Pani Maria od Moniuszki
Maria Fołtyn, Archiwum Fotograficzne Edwarda Hartwiga / NAC

Pani Maria od Moniuszki

Maciej Jabłoński

Wyraz, który rządzi śpiewem i buduje prawdę operowej opowieści, płynie z trzewi, a nie z podręczników ładnego wydobywania dźwięków. Prostota i głębia kreacji Halki Marii Fołtyn były tego najtrafniejszym przykładem

Jeszcze 1 minuta czytania

Maria Fołtyn zmarła 2 grudnia 2012 roku. Był to moment znaczący choćby z jednego powodu – 2 grudnia jest dniem urodzin Marii Callas. Śpiewaczki te dzieli morze talentu, celebryckiej i rzetelnie artystycznej sławy. Callas jest przecież symbolem ponadczasowej maestrii operowej, a jej talent Leonard Bernstein porównywał do talentu Michała Anioła. Rzecz w czymś innym, choć moim zdaniem niesłychanie ważnym. Obie damy opery łączy bezpardonowa niezłomność w krzewieniu wartości sztuki operowej.

Maria Fołtyn (1924-2012)

Urodzona w Radomiu, zmarła w Warszawie, wybitna śpiewaczka i reżyserka operowa. Jako kilkunastoletnia dziewczyna występowała na niedzielnych mszach w kościele oo. Bernardynów w Radomiu, podczas wojny na koncertach konspiracyjnych. Dzięki pomocy przyjaciół rozpoczęła lekcje śpiewu u Adama Didura i Ady Sari. Rozgłos zdobyła dzięki roli Halki w operze Moniuszki (zagrała tę postać ponad 200 razy, także poza Polską). W wieku 45 lat zaczęła studia reżyserii teatralnej w PWST w Warszawie. Jako reżyserka (jeszcze na studiach) debiutowała „Halką” w Hawanie (1971), w której śpiewała pierwsza w historii czarnoskóra Halka. Wystawiała potem tę operę m.in. w Meksyku, Ankarze, Nowosybirsku, Kanadzie, Stanach Zjednoczonych, Kurytybie. Była pomysłodawczynią i dyrektorem Międzynarodowego Festiwalu Moniuszkowskiego w Kudowie Zdroju (1978-98). W 1992 stworzyła Międzynarodowy Konkurs Wokalny im. Stanisława Moniuszki.

Callas zapłaciła najwyższą cenę, cenę cierpienia, samotności i – w końcu – życia. Życie upływało jej w służbie sztuki; sprowadzało ją do brylantowej krtani, co jest doskonałym przeciwieństwem anemicznego bel canto.
Wyraz, który rządzi śpiewem i buduje prawdę operowej opowieści, płynie z trzewi, a nie z podręczników ładnego wydobywania dźwięków. Prostota i głębia kreacji Halki Marii Fołtyn były tego najtrafniejszym przykładem.

Maria Fołtyn nie tylko wiedziała, że prawdziwość wewnętrznego płomienia i bezgraniczna służba sztuce tworzą jej niepowtarzalny obraz na tle polskiej śpiewaczej tradycji. Wiedziała, jak uzyskać efekt doskonałości wokalnej i teatralnej, efekt wywiedziony z głębokiego szacunku dla muzyki i posłannictwa artystycznego. Zawsze gotowa do poświęceń, do podejmowania ekstremalnych decyzji w sprawach sztuki, silna, pewna swych myśli i przekonań, mądra w geście patriotycznego uniesienia, wierna i patetyczna, gdy szło o krzewienie ideałów polskiej kultury (Moniuszko, Paderewski).

W czasach, gdy w Polsce, często prześmiewczo, mówiono o Fołtyn „wdowa po Moniuszce”, Pani Maria rozprzestrzeniała polski idiom operowy po świecie, od Azji do Ameryki Południowej, zawsze zyskując aplauz – niezależnie czy spektakl odznaczał się (jak sama mówiła) japońską równowagą, czy meksykańskim lub kubańskim szaleństwem (ze słynną kreacją Yolandy Hernandez w roli Halki). Tego przed Nią i być może po Niej nie dokona nikt.

Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL (Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Bez utworów zależnych).