Jeszcze 1 minuta czytania

Katarzyna Tórz

OPÓR CODZIENNY:
Szmery w sercu

Katarzyna Tórz

Katarzyna Tórz

„W trzecim programie słyszał muzykę nagraną w studiach radia Kolonia, a właściwie zmontowaną z elektronicznych pohukiwań, trzasków, ulicznego zgiełku, fragmentów starych nagrań i strzępów ludzkiej mowy. Czy nie pora, żeby poezja nadążyła za muzyką?”

                                                                                                                                   J.M. Coetzee, „Młodość”

Prawdopodobnie hitem nadchodzącego sezonu jesień-zima będą rękawiczki, w których końcówki palca wskazującego oraz kciuka wykonane są ze specjalnego materiału, pozwalającego gładko obsługiwać ekrany dotykowe. „Od tej pory nie będziemy musieli zdejmować rękawiczek, żeby skorzystać w chłodne albo mroźne dni z telefonu czy iPada:)” – zapewniają producenci tego akcesorium. Rękawiczki te niewiele różnią się od zwykłych i można je kupić w wersji ekonomicznej w którejś z podziemnych budek. W ostateczności, jeśli towar ten okaże się zbyt ekskluzywny, wystarczy odciąć opuszki wełnianych palców i odzyskać bezpośredni kontakt z powierzchnią ekranu.

Nowe kafelki wzbudzają większą ekscytację w systemie operacyjnym niż w mieszkaniu. Choć już od wielu lat zmieniamy tapety i wygaszacze, obecnie gładka powierzchnia monitora staje się ciałem żywym, niemalże czującym zwierciadłem. Wibruje, hipnotyzuje kolorami, lśni. Wita nas po imieniu i już od rana informuje o ważnych sprawach. To naprawdę miłe, zwłaszcza w świecie, w którym ekrany, urządzenia, czujniki nas identyfikujące wiedzą o nas najwięcej i w pewnym sensie nawet im na nas – jako nośniku danych, zagrożenia lub zysku – zależy. Przy okazji coraz bardziej zależymy od tych miękkich, przyjaznych maszyn, wierzymy w zasadność ich działań oraz ogólną bezawaryjność. Ta relacja jest przynajmniej estetyczna, nowoczesna i nieobciążona emocjonalnie. W przeciwieństwie do więzi rodzinnych i osobistych.

Prywatna maszyna z ukochaną muzyką, geolokalizacją, kolekcją zdjęć, ulubionym dzwonkiem, integracją wszystkich systemów staje się azylem, osobistym schronem wiadomości, symboli i wspomnień. Cierpimy, gdy się popsuje i nie można odzyskać danych. Co prawda w elektronicznej książce nie można fizycznie zagiąć rogów (jak trafnie zauważył Zygmunt Bauman), jednak nasz czytnik dzięki wrodzonej cyfrowej inteligencji potrafi dostosować kontrast monitora do poziomu światła w pomieszczeniu – tak, aby za bardzo nie nadwerężał oka.

Kiedy w latach 60. XX wieku trwały intensywne prace nad rozwijaniem branży informatycznej i przeobrażenie technologiczne świata było coraz bardziej realne, John (bohater powieści J.M. Coetzeego „Młodość”) wypowiedział takie słowa:

„Czy jednak nie można by twierdzić, że wynalezienie komputerów zmieniło naturę sztuki, pozbawiając znaczenia osobę autora i stan jego serca?”.

Dziś serce może być maszyną w sensie dosłownym. Ale czy człowiek, odbiorca, obywatel może bez pewnych wątpliwości odwoływać się do kategorii emocji, odruchu, ciała? Zgodnie z prognozami rynkowymi w ciągu najbliższych dwóch lat porzucimy ekrany dotykowe, zastąpią je (na skalę masową) zintegrowane z naszymi zmysłami interfejsy, korzystające z impulsów elektrycznych mózgu i skóry. W ten sposób synergia z maszyną, jeszcze większe wzajemne zrozumienie i komunikacja, stanie się bliska spełnienia.

Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL (Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Bez utworów zależnych).