Jeszcze 1 minuta czytania

Tomasz Cyz

NASŁUCH:
Kto do Filharmonii Narodowej?

Tomasz Cyz

Tomasz Cyz

Informacja o ogłoszeniu konkursu na stanowisko dyrektora Filharmonii Narodowej w Warszawie, z perspektywą czasu na przygotowanie programu przez nowego szefa, jest obiecująca. Na całym świecie to naturalne, że kolejny dyrektor jest znany na rok, dwa, czasem więcej, przed rzeczywistym objęciem swojej funkcji. Naturalne i pożądane.

Informacje płynące chociażby z tekstu Anny S. Dębowskiej są już mniej satysfakcjonujące. Oto o nowym dyrektorze Filharmonii Narodowej mówi się niemal tylko w kontekście zarządzania instytucją, a nie tego, co i jak będzie w niej brzmiało. Pojawia się co prawda nazwisko dyrygenta Jacka Kaspszyka, gdzieniegdzie mówi się też o Łukaszu Borowiczu, ale dla szefa związków zawodowych pracowników orkiestry ważniejsze jest, aby nowym dyrektorem został menadżer, który przyciągnie nową widownię i stworzy dostosowany do zmieniających się czasów program.

Krótki quiz: kim jest Martin Hoffmann, Kathryn McDowell, Deborah Borda? A kim jest Simon Rattle, Valery Gergiev, Gustavo Dudamel? Oczywiście, nie byłoby sukcesów Berliner Philharmoniker, London Symhony Orchestra czy Los Angeles Philharmonic bez pracy zespołów organizacyjnych pod kierownictwem Hoffmanna, McDowell czy Bordy. Ale cały świat – nie tylko muzyczny – wie przede wszystkim, kto stoi przed orkiestrą, nie tylko na koncertach, ale i na próbach. To dyrygent-dyrektor muzyczny, czy pierwszy dyrygent, który decyduje o tym, czy o filharmonii jest głośno. Z dyrektorem-menadżerem może ona tylko głośno grać.

Dlatego proponowałbym, abyśmy dyskusję o nowym dyrektorze Filharmonii Narodowej rozpoczęli od tego, kto w najbliższym czasie będzie najczęściej dyrygował jej orkiestrą i chórem. Czy będzie to ktoś taki jak Marc Minkowski, Lionel Bringuier, Iván Fischer, Łukasz Borowicz, Jacek Kaspszyk, Marcin Nałęcz-Niesiołowski czy Michał Dworzyński – a nie, czy jej menadżerem zostanie podsekretarz stanu z Ministerstwa Pracy albo redaktor z TVP. (Z całym szacunkiem dla dokonań przeszłych, teraźniejszych i przyszłych obu panów – swoją drogą Martin Hoffmann, Intendanz w Berliner Philharmoniker, przyszedł do filharmonii z telewizji.)

Jasne, że Filharmonia Narodowa musi być sprawnie zarządzana. Ale: po pierwsze – muzyka.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.