Warszawa niezaistniała
Perspektywa terenów wystawowych na łąkach Kamionka widzianych od wschodu, przygotowana na podstawie projektu Juliusza Nagórskiego z 1938 roku. Ilustracja za zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego

Warszawa niezaistniała

Jaroław Trybuś

Czy wizja Warszawy niezrealizowana z powodu wojny byłaby inna, gdyby nad Europą nie wisiało widmo owej wojny? Fragment książki zbierającej nierozpoznane dotąd i rozproszone projekty tworzone z myślą o stolicy wczesnych lat 40. XX wieku

Jeszcze 2 minuty czytania

Rzym papieski, usystematyzowany, jak na ówczesne warunki,
bardzo śmiało i umiejętnie w epoce Sykstusa V,
pomimo najpomysłowszych
przystosowań,
nie jest w stanie pomieścić intensywnego

życia stolicy współczesnej Italii. Trzeba by go albo zburzyć
i przebudować od podstaw, albo wyłania się konieczność
przeniesienia centrum miasta w nowe miejsce.
Szczęsny Rutkowski


Wieczorem 12 maja 1935 roku w Belwederze zmarł marszałek Józef Piłsudski. Ta śmierć była dla większości społeczeństwa zaskoczeniem i wywołała wielką narodową żałobę. „Z każdego niemal okna, z każdej wystawy patrzy na nas twarz Piłsudskiego. (...) Nie ma przymusu dekorowania witryn, i ludność warszawska samorzutnie wystawia portrety, ubarwia je kwiatami i zasnuwa krepą żałobną”.

W dzień po śmierci Piłsudskiego, 13 maja, zwołane zostało nadzwyczajne żałobne zebranie Stowarzyszenia Architektów Rzeczpospolitej (SARP) i Towarzystwa Urbanistów Polskich (TUP), na którym zapadła decyzja o nadaniu imienia zmarłego nowej dzielnicy reprezentacyjnej planowanej na Polu Mokotowskim. Ta decyzja nadała założeniu szkicowanemu już od ponad dwóch dekad patetycznej treści, która mogła napełnić monumentalne założenie sensem „znaku i symbolu Tego, który zawsze miał na celu, by społeczność Polską ku Jej najistotniejszemu dobru zorganizować” oraz „nowego Centrum życia zbiorowego Stolicy Państwa”.

Jarosław Trybuś, „Warszawa niezaistniała.
Niezrealizowane projekty urbanistyczne i 
architektoniczne dwudziestolecia
międzywojennego”
. Muzeum Powstania
Warszawskiego, Muzeum Narodowe
w Warszawie i Fundacja Bęc Zmiana,
w księgarniach od końca października 2012. 
Już cztery dni po śmierci wodza, 16 maja, zawiązał się Stołeczny Komitet Budowy Pomnika Marszałka Józefa Piłsudskiego. Wkrótce Komitet podporządkował się Naczelnemu Komitetowi Uczczenia Pamięci Józefa Piłsudskiego działającemu od 6 czerwca pod osobistym przewodnictwem prezydenta Ignacego Mościckiego, koordynującemu wszystkie akcje upamiętniające marszałka na terenie kraju, aby „duch i kultura mogły w czasach przełomu uczynić największe mocarstwo wojenne i kulturalne na wschodzie Europy”. Centralne znaczenie przypisano „ogólnonarodowym” pomnikom w Warszawie oraz mauzoleum na cmentarzu na Rossie.

W płomiennym przemówieniu wygłoszonym na zebraniu komitetu bliski współpracownik Piłsudskiego, generał Bolesław Wieniawa-Długoszowski, przyznając, że samo istnienie niepodległej Rzeczpospolitej jest największym pomnikiem marszałka („piramidą”), który on sam sobie wystawił, sprowadził konieczność upamiętnienia zmarłego do kilkuaspektowej powinności, z jednej strony quasi-religijnej („zalęknięcie nabożne”, „olśnieni aureolą wielkości, jaśniejącą dokoła jego skroni”, „wielkość, której objawień byliśmy świadkami i niejednokrotnie narzędziami”), z drugiej wojskowej („pokolenie Jego podkomendnych, pokolenie Jego żołnierzy”), ale i oczywistej, naturalnej, pozaracjonalnej („nie będę uzasadniał potrzeby powstania tego Komitetu (…). Potrzebę tę odczuwa cały kraj, a najdostojniejszym wyrazem tej potrzeby jest wola Pana Prezydenta powołująca go do życia”). Wieniawa wyrażał nadzieję, że działania komitetu pomogą „znaleźć wyraz plastyczny, styl epoki Piłsudskiego, nie w jednolitości, nie w monotonii, lecz we wspólnocie i więzi wewnętrznej, jakimi cały naród został związany — żałobą po jego śmierci i chwałą jego nieśmiertelności”.

Przekonaniu o konieczności wzniesienia godnego (a więc monumentalnego) pomnika wyrażanemu przez polityków wtórowali także prominentni architekci, urbaniści i plastycy. Dowodem są podpisy poparcia pod wnioskiem z 22 maja 1935 roku, opublikowanym na pierwszych stronach magazynu „Architektura i Budownictwo”. Zdaniem sygnatariuszy deklaracji, Pole Mokotowskie, jako na zawsze naturalnie zespolone z postacią marszałka rytuałem Rewii Żałobnej, było najodpowiedniejszym miejscem na pomnik. Istotnie żałobna defilada na Polu Mokotowskim była kulminacją 6-dniowych uroczystości pogrzebowych, których skala i charakter były bezprecedensowe i nie do powtórzenia w przyszłości. Pogrzeb miał charakter wojskowy z elementami średniowiecznego rytuału pogrzebu rycerskiego, z którego pochodził choćby zwyczaj prowadzenia w orszaku przed trumną zmarłego jego konia przybranego kirem.

Aksonometryczny widok Dzielnicy Piłsudskiego na Polu Mokotowskim, niedatowany, pochodzący prawdopodobnie sprzed
1938 roku. Rysunek ze zbioru Gabinetu Grafiki i Rysunku Nowożytnego Polskiego Muzeum Narodowego w Warszawie

Uroczysty pogrzeb miał się także okazać rytuałem przejścia dla Pola Mokotowskiego, które od lat służyło utylitarnym celom wojskowym i okazjonalnym defiladom czy pokazom lotniczym („miejsce, z którego Marszałek, jako Żywy Człowiek i jako Nieśmiertelny Duch, dokonywał przeglądu Armii”), do roli symbolicznej; od miejsca praktykowania siły do miejsca jej prezentacji i reprezentacji.

Środowisko architektów nie traciło przy tym z oczu czysto urbanistycznego znaczenia inwestycji, która w istotny sposób zmieniłaby geografię miasta, przejmując funkcje reprezentacyjne, a ponadto przyniosłaby „nowe otwarcie” w myśleniu o mieście (modernistyczna idea miasta jako „parku zawierającego grupy budynków monumentalnych”) i gospodarce gruntami, kreując „rezerwat powietrza w bezpośredniej bliskości przeludnionego śródmieścia”. Dzielnica Piłsudskiego byłaby więc dla Warszawy także rodzajem ucieczki do przodu, ucieczki w przyszłość z obarczonego genetycznymi błędami miasta historycznego.


Premiera książki 24 października 2012 o godz. 18:30 w Muzeum Ziemi PAN w Warszawie