Lutosławski 2013
fot. Juliusz Multarzyński / IMiT

Lutosławski 2013

Jacek Marczyński

Na ogłoszony w ubiegłym roku przez Ministerstwo program „Lutosławski 2013 – Promesa” zgłoszono ponad 280 wniosków, 84 z nich rozpatrzono pozytywnie. Jest w czym wybierać

Jeszcze 2 minuty czytania

Co nam przyniesie rozpoczęty właśnie Rok Witolda Lutosławskiego? To, że jest wybitnym kompozytorem, już wiemy, ale czy zaczniemy chętniej słuchać jego muzyki? Lista artystów ceniących ją jest naprawdę długa. I niewątpliwie fakt ten ułatwiał planowanie wydarzeń obchodów setnej rocznicy urodzin kompozytora.

„Poznałam Lutosławskiego w połowie lat 80. w domu Paula Sachera – opowiadała Anne-Sophie Mutter podczas jednej z poprzednich wizyt w Polsce. – Znałam niektóre z jego dzieł, ale nigdy nie przypuszczałam, że mógłby coś dla mnie napisać. Kiedy Paul Sacher zaproponował mi wykonanie «Łańcucha II», poczułam się wyróżniona i miałam wiele obaw. Dziś mogę powiedzieć, że Lutosławski wprowadził mnie w nowy wymiar muzyki, nauczył innego jej języka. On rozumiał konieczność wyzwolenia muzyków spod batuty dyrygenta, tworząc w swoich kompozycjach partie ad libitum, które dają solistom oraz orkiestrom poczucie twórczości i wolności”.

Powrót do panteonu

To właśnie Anne-Sophie Mutter wystąpi w Filharmonii Narodowej w Warszawie na koncercie oficjalnie inaugurującym Rok Witolda Lutosławskiego 25 stycznia, w dzień jego urodzin. Sir Simon Rattle rocznicowe obchody zaczął już pod koniec sierpnia 2012 roku, gdy na początek sezonu Berlińscy Filharmonicy zagrali „III Symfonię”.
„Czas przyjąć Lutosławskiego na powrót do panteonu wielkich kompozytorów” – uważa Rattle. Tym stwierdzeniem potwierdza, że polski kompozytor podzielił los innych twórców, których utwory niezwykle popularne za życia zniknęły z obiegu po śmierci autorów. Do niektórych z nich słuchacze i artyści po upływie pewnego czasu wracają. Rok Lutosławskiego daje okazję, by tak się stało z muzyką Polaka. Rozumie to Simon Rattle i na pierwszą połowę 2013 roku zaplanował z Berlińskimi Filharmonikami retrospektywny przegląd utworów, zapraszając Krystiana Zimermana do wykonania „Koncertu fortepianowego”, czy Miklósa Perényi’ego jako solistę w „Koncercie wiolonczelowym”.

Jeszcze bardziej rozległe plany ma Esa-Pekka Salonen, który na przełomie lat 80. i 90. jako główny dyrygent Los Angeles Philharmonic miał okazję spotykać się z Lutosławskim. To dla tej orkiestry kompozytor napisał „IV Symfonię”. „Jego twórczość przechodziła rozmaite metamorfozy, ale jednocześnie jest w niej coś trwałego, niezmiennego, co rozpoznajemy od razu. Nawet jeśli są to rzeczy proste i użytkowe jak dżingle radiowe, które pisywał w latach 40. i 50. – mówił Esa-Pekka Salonen ogłaszając w Londynie program, jaki na Rok Lutosławskim zaplanował ze swoim obecnym zespołem Philharmonia Orchestra. – Nie postrzegał siebie jako cząstki europejskiego modernizmu, był poza wszelkimi ruchami awangardowymi po II wojnie, nie interesował go minimalizm. Szedł swoją drogą, prowadził dialog ze słuchaczem, którym awangardziści w ogóle się nie interesowali. On zaś uczynił z niego swego partnera”.

Sto na sto

Przy wsparciu Instytutu Adama Mickiewicza Philharmonia Orchestra rozpoczyna Rok Lutosławskiego 30 stycznia koncertem w londyńskiej Royal Albert Hall i z udziałem Krystiana Zimermana. Przedsięwzięcie zatytułowane „Woven Words” to nie tylko prawie 20 koncertów symfonicznych i kameralnych, które odbędą się w Londynie, Tokio, Madrycie, Modenie, Wiedniu, Dreźnie, Lublanie, Berlinie oraz Warszawie, gdzie Brytyjczycy z Salonenem zagrają 13 marca. To także sesje naukowe, wydawnictwa i materiały dostępne on line na stronie: www.philharmonia.co.uk/lutoslawski.

Znakiem graficznym Roku Lutosławskiego stały się dwie cyfry 100. Tyle bowiem wydarzeń już zaplanowano w 18 krajach na setne urodziny polskiego twórcy. Rzecz jednak charakterystyczna: najpopularniejszym dziełem jest jego „Koncert na orkiestrę” (25 wykonań w tym roku). Choć trudno odmówić mu wybitnych walorów, to jednak pochodzi z przejściowego okresu twórczości, gdy Lutosławski odchodził od neoklasyki, a jego bardziej nowoczesny język muzyczny dopiero zaczynał się krystalizować.
Popularnością cieszy się także „Koncert wiolonczelowy” (ponad 20 zaplanowanych wykonań) głównie chyba ze względu na efektowną partię solową. Już jednak „Koncert fortepianowy” zamierza w najbliższych miesiącach promować głównie Krystian Zimerman. Chętnie wykonywane są urokliwe, wokalno-instrumentalne „Chantefleur et chanterfables”, ale w dorobku Lutosławskiego mają mniejsze znaczenie niż „Mi-parti”, „Livre pour orchestra” czy symfonie. Ich walor (zwłaszcza trzeciej i czwartej) doceniają muzykolodzy i krytycy, rzadziej słuchacze.

Jest pewna szansa, by ten stan zmienić w Roku Lutosławskiego, choćby dzięki nagraniom i pomysłom multimedialnym. Esa-Pekka Salonen z Los Angeles Philharmonic zarejestrował dla Sony Classical komplet symfonii Lutosławskiego, reprezentatywny zestaw dzieł orkiestrowych nagrał dla brytyjskiej firmy Chandos Edward Gardner z BBC Symphony Orchestra. Polskie Nagrania wydały ośmiopłytowy album „Witold Lutosławski Centenary Edition”, przypominający polskie prawykonania różnych utworów z udziałem najwybitniejszych naszych artystów i orkiestr.

Spacerownik po Warszawie


W połowie roku ma ukazać się sześciopłytowe wydawnictwo CD i DVD „Lutosławski / świat”, które szykuje Narodowy Instytut Audiowizualny. „Chcemy pokazać dorobek Lutosławskiego w szerszym kontekście: kulturowym, społecznym i cywilizacyjnym, to, jak plasuje się on we współczesnym świecie” – mówi dyrektor Instytutu, Michał Merczyński. A w specjalnym serwisie portalu nina.gov.pl udostępnione zostaną w wersji audio wszystkie jego utwory.

Z kolei Towarzystwo im. Witolda Lutosławskiego na 25 stycznia szykuje premierę „Spacerownika po Warszawie Witolda Lutosławskiego”, który będzie można pobrać na telefony komórkowe. Pomiędzy 24 stycznia a 9 lutego odbędzie się kolejna 10. już edycja festiwalu „Łańcuch”. Bardzo oczekiwane jest też „PostSłowie” – ostatnia, niedokończona książka zmarłego w ubiegłym roku Andrzeja Chłopeckiego.

W cyklu 14 audycji najciekawsze koncerty z udziałem kompozytora przypomni 2 Program Polskiego Radia, z którym Witold Lutosławski był przez wiele lat związany. O nim samym będą opowiadać muzykolodzy, artyści, krytycy, przyjaciele. Dla europejskich radiofonii przygotowano „Lutosławski Weekend” (25-27 stycznia) ze specjalnymi audycjami oraz transmisjami dwóch koncertów radiowych zespołów: NOSPR-u z Alexandrem Liebreichem i Polskiej Orkiestry Radiowej z Łukaszem Borowiczem.

Szczegółowy wykaz wszystkich wydarzeń oraz imprez można znaleźć na stale aktualizowanej stronie www.lutoslawski.culture.pl, redagowanej w języku polskim i angielskim. Jest w czym wybierać. Na ogłoszony w ubiegłym roku przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego program „Lutosławski 2013 — Promesa” (prowadzony przez Instytut Muzyki i Tańca) zgłoszono ponad 280 wniosków, 84 z nich rozpatrzono pozytywnie. Finansowe wsparcie dostały niemal wszystkie krajowe filharmonie i instytucje muzyczne, liczne szkoły, stowarzyszenia i fundacje prowadzące działalność edukacyjną. Będzie Lutosławski tańczony na scenie Teatru Wielkiego w Poznaniu, lepiony przez młodych plastyków z gliny (Stowarzyszenie Smocza), oraz filmowy, bo dokument „Błękitny zeszyt” w reżyserii Nataszy Ziółkowskiej-Kurczuk wyprodukuje Aurum Film.

Lutosławski forever?

Pytanie – jak będziemy traktować Witolda Lutosławskiego po zakończeniu rocznic owych obchodów? – pozostaje wszakże na razie bez odpowiedzi. „Był czarodziejem, którego twórczość wymyka się kategoryzacjom” – mówi Ed Gardner. „To jeden z ostatnich kompozytorów XX wieku, który potrafił ocalić w muzyce formę narracyjną. A także tym, który uratował harmonię. Pokazał nam, że język harmoniczny potrafi być piękny i pełen ekspresji” – dodaje Esa-Pekka Salonen.

Jeśli w styczniu 2014 roku każdy z nas będzie umiał wyrazić swój stosunek do muzyki Lutosławskiego, oznaczać to będzie, że rocznicowa feta okazała się rzeczywiście potrzebna.

Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL (Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Bez utworów zależnych).