RE//MIX: Lidia Zamkow, reż. Weronika Szczawińska
fot. Bartek Warzecha / komuna // warszawa

RE//MIX: Lidia Zamkow, reż. Weronika Szczawińska

Marta Keil

Remiks Weroniki Szczawińskiej pokazuje nie tylko proces prób rekonstrukcji postaci Zamkow – przede wszystkim odsłania potrzebę budowania mitów

Jeszcze 2 minuty czytania

Takiej Agaty Adamieckiej-Sitek nie spotkacie na co dzień w Instytucie Teatralnym. Seksowna mała czarna, wyrazisty makijaż, czerwony pasek opinający talię, włosy ułożone jak u telewizyjnej pogodynki. Piękna, wyzywająca, ostentacyjnie seksowna. Doskonale wchodzi w rolę: siadając okrakiem na krześle i patrząc prosto do kamery, prowadzi wykład interpretujący twórczość Lidii Zamkow z perspektywy genderowej.

Rzecz jednak nie polega na tym, że trudno oderwać wzrok od Adamieckiej i skupić się na jej słowach (świetna kpina z nas samych – wykształconej i samoświadomej publiczności teatralnej, przekonanej, że stereotypowe reakcje nas nie dotyczą); sedno tkwi w tym, że cały wykład jest fikcją. Albo raczej, jak nazwała go Weronika Szczawińska, „wykładem fikcjonalizowanym”. Agata Adamiecka prowadzi go w archiwum – sama obecność dokumentów, teczek, ciężkich segregatorów zdaje się dodawać powagi jej słowom. Wykład jest spójny, logiczny, odwołuje się do powszechnie znanych autorytetów (jak choćby Julia Kristeva) – nazwisk, które jak magiczne zaklęcie uprawomocniają wypowiedź. Doskonale znamy ten dyskurs – równie dobrze mógłby być fragmentem najnowszej książki Krytyki Politycznej albo wypowiedzi na konferencji naukowej.

„RE//MIX: Lidia Zamkow. Dwie albo trzy rzeczy,
które o niej wiem”, reż. Weronika Szczawińska
.
komuna//warszawa, 8-9 września 2012
Dlaczego więc fikcja? Bo ze strzępków relacji, zapisu dwóch spektakli, wywiadu, kilku recenzji i nekrologów nie sposób zbudować rzetelnej opowieści o Lidii Zamkow. Faktów jest tak niewiele, że interpretować można je w niemal dowolny sposób. Także w taki, jaki przedstawiła Agata Adamiecka – wyłania się z niego obraz Lidii Zamkow jako buntowniczej, zapomnianej feministki lat 60. I pewnie chcielibyśmy takiej opowieści: o rewolucjonistce zapomnianej przez kronikarzy życia teatralnego tamtych lat, wypartej z mainstreamu z powodu swych buntowniczych i bezkompromisowych spektakli, niepopularnych wypowiedzi; o artystce walczącej samotnie o „lepszy świat".

Tymczasem nie wiadomo, dlaczego Lidia Zamkow, aktorka i reżyserka, twórczyni osiemdziesięciu przedstawień, nie istnieje w świadomości reżyserów młodego pokolenia, a w konstruowanej współcześnie historii polskiego teatru pojawia się marginalnie; dlaczego brak wyczerpujących tekstów na temat jej pracy i rzetelnej dokumentacji spektakli; dlaczego w rozmowach wykładowców warszawskiej Akademii Teatralnej pojawia się wyłącznie w anegdotach – jak kolorowy, wzruszający bibelot.

Zachowane materiały nie robią najlepszego wrażenia: autorzy remiksu przyznają, że obejrzeli fatalne spektakle i przeczytali wywiad pełen społecznych klisz i mizoginizmu. Być może o Zamkow wiemy tak niewiele, ponieważ była słabą reżyserką i przepadła, jak wielu przeciętnych artystów. Nie wiemy, skąd jej wroga kobietom postawa – być może to cena, jaką musiała zapłacić za pozycję upartej i bezwzględnej „baby z jajami”, mogącej przetrwać w zdominowanym przez mężczyzn środowisku tylko przez stosowanie reguł ich gry. Wiemy o niej tak mało, że możemy zbudować sobie właściwie dowolny jej obraz – wystarczy, za autorkami spektaklu, wymyśleć „dwie, trzy rzeczy, które o niej wiesz”.

Ale remiks Weroniki Szczawińskiej pokazuje nie tylko proces prób rekonstrukcji postaci Zamkow – przede wszystkim odsłania potrzebę budowania mitów, wizerunków idoli oraz sposoby funkcjonowania indywidualnej i zbiorowej pamięci. Aktorzy (świetni Natasza Aleksandrowitch i Piotr Wawer jr) przywołują i obnażają na scenie procesy zapamiętywania i zapominania, mechanizmy tworzenia fikcyjnych historii wokół bohaterów, dopisywania im cech, które bardzo chcielibyśmy w nich zobaczyć.

fot. Bartek Warzecha / komuna // warszawa

Swoją drogą to fascynujące, jak silna jest potrzeba stworzenia takiej opowieści, która wzmacniałaby i legitymizowała nas samych. Skonstruowanie bohatera, idola, autorytetu, na którym może spocząć chociaż odrobina odpowiedzialności za nasze wybory. Ciekawe było również to, co po spektaklu mówiła Weronika Szczawińska o własnej potrzebie odnalezienia w historii Lidii Zamkow choćby niewielkiego rysu reformatorki teatru, świadomej feministki, prekursorki trzeciej fali; reżyserka podświadomie szukała fragmentu opowieści, na którym można by zbudować mit o własnych początkach. W jakiś sposób uderzająca jest w naszym pokoleniu ta potrzeba zakorzenienia, legitymizacji naszych działań. Przypomina to przygotowania do Forum Dramaturgicznego w Instytucie Teatralnym, gdy próbowaliśmy zrekonstruować historię dramaturga w polskim teatrze. Kiedy okazało się, że bez większego wysiłku można odnaleźć wyraźne ślady jego obecności na przełomie XIX i XX wieku, poczuliśmy ulgę. Już nie byliśmy „dzikusami” znikąd.

Właściwie cały projekt RE//MIX w Komunie Warszawa przewrotnie pyta o korzenie, motywacje, inspiracje. Artyści proszeni są o przepracowanie postaci twórców, którzy byli lub są dla nich ważni – czy to jako nauczyciele (Anne Teresa de Keersmaeker w remiksie Kai Kołodziejczyk), czy jako powód buntu i odrzucenia. Powstał cykl kilkunastu świetnych spektakli, w których polscy twórcy teatru i tańca odwołują się do najważniejszych postaci sztuk performatywnych XX wieku lub tropią nieznane historie i zapomniane legendy.

Co ważne, Komuna Warszawa w cyklu RE//MIX oferuje artystom profesjonalne warunki pracy, inne niż bezwzględnie dominujący w Polsce teatr repertuarowy. W miarę swoich możliwości kuratorzy Komuny przełamują obowiązujący model pracy i oferują artystom niezwykle ciekawą, odświeżającą formę współpracy. Nad tym, że jest potrzebna jak powietrze, nie trzeba się nawet zastanawiać: zrealizowane dotąd spektakle stanowią fascynującą, spójną i nowatorską propozycję repertuarową – w ostatnich dwóch latach zdecydowanie najlepiej przemyślaną, najciekawszą i najbardziej konsekwentną spośród programów warszawskich teatrów.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.