach, widzę trupy z międzywojnia, z wojny i po wojnie. Trupy-znaki, znaki-trupy. Gdy już się oswoję z nową rzeczywistością Polski, sięgnę po „Ubu króla”.

PM
: Wymowa „Feminy”, zwłaszcza w kwestiach genderowych, związanych z seksualnością, wydaje mi się bardzo tradycyjna i konserwatywna: apoteoza heteronormatywnej, monogamicznej rodziny.
Nie, ja mówię co innego: twoje marzenia erotyczne czy też spełnienie twoich seksualnych pragnień nie musi naruszać świętości, które uważasz za ważne.

PM: Gdzie to jest powiedziane? Raczej jest powiedziane, że oni się schodzą, mają dziecko i idą razem w siną dal, i żyją długo i szczęśliwie. Co sądzisz o poligamii?
Jestem za wolnymi związkami. Zakładając hipotetyczną sytuację, że żenię się z młodą dziewicą, to jest oczywiste, że powinienem jej dać wolność, nie mogę jej zobowiązać, żeby pozostała mi wierna jak zakonnica do grobowej deski. Taki związek owocowałby jej wyobrażeniami, że seks jest wielką, cudowną niewiadomą, seks nieraz bywa lepszy, a nieraz gorszy. Nie ma co mitologizować wierności. Jesteśmy ludźmi wolnymi. Związek partnerski jest czymś o wiele wartościowszym niż sprawa wierności fizycznej.

PK: Istnieje jednak ryzyko, że wtedy straci się tego drugiego człowieka.
Teraz mówisz jak pani Dulska. A może jest na odwrót. Nawet bardzo satysfakcjonujące związki zewnętrzne pozwalają docenić wyższą wartość partnerstwa.

PM: Powiedziałeś, że „Femina” jest hołdem dla kobiet, można ją również czytać jako afirmację poligamii, pochwałę nieheteronormatywności?
Tak. Ale nie chcę już tego rozdrapywać. Niewypowiedziana tajemnica wydaje się nam zawsze bardziej kusząca niż rzeczywistość.

„Femina”, reż. Piotr Szulkin 

PM: To jest niezwykle ciekawe, że w 1991 roku powstał taki tekst.
W 1981 czy w 1971 zrobiłbym taki sam film.

PM: Pewnie byś nie zrobił, bo by ci go zatrzymano.

PK: Główna bohaterka może sobie pozwolić na takie doświadczenia, ale Wiktor, grany przez Marcina Trońskiego, który jest odpowiedzialny za swoją matkę, nie może sobie pozwolić na taką swobodę. On musi być odpowiedzialny. Dla jednego człowieka istotą życia jest poszukiwanie swojej seksualnej tożsamości, a dla drugiego – poświęcenie.
Czy ty przypadkiem nie byłeś za długo ministrantem?

PM: Ministrantem się jest całe życie. Marecki wyraża światopogląd lewicowy, a ja jestem po drugiej stronie barykady.
Żyjemy w świecie, w którym księża są pedofilami, agencje towarzyskie rosną jak na drożdżach, ludzie jeżdżą na seksturystykę do Tajlandii, a w internecie wybucha sponsoring…

PK: Czemu mam być taki sam, jak oni?
A czy ja ci każę? Ale dlaczego ty chcesz im zabronić?

PK: Dopuszczasz możliwość, że można myśleć i postępować inaczej?
Możesz robić, co chcesz. To jest twoje libido i to jest twój problem. Jeśli chcesz przeżyć życie z poczuciem, że za płotem jest raj – twoja sprawa. Ale często za płotem jest szaro i lepiej o tym wiedzieć.

PK: Człowieczeństwo objawia się w tym, że się opiekujesz chorą matką.
Coś mi tutaj kręcisz.

PK: Troński m&´wi: „To jest mój doktorat z Kanta” – pokazujesz kobietę, która jest zdana na łaskę i niełaskę człowieka, który zrezygnował ze swojej seksualności i poświęcił swoją wolność życiu drugiego człowieka.
O co jemu chodzi?

PM: Piotr naprawdę wierzy w to, co mówi.Chora matka, chorą matką. A może ta matka jest tylko dla niego pretekstem, gdyż boi się dorosłości. Idź do domu opieki i pracuj tam całe życie – będę cię bardzo szanował, ale jeśli potem będziesz szukał kobiety z ulicy, to też cię będę szanował.

PK
: Oto mi właśnie chodziło.
Zawsze burzy mnie filisterstwo.

PM
: Opowiedz o scenie, którą najbardziej podpadłeś Kościołowi. Z jednej strony plakat, na którym jest Hanna Dunowska z wystawioną piersią a w tle krzyż &‐ pamiętajmy, że to jest na długo przed Nieznalską – z drugiej strony scena, w której Bogna zastanawia się w samochodzie, czy się puścić, stać się prostytutką i sponiewierać.
Nie, ona szuka doświadczenia ekstremalnego. Stłamszenia najwyższej próby. Traktuję to jako podróż egzystencjalną.

PM
: W Polsce jednak jest to czytane jako ostry policzek wymierzony Kościołowi i jego nauce dotyczącej pewnego modelu życia seksualnego.
Mówimy o życiu czy o teorii? O teorii nauk Kościoła czy o praktyce kościelnej? W Polsce życie kościelne sprowadza się do powieszenia krzyża, a gdy zgwałcisz sprzątaczkę w sejmowej ubikacji, to jest w porządku.

PM: Czyli Bogna wtedy jeszcze myśli w kategoriach grzechu, ale w momencie, kiedy na końcu filmu idzie w siną dal czy też zostaje prostytutką albo tworzy związek z inną feminą, to już tego grzechu nie ma?
Odsuwam problematykę grzechu. Dzięki temu, co przeszła w filmie, jest oczyszczona. Katharsis.

PM: To po co taka scena?A co to jest grzech? Nieodmówienie mantry dwudziestu „Zdrowasiek”? Wracam do: „Niebo niebieskie nade mną, prawo moralne we mnie”. Moje filmy są pruderyjne, wszystko przebrane jest w język symbolu. Nie ma tam fizjologii. Nie znoszę takich scen.

PM
: Opowiedz jeszcze o ścieżce dźwiękowej do tego filmu, to jest gobelin cytatów z różnych dzieł. W tym samym czasie powstały dwa bardzo współczesne filmy, w których wiodącym motywem jest Mozart: Marczewskiego „Ucieczka z kina Wolność” i twój.
Żartujesz i zaczynasz mnie denerwować. Czy myślisz, że chodzę i podglądam inne filmy, bo jeste za głupi? W „Feminie” jest kulturowy patchwork muzycznych cytatów, najwspanialszych fragmentów historii muzyki. Są fragmenty Haendla, Bacha, Chopina, Wagnera, Prokofiewa i wielu innych – nie pamiętam. Jest także „Dies irae” Mozarta. Używam też „Ody do radości” – hymnu Unii Europejskiej – Beethovena. Każdy z tych tematów pojawia się w filmie tylko raz. Tworzy to bardzo specyficzny nastrój – scenografię kulturowo-dźwiękową filmu, odniesienia kulturowe. Przecież Bogna przynależy do świata kultury, który ją krępuje. Gdyby użyć w tym filmie w miejsce klasyki czastuszek, wyszłaby głupota. Twój pomysł, że użyłem Mozarta, bo użył go Marczewski, jest w kiepskim stylu. Zrezygnuj z insynuacji. Wracałem z planu bardzo zmęczony, poprosiłem, by mi przyniesiono do domu wszystkie najlepsze tematy muzyki poważnej, wkładałem słuchawki i pisałem sceny inspirowane tą muzyką. Chciałem się odwołać do nośnych utworów muzyki poważnej, gdyż to tworzyło niepowtarzalny witraż, w którym osadzałem bohaterkę.

PM: Teraz, jak nie wychodzisz z domu, jakiej muzyki słuchasz?Nie słucham. 

Książka „Piotr Szulkin. Życiopis” będzie miała premierę na festiwalu T-mobile Nowe Horyzonty, w związku z wydaniem książki retrospektywę filmów Szulkina przygotowuje również Muzeum Kinematografii w Łodzi.