„Kunstkamera” Nicolasa Grospierre'a

Agnieszka Szewczyk

Świat z fotografii Grospierre'a nie zaleca się urodą. Spojrzenie fotografa jest intrygujące – przemienia brzydotę, trywialność i nudę fotografowanej rzeczywistości

Jeszcze 1 minuta czytania

Nicolas Grospierre, Kunstkamera”. Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski w Warszawie, 5–27 września 2009

Nicolas Grospierre znany jest ze swej kolekcjonerskiej pasji. To pasja swoista: zbiera bowiem fotograficzne obrazy. Fotografuje stare kina, bary mleczne, biurowe budynki z lat siedemdziesiątych (tzw. „zemsty Honeckera”), betonowe litewskie przystanki autobusowe o fantazyjnych kształtach i inne mniej lub bardziej kuriozalne obiekty.

Swych fotograficznych trofeów nie prezentuje nigdy na zwykłych, klasycznych wystawach fotografii – zawsze tworzy dla nich specjalną sytuację przestrzenną. Tak było z „Biblioteką”, pokazaną w ogromnym, nieistniejącym już antykwariacie Pałac Starej Książki (Warszawa, 2006) czy „Muzoleum”, prezentującym fotografie gruzińskiego zbioru wypchanych zwierząt, a pokazanym w podziemiach trybuny honorowej na placu Defilad (Warszawa, 2007).

fot. Centrum Sztuki WspółczesnejW prezentacji trwającej właśnie w Centrum Sztuki Współczesnej Grospierre wykorzystuje intelektualny model Kunstkamery. Pokazywane na ścianach specjalnie stworzonej  sześciobocznej sali fotografie pokazują typowe obiekty, które występowały w nowożytnych Wunder- i Kunstkamerach.
Mamy więc zdjęcia kolekcji minerałów, niezwykłych urządzeń technicznych, okazy zwierząt, dzieła sztuki itd. Wszystko jednak potraktowane przewrotnie: urządzenia okazują się prototypami nieużywanych aparatów z piwnicy Instytutu Fizyki Wysokich Ciśnień, trofea zwierzęce to pyski zwykłych kundli, dzieła sztuki to rzeźby plenerowe, a tak naprawdę… przyrządy z dziecinnego placu zabaw. Czy to wszystko współczesne rara et curiosa?

Od czasów nowożytnych pojęcie niezwykłości i rzadkości uległo wielkiej zmianie, dziś nie trzeba takich okazów szukać w egzotycznych krajach (bo te wydają się zbadane i oswojone), ale można je znaleźć w najbliższym otoczeniu, fotografując nieliczne ocalałe stare sale kinowe, bary mleczne, albo przeszukując piwnicę.

Dwie tytułowe fotografie – na pierwszy rzut oka można pomylić  je z wiszącymi naprzeciw siebie lustrami, na których prezentowane są zwielokrotnione, wciągające w głąb wnętrza Kunstkamery, w której właśnie się znajdujemy – odnoszą się do obrazów, których tematami były gabinety osobliwości, i które tym samym w swoisty sposób powielały zbiór, nadając mu często dodatkowe znaczenia.

W towarzyszącym wystawie tekście autor skrupulatnie, choć (do czego się przyznaje) nie zawsze prawdziwie, opisuje prezentowane na fotografiach okazy i ich pochodzenie. Podsuwa możliwe tropy interpretacyjne, których śladem możemy podążać, próbując dociec znaczenia obrazów zgromadzonych w tym niezwykłym gabinecie. Są wśród nich takie tematy jak: kolekcja, seria, symetria, odbicie, lustro, mistyfikacja.

Oglądając wystawę Grospierre'a, miałam wrażenie, że dostałam się do wnętrza ogromnego kalejdoskopu. Każdy jego obrót powoduje powstanie nowego wzoru, pięknego układu tyleż przypadkowego, co regularnego. Tak też jest w Kunstkamerze Grospierre'a – od pierwszego momentu mamy pewność, że układem prezentowanych zdjęć – eksponatów rządzi jakieś prawo, trudno jednak odgadnąć jakie. Nie jesteśmy w stanie objąć wzrokiem wszystkich zdjęć – szkatułkowa konstrukcja nie pozwala obejrzeć całego zbioru. Nadmiar skojarzeń podsuwanych przez zdjęcia (wśród których są m.in. portrety schizofreników, widoki zapuszczonego arboretum, prywatne portretowe amerykańskie fotografie z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XX w.), próby odnalezienia między nimi zależności, tak znaczeniowych, jak kompozycyjnych, prowadzą do zapętlenia myśli.

Nowożytne Kunstkamery miały dwie podstawowe funkcje: podnoszenie statusu społecznego właściciela i służba wiedzy, poznawaniu świata. Ważną funkcją przedmiotu w kolekcji jest działanie na wyobraźnię, wywoływanie myśli i emocji, aktywowanie pamięci.

Kunstkamera Grospierre'a to opowiedzenie się po stronie takiej wiedzy o świecie, która wynika z naszych wspomnień, uczuć, skojarzeń, w której mieszają się różne porządki i dyscypliny. Ta wiedza  jawi się jako niekompletna, powstała ze szczątków, podporządkowana partykularnym upodobaniom, ale jednocześnie oparta na wyczuwalnej, choć niekoniecznie racjonalnej logice. Nicolas Grospierre po złożeniu nam propozycji wejścia do obiektywnej i uporządkowanej „Biblioteki” zaprasza nas do skrajnie subiektywnej, irracjonalnej i sensualnej „Kunstkamery”.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.