Szaflarska jak Stonesi

Jeszcze 1 minuta czytania

Danuta Szaflarska jest trochę więźniarką swojej legendy. Wielu widzi w niej po prostu staruszkę, która ładnie się uśmiecha i pięknie się starzeje. Staruszkę o dobrym sercu, rezolutną i dowcipną – wzór dla wszystkich babć i prababć. Dorota Kędzierzawska w swoim dokumencie „Inny świat” stara się rozmontować ten spetryfikowany obrazek. Nie robi tego jednak przy użyciu zaawansowanej aparatury filmowej, w jej filmie nie ma formalnych cudów. Jest drewniany fotel, za fotelem ekran, wyświatlający od czasu do czasu archiwalia, na fotelu siedzi bohaterka. Kamera nie spuszcza jej z oczu, ona nie spuszcza z oczu kamery. Patrzy w nią intensywnie i opowiada swoją niezwyczajną biografię, którą spokojnie można by obdzielić pułk ułanów.

Szaflarska przyżyła sporo przygód, jej opowieść rzeczywiście przypomina trochę historię łotrzykowską, potoczysta narracja łamie się jednak miejscami pod ciężarem wspomnień; ze szczelin wyłaniają się słowa, których nie da się łatwo obłaskawić. Jak obłaskawić zdanie: „byłam szczęśliwa przez dziesięć lat”, które aktorka wypowiada na początku filmu? Szaflarska urodziła się w 1915, znaczy to, że zalicza właśnie 88. rok nieszczęścia. Nie widać tego po niej. 

Jest więcej tego typu załamań. Obok zwyczajowych obrazków z dzieciństwa i młodości pojawiają się wszy, tyfus, bieda, głód, który ściska żołądek, wojna, strach przed śmiercią, wreszcie znowu głód. Bohaterka niekiedy schodzi z traktu pod tytułem „ten okrutny XX wiek”, pojawiają się małe idiosynkrazje, ujawniające się chociażby we fragmencie, w którym Szaflarska opowiada o swoim pierwszym ślubie. Niby snuje anagdotę o tym, jak księdz udzielił młodemu małżeństwu ślubu dla konających, kiedy aktorka kategorycznie oznajmiła, że uroczystość ma sie odbyć jak najszybciej i że nie ma czasu czekać na ogłaszane przez trzy tygodnie w kościele zapowiedzi. Niby śmieje się, wracając do tamtych wydrzeń, chwilę później jednak jej twarz przybiera smutny wyraz, a Szaflarska po krótkiej pauzie ciągnie dalej swoją opowieść: „Po ślubie płakałam przez trzy dni. Przerażało mnie, że jestem od teraz zmuszona, by być z jedną osobą do końca życia. Co jednak było robić, postanowiłam się przyzwyczaić”. To „przyzywczaić się” nie jest jednak w jej ustach oznaką konformizmu, Szaflarska śpiewa po prostu na własną melodię hymn Stonesów „You Can't Always Get What You Want”.

Szaflarska jak Stonesi – niegrzeczna babcia? Jest w „Innym świecie” jedna scena, która świadczy o tym, że to rozpoznanie ma sens. Jesteśmy w środku powstania warszawskiego, bomby spadają, mieszkania płoną. Szaflarska niebywale szczegółowo opowiada tamtejsze wydarzenia, by nagle wypalić: „no tak, tych, którzy zginęli, chowaliśmy w trumnach przed domem, potem siadaliśmy na nich i opowiadaliśmy sobie dowcipy, co innego mogliśmy robić”.

 

„Inny świat”, reż. Dorota Kędzierzawska. Polska 2012, w kinach od 10 maja 2013. Producentem i dystrybutorem filmu jest Narodowy Instytut Audiowizualny.