BACKSTAGE: Paradiso
fot. Tomasz Wiech

BACKSTAGE: Paradiso

Magdalena Kownacka

„Paradiso” w spektaklu Borczucha to nazwa hotelu, w którym rozegra się historia Beatrycze. Kolejne hotelowe pokoje będą świadkami scen uszeregowanych jak średniowieczne mansjony – pisze kuratorka projektu

Jeszcze 4 minuty czytania

„Paradiso” Michała Borczucha nie jest opowieścią o tym, jak Beatrycze złamała serce Dantego. W gruncie rzeczy ani Dante, ani Beatrycze, nie są w tym świecie ważniejsi od innych postaci: pianisty, aktorki, dyrektora hotelu... Historia florenckiej miłości i klasyka europejskiej literatury są jedynie pretekstem. Podstawową motywacją dla stworzenia „Paradiso” jest przeczucie, że fragmenty teatru, raju i autyzmu uzupełnią się wzajemnie i stworzą świat nowy, zaskakujący i autentyczny. Budulcem „Paradiso” jest fantazja na temat logiki świata osób ze spektrum autyzmu. „Paradiso” bada, w jaki sposób widzą, czują i myślą. Przygląda się ich zajęciom i planom. Słucha tego, jak i co mówią. Karmi się cechami zaangażowanych w projekt osób. Swoją ramę buduje na fiksacjach, na uschematyzowanych reakcjach, a często na granicy możliwości wykonania powierzonych im zadań. W ten sposób konstruowana jest opowieść na motywach „Raju” – ostatniej części „Boskiej komedii” Dantego Alighieri. 

BACKSTAGE

Cykl w dziale teatru, stworzony z myślą o tym, „czego nie widać” (pamiętacie głośną farsę Michaela Frayna?). W tym przypadku mniej chodzi o to, co dzieje się za kulisami i w garderobach, bardziej o intelektualne zaplecze powstających przedstawień. Czego zazwyczaj nie widzą widzowie i recenzenci? Tygodni prób, czyli procesu dyskutowania, czytania, oglądania, słuchania, projektowania, burzenia, budowania na nowo. Myślenia. BACKSTAGE ma być miejscem, gdzie autorzy spektakli (reżyserzy, dramaturdzy, muzycy, scenografowie, choreografowie, aktorzy i cała reszta) będą mogli ten proces, jego fragmenty, dokumentować. Pokazać marginesy i przypisy, konteksty, źródła. W formie notatek, esejów, dzienników, opowiadań, może zapisów nutowych, albo rysunków przestrzeni.

„Przygotujcie się na tekst suchy, na mozolne dociekania, na uciążliwe cytaty i trochę greki oraz hebrajskiego. Tylko w ten sposób objaśnić można materię tak niejasną”. Tak rozpoczyna swój traktat o raju Huet w 1691 roku. Faktycznie. Piekło jest dużo bardziej obrazowe, ciekawe, bardziej nęcące. Pozwala na fantazjowanie i wizualną przewrotność. Raj jest sztywny. Wszystkie jego  przedstawienia wydają się odległe i niedostępne. Raj jest abstrakcyjny. Ciężko o nim mówić, nie balansując na granicy patosu i kiczu. Przewrotność „Paradiso” wynika z tego, że w budowaniu kształtu tego abstrakcyjnego świata biorą udział osoby z autyzmem, czyli ludzie, którzy tej abstrakcji myślenia są pozbawieni.  Jednak wiele cech raju właśnie w nich się uosabia. 

„Boska komedia” jest ukoronowaniem średniowiecznej literatury wizyjnej, czyli tekstów opowiadających o podróżach w zaświaty. Ich bohaterowie podróżują do krain kar lub nagród. Oglądanie tych krain za życia możliwe jest tylko dla wybranych, którzy nie zawsze mogą opowiedzieć o wszystkim, co zobaczyli. Niektóre informacje są tajne, tylko dla wybranych. Kluczową postacią jest przewodnik, który ten świat pokazuje i objaśnia. To jego interpretacje i wskazówki stają się obowiązującą wykładnią. Literatura wizyjna ciekawa jest również z innego powodu. Jest niezwykłym przypadkiem fuzji dwóch światów: średniowiecznej teologii i ludowej wyobraźni. Wizji doświadczali zazwyczaj ludzie prości, najczęściej niepiśmienni. Ich wyobraźnię kształtowały obrazy z kościołów, zachowane w baśniach i legendach pogańskie wierzenia, teksty kazań jako jedyne wygłaszane w językach narodowych. Ceremonie kościelne dla większości były niezrozumiałe. Były tajemniczymi rytuałami pełnymi dźwięków, gestów, kolorów i zapachu kadzidła. Wizje utrwalali w tekstach ludzie wykształceni. Tłumaczyli wizyjne opowieści na przesyconą biblijną frazą łacinę. Podkreślali ich zgodność z obowiązującymi dogmatami, ubierali w cytaty z ważnych dla epoki tekstów religijnych. 

Można by przypuszczać, że przewodnikami po świecie „Paradiso” będą aktorzy. To oni tworzą ramę dla działań autystów, to oni zawiązują kluczowe elementy w strukturze spektaklu i realizują przebieg narracji. Jednak tylko osoby z autyzmem mogą być przewodnikami po alternatywnym świecie „Paradiso”, ponieważ ten świat zbudowany jest na ich zasadach. W ten sposób profesjonaliści zostali postawieni w sytuacji uczenia się, podążania wyznaczoną przez przewodników trasą. To oni muszą ulec przemianie, aby odnaleźć się w „Paradiso”. Muszą przedefiniować swoją pozycję i rolę. Nie znają właściwej drogi. Hierarchia między profesjonalistą a amatorem gubi się. Dwa obrazy świata nakładają się i obydwa podlegają modyfikacjom, a kierunek wpływów trudno jest ustalić. Ta zmiana podstawowych zasad gry przypomina „Przypowieść o ślepcach” Pietera Bruegla. Przez obraz przechodzi korowód mężczyzn o wyłupanych lub chorych oczach. Po ich strojach widać, że droga to ich codzienność. Prowadzący grupę przewraca się i upada plecami do przepływającej rzeki. To zdarzenie wyzwala reakcję łańcuchową gestów, grymasów i emocji. Obraz Bruegla to studium człowieka, który musi zastąpić jeden zmysł innymi. Dostosowuje się do nowych warunków. Zmienia sposoby czytania świata. Ta zmiana tworzy nową konstrukcję przestrzeni, wymusza specyficzne gesty, wywołuje inną niż zwykła relację między bohaterami. Uwaga bohaterów koncentruje się na dotyku, na stukaniu laski, na dźwiękach otoczenia. Ręce wyciągnięte do przodu szukają oparcia. Odmienność ich jest groteskowa i poruszające zarazem. 

fot. Tomasz Wiech

Podstawową cechą autyzmu jest odmienne przetwarzanie bodźców. Mózg jedne doznania wyolbrzymia, niektóre pomija, jeszcze inne miesza. Każdy zmysł może działać osobno. Autyści bardzo się między sobą różnią. Wyobraźnia działa inaczej u każdej z osób. Niektórzy jej zupełnie nie mają, co wydaje się stanem niewyobrażalnym. W umysłach innych tworzą się kolaże – zbiory informacji grupowane tematem, z powodów fonetycznych bądź przez wizualne skojarzenia. Każdy z elementów grupy jest równorzędny. Każdy tworzy kolejne odniesienia. Panoramy tych myśli budowane są z fragmentów, są zlepkami sumującymi całość wiedzy. Fragmentaryczność tych obrazów przywodzi na myśl dadaistyczne fotomontaże albo działanie przeglądarek internetowych, które na podstawie jednego hasła układają tysiące stron i odniesień, czasem zupełnie przypadkowych. Ich zestawienie jest często zaskakujące, wychodzi poza zwyczaje i normy codzienności. To jest taki rodzaj pracy z informacją, słowem, obrazem, którego nie jesteśmy sobie w stanie bez nich wyobrazić. Ta logika buduje „Paradiso”. Aktorzy muszą reagować według zmienionych zasad. Tymczasem autyści są amatorami doskonałymi. Nic nie odgrywają. Nie wcielają się w role. Nie pamiętają tekstu. Pomimo tego, a może właśnie dlatego, na scenie są partnerami – nie tłem. 

fot. Tomasz Wiech

Logika naszego rozumu jest dla nas logiką świata. To, jak postrzegamy rzeczywistość, jest cechą nas, nie świata. To mózg i rodzaje połączeń między jego częściami odpowiadają za nasze wyobrażenia o charakterze rzeczywistości. To cechy naszego umysłu każą nam tworzyć katalogi, grupy i struktury. Raj jest jedną z tych koncepcji, które objawiają naszą bezsilność. Ale dopiero świadomość niedoskonałości narzędzia, jakim dysponujemy, pozwala nam dostrzec alternatywy. W tym kontekście umysł autysty staje się inną możliwą opcją patrzenia, rzeczywistością równoległą, opisem tworzonym innymi narzędziami. 

Rzeczywistość autyzmu składa się z prostych, bardzo czytelnych gestów. Pod tym względem jest uproszczeniem skomplikowanej struktury świata. Sama w sobie jest pewnego rodzaju abstrakcją, wyabstrahowanym schematem – jak plan metra w Londynie (który zawiłą i niejednorodną sieć połączeń i tuneli sprowadza do prostych i czytelnych linii). Esencją istnienia stają się powtarzalne czynności. To one określają świat. Tworzą ramy. Dają poczucie bezpieczeństwa. Proste działania stają się przez to monumentalne. Funkcjonują jak zatrzymane gesty z obrazów Vermeera, gdzie nalewanie mleka staje się czynnością czystą, transcendentną, symbolem wieczności. I tak jak
u Vermeera, w świecie autystów niwelowana jest przypadkowość świata i przypadkowość emocji. Dominują wewnętrzne skupienie i uwaga.  Specyficzna atmosfera tych obrazów powstaje poprzez stworzenie dystansu do portretowanych osób. Widz staje się podglądaczem powszednich, ale intymnych i kameralnych sytuacji. Koronczarka wykonuje koronki. Kobieta nalewa mleko do miski, waży perły. Zatrzymanie czasu wzmaga symboliczny wymiar tych czynności. Praca staje się plastyką codzienności. Daje szczęście, spokój i satysfakcję. Staje się czynnością uszlachetniającą. Nie jest nastawiona na efekt, a na kierunek, na czynność samą w sobie. Osoby z autyzmem, które tworzą „Paradiso”, tak właśnie pracują – z uwagą i skupieniem. Kamil jest stażystą w jednym z krakowskich hoteli. To jego doświadczenie dało „Paradiso” formę pokoi hotelowych. Michał od 30 lat gra na pianinie. Wszyscy pracują w ogrodzie Farmy Życia, pod Zabierzowem, 15 kilometrów od Krakowa. 

fot. Tomasz Wiech

Farma Życia to siedem hektarów ziemi w Więckowicach. Są tam dwa domy mieszkalne, sad, warzywniak, piękne trawiaste wzgórze, aleja lipowa, altanki. Farma Życia to jedyny w Polsce ośrodek stałego pobytu dla dorosłych osób z autyzmem. Farma jest realizacją „raju na ziemi”, projektem kreowanym z niezwykłym rozmachem i konsekwencją. Praca na farmie jest procesem samodoskonalenia, rodzajem terapii. Związani z Farmą autyści pracują w Gospodarstwie Ekologicznym. Każda przestrzeń jest tam wyraźnie wyznaczana i nazwana – od sadu po podkładkę na talerz i sztućce. Osoby z autyzmem posługują się w tym celu piktogramami. Wizualne znaki strukturalizują ich rzeczywistość. Ustalają czynności w czasie i kolejności wykonywania. Nazywają przedmioty i dopowiadają ich przeznaczenie. Określają przestrzeń i jej funkcję. Każdy element świata jest powtórnie nazwany. Wszystko musi być jasno i wprost określone. Każda nazwa musi być wciąż powtarzana. W świecie autyzmu nie ma relatywności. Nadawanie nazw każdej rzeczy jest też gestem ustanawiającym rzeczywistość. Wydaje się sięgać do Księgi Rodzaju i ogrodu Eden, w którym Adam miał nadać nazwę wszelkim stworzeniom. 

W realne istnienie biblijnego ogrodu Eden, raju na Ziemi, wierzono zresztą aż do XVI wieku. Ówcześni kartografowie umieszczali go na wschodzie. Otoczony był oceanem lub znajdował się na szczycie góry. Niedostępny z powodu straszliwej kary, ale możliwy do odzyskania, istniał w świadomości ludzi i stanowił część sposobu widzenia i rozumienia świata. Gdzieś na wschodzie, w pobliżu źródeł czterech rzek, istnieje miejsce oczekiwania, gdzie dusze „pogrążone są we śnie lub żyją życiem pomniejszonym, niczym embrion w łonie matki”. Eden był nie tylko pierwotnym terenem ludzkich dziejów, lecz także ich geograficznym kresem. Mapy świata jeszcze w XV wieku nie przestają podtrzymywać tej upartej wiary. 

fot. Tomasz Wiech

Jednak raj przede wszystkim odzwierciedla ludzkie marzenia o szczęściu. Historia tych marzeń stanowi część historii ludzkości i wyjaśnia wiele z naszych postępków. Przyglądając się marzeniom, identyfikujemy miejsca defektu. Raj jest światem, gdzie doczesne wady są korygowane, a słabości doskonalone. Ma jednak skłonność do przesady. Fiksuje się na wadach, wyolbrzymiając cnoty. Dlatego raj jest jednocześnie światem idealnym i przyczyną cierpienia. Jest czymś, do czego tęsknimy, co istnieje tylko w wyobraźni – rodzajem mglistego wspomnienia, zawieszeniem w przeszłości. Obrazem, który mógłby istnieć, albo istniał kiedyś. 

U Dantego wyobrażenie raju bardzo mocno powiązane jest z ideą miłości. Po niebiańskiej krainie prowadzi go Beatrycze, florencka donna, symbol platonicznej miłości i teologii. To właśnie platoniczna miłość, idealna i bezcielesna, staje się podstawową substancją Boga, a Beatrycze jej uosobieniem i nośnikiem. Tymczasem historia Dantego i Beatrycze sprowadzać się może do przelotnego spotkania w wieku dziecięcym, podczas przyjęcia w domu Portinarich. Beatrycze miała wówczas kilka lat. Od tamtego czasu spotkał ją zaledwie kilka razy. To była miłość młodzieńcza, kaprys pisarza, konwencja nakazująca poecie wielbić kobietę. Być może Dante ją sobie wymyślił. Możliwe, że nigdy nie istniała. Zamieszkująca „Paradiso” Beatrycze przywołuje dziecięce wspomnienie pamiętnego spotkania. Wciąż powraca do przeszłości i do Florencji, której obraz staje się uosobieniem Edenu. Pamięć Beatrycze, jak marzenie senne, buduje rzeczywistość z rozsypanych elementów realnego świata. 

fot. Tomasz Wiech

Podążając do „Paradiso”, przemieszczamy się z pokoju do pokoju, gdyż historia Beatrycze rozgrywa się w hotelu nazwanym „Paradiso” właśnie. Poszczególne hotelowe pomieszczenia stają się miejscami scen uszeregowanych jak średniowieczne mansjony. Te poszczególne stacje narracji tworzą węzły scenariusza, są przestrzeniami dla sytuacji, które potencjalnie mogą się wydarzyć. Fragmentaryzacja wynika z logiki „Paradiso. Rozczłonkowana jest w nim przestrzeń, czas, fragmenty opowieści, elementy świata. Spotkanie z „Paradiso” jest przechodzeniem pomiędzy stacjami, pomiędzy pokojami, niebami, zmysłami i bohaterami. 

Rytmy wyznaczają kolejne przebłyski wspomnień. Kapryśne metrum wyznacza momenty przechodzenia z jednej sytuacji do następnej. Wątki i tematy wracają jak refreny. Rytm jest budulcem świata, jak rytuały codzienności, jak klaskanie autysty, jak echolaliczna mowa. Świat autyzmu postrzegany jako chaotyczny, często jak kryształ odzwierciedla strukturę modułów, podziałów, etapów i powtórzeń. Ten spektakl też ma taką strukturę. Dlatego każdy pokaz jest zawsze indywidualizacją zarysu scenariusza – scenariusza zbudowanego na sekwencji sytuacji. Każdy mansjon staje się odrębną próbą. Odrębnym rzutem monetą w liczeniu prawdopodobieństwa. Kolejną materializacją możliwości, grą, sprawdzeniem. 

 

Gra z założenia jest sytuacją konfliktową. Zakłada istnienie stron. Każdy z uczestników jest graczem. Każdy realizuje swoją strategię. Jednak istnieją gry, w których interesy graczy nie są ani dokładnie przeciwstawne, ani też w pełni ze sobą zgodne. „Paradiso” to seria drobnych konfrontacji, współzależności pomiędzy osobami i mechanizmami działania. Wszystkie sytuacje mają w siebie wpisane ryzyko. Jednak „Paradiso” to przede wszystkim opowieść o spotkaniu dwóch światów. To opis płaszczyzny, na której to spotkanie jest możliwe. W każdym z epizodów „Paradiso” wydarza się na nowo. Autentyczne sytuacje realizują się w ramach wymyślonego świata. To ta relacja buduje podstawowe napięcie i sens tego projektu.

fot. Tomasz WiechREŻYSERIA: MICHAŁ BORCZUCH
SCENOGRAFIA: DOROTA NAWROT
MUZYKA: KONRAD GĘCA
MULTIMEDIA: BARTOSZ NALAZEK, MAGDALENA KOWNACKA
DRAMATURGIA: TOMASZ ŚPIEWAK
KURATOR PROJEKTU: MAGDALENA KOWNACKA
WIZUALIZACJE: MICHAŁ DOBRUCKI
OBSADA: DOMINIKA BIERNAT, MARTA OJRZYŃSKA, PAWEŁ SMAGAŁA ORAZ MICHAŁ KRZYSZTOF CICHY, KAMIL MROCZKOWSKI, ALBERT JEŻOWSKI, MARIUSZ ZEMANEK, GRZEGORZ WOŁKOWICZ, STANISŁAW LAMPA, DAMIAN BACA, MARIA BOZOWSKA-BOLAK
PREMIERA 21 CZERWCA
TEATR ŁAŹNIA NOWA W KRAKOWIE