Cecilia Bartoli śpiewa Steffaniego

Cecilia Bartoli śpiewa Steffaniego

Tomasz Cyz

Dlaczego Agostino Steffani popadł w zapomnienie? Płyta Cecilii Bartoli mówi, że stało się tak całkiem niesłusznie

Jeszcze 1 minuta czytania

Agostino Steffani urodził się 25 lipca 1654 w Castelfranco Veneto, zmarł 12 lutego 1728 we Frankfurcie. Był włoskim kompozytorem, katolickim kapłanem i biskupem, dyplomatą; muzykiem poprzedzającym pokolenie wielkich mistrzów (Vivaldi, Telemann, Handel, Bach). Był uczniem Johanna Kaspara Kerlla, napisał kilkanaście oper, kilkadziesiąt duetów. Większość życia spędził w Niemczech: był kapelmistrzem na dworze bawarskim w Monachium (1681-88) oraz na dworze ksiącia Ernesta Augusta w Hanowerze (1688-1703), który założył tam stałą włoską operę.

Agostino Steffani „Mission”.
Cecilia Bartoli (mezzosopran), Diego Fasolis (dyr.),
I Barocchisti, 1 CD, Decca / Universal 2012.
Na płycie znajdziemy 25 utworów pochodzących z 12 oper Steffaniego. Wymieńmy je dla porządku: „Alarico il Batha, cioè L'audace re de' Gothi”, „Servio Tullio”, „Niobe, regina di Tebe”, „Tassilone”, „I trionfi del fato”, „Arminio”, „La superbia d'Alessandro”, „La liberta contenta”, „La lotta d'Hercole con Acheloo”, „Le rivali concordi”, „Henrico Leone”, „Marco Aurelio”. I dla porządku dodajmy, że 20 z tych 25 fragmentów zostało nagranych po raz pierwszy.

Dlaczego Steffani popadł w zapomnienie? Odpowiedź może brzmieć: świat jest jednak tajemnicą. Inscenizacja „Niobe” przed kilku laty w Covent Garden w Londynie (znam takich, co byli na tym spektaklu nie raz) pokazuje, że całkiem niesłusznie. Płyta Cecilii Bartoli mówi o tym jeszcze mocniej.

Wystarczy aria „Più non v'ascondo” z opery „Tassilone” (1709). Słychać tamburyny, gitarę, taneczne rytm, i jasny, ciepły ton Bartoli, niemal uśmiechnięty, lekki, zwłaszcza gdy pojawia się słowo „contenta”. Albo aria „Amami, e vederai” z „Niobe” (1688). Na lutni gra Rosario Conte, Bartoli -Niobe każdą nutą wydaje się łkać. O skamienieniu nie ma tu mowy, zwłaszcza gdy pod koniec arii Bartoli śpiewa w samotności. Piękne. Wystarczy duet „Combatton quest'alma” z opery „I trionfi del fato”, tu nagrany z Philippem Jarousskym. Orgia fraz, pojedynek na ornamenty, w którym zwycięzcą jest tylko muzyka.

Pierwszorzędna śpiewaczka Cecilia Bartoli udowadnia, że jest czego słuchać. Nagranie opery „Alarico il Batha” (1687), którego słucham nie tylko od czas do czasu, świadczy o tym jeszcze bardziej. Zarówno w polskiej, jak we francuskiej wersji przewodnika Piotra Kamińskiego nie ma o Steffanim ani słowa. Dlaczego?


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.