Przeciwko suwerenności

Grzegorz Stępniak

Marcowy wykład Judith Butler zorganizowany przez prestiżowy teatr REDCAT w Los Angeles zgromadził istne tłumy. Miało to spore polityczne znaczenie. Ale też aspekt performatywny

Jeszcze 3 minuty czytania

Jak przekonuje Jon McKenzie w głośnej książce „Performuj albo”, dziś performować musi każdy i nie jest to bynajmniej kwestia wyboru czy podążania za najbardziej aktualnymi trendami, ale przymus wynikający z reorganizacji otaczającej nas rzeczywistości. Performujemy więc w szkole, w domu, w pracy czy wśród znajomych. Co więcej, teoretyk uświadamia czytelnikom, że performans zatracił wywrotową i subwersywną siłę, którą przypisywano mu niejako automatycznie jeszcze w latach dziewięćdziesiątych XX wieku, a często służy utrwalaniu i umacnianiu szeregu zakazów i reguł. Wystarczy przypomnieć sobie, że w bodaj najgłośniejszej książce humanistycznej z tamtego okresu, „Uwikłanych w płeć”, Judith Butler w performansie właśnie widzi odtrutkę na opresyjne normy genderowe, a w powtarzanych aktach dostrzega przestrzeń oporu względem wpajanych nam od dziecka i znaturalizowanych wyobrażeń o tym, jak powinna wyglądać i zachowywać się kobieta. Wychodząc od głośnego stwierdzenia Simone de Beauvoir, że „nikt nie rodzi się kobietą, ale się nią staje”, Butler proponuje rewolucyjne jak na tamte czasy odczytanie występów typu drag queen shows, udowadniając, że płeć to jedynie wynik umiejętnie przeprowadzonego występu, iluzja, wytworzona przy pomocy konkretnych chwytów i narzędzi, uwikłanych w dyskursy i znaczenia nadane im przez odpowiednie instytucje reprezentujące po foucaultowsku pojmowane władzę i wiedzę.

Od momentu ukazania się w USA „Uwikłanych w płeć” minęło już dwadzieścia pięć lat i w tym czasie wiele zmieniło się, jeśli idzie nie tylko o teoretyczne ujęcia problematyki gender i płci, ale przede wszystkim społeczne i artystyczne praktyki członków queerowych subkultur. Sama Butler za to przyczyniła się do rozwoju humanistycznych metodologii – gender i queer studies, ale zebrała również krytyczne uwagi pod adresem swoich tez, dotyczące chociażby nazbyt prostego rozgraniczenia między teatrem a tzw. „prawdziwym życiem”, twierdząc, że konkretne zachowania na scenie mają mniejsze konsekwencje niż te wzięte z codziennego życia. Jej teoria została też błędnie odczytana jako powszechne wezwanie i mobilizacja do praktykowania genderowej płynności, w myśl której każdy z nas miałby radośnie wybierać sobie pasującą w zależności od dnia czy humoru osobowość i konstruować ją w oparciu o zestaw powtarzanych w czasie aktów performatywnych. Zresztą w wydanej kilka lat później książce „Bodies That Matter” („Ciała, które znaczą”) Butler tłumaczy, że nie idzie jej o tak pojmowany rodzaj performatywności, który umacnia opresyjny indywidualizm, ale o obnażenie i unicestwienie mechanizmów odpowiedzialnych za podtrzymywanie pokartezjańskiej iluzji o istnieniu tożsamościowego trzonu, osobowościowej esencji – rzekomo spójnego i koherentnego „ja”.

Od tego czasu Butler performatywnie zmienia zarówno opinie na określone tematy, jak i pola akademickich zainteresowań. Od lingwistycznej analizy mowy nienawiści, przez postgenderowe odczytanie mechanizmów rządzących wojną w Zatoce Perskiej i Iraku, politologiczne odsłonięcie neoliberalnej polityki USA i fałszywej demokracji, która tylko wybrane życia uznaje za wartościowe i godne ochrony, czy ostatnio – rasową krytykę zamieszek w Ferguson i internetowego ruchu o nazwie „#blacklivesmatter”, wraz z potępieniem amerykańskiej obsesji sprawowania władzy i kontroli nad czarnymi obywatelami oraz podtrzymywania białej supremacji. Liczne eseje, książki i artykuły Butler są czytane na kilkuset amerykańskich i tyluż międzynarodowych uniwersytetach, a jej  głośne wystąpienia publiczne (jak choćby odmowa przyjęcia Nagrody za Cywilną Odwagę w 2010 roku w Berlinie, na znak potępienia homonacjonalizmów i wyrażenia solidarności z atakowanymi przez tamtejsze organizacje lesbijsko-gejowskie społecznościami muzułmańskimi) sprawiają, że śmiało można ją uznać za jednego z najsłynniejszych żyjących filozofów. W dodatku takiego, którego myśli i tezy studiują adepci tak różnorodnych kierunków jak antropologia, teatrologia, socjologia, nauki polityczne czy kulturoznawstwo.


Protest przeciwko policyjnej brutalności na Howard University, 2014
Debra Sweet, CC BY 2.0
Nic dziwnego więc, że marcowy wykład Butler zorganizowany przez prestiżowy teatr REDCAT w Los Angeles w ramach jej rocznej rezydencji w Szkole Krytycznych Studiów CalArts zgromadził istne tłumy. Na trzecią z czterech zaplanowanych w Mieście Aniołów pogadanek z cyklu „Demonstrating Precarity: Vulnerability, Embodiment and Resistance” („Demonstrując ryzykowność: bezbronność, ucieleśnienie i opór”) na kilkadziesiąt minut przez planowanym rozpoczęciem ustawiły się długie kolejki, wyglądające z oddali jakby oczekiwały na koncert Nirvany. To porównanie jest w zupełności zasadne, a popularność Butler w kręgach akademickich i kulturowych śmiało można porównać do tej, jaką cieszą się gwiazdy rocka. Tym bardziej że sporo z osób kłębiących się pod budynkiem Roy and Edna Disney Center, w którym mieści się REDCAT, desperacko usiłowało odkupić bilety od szczęśliwych posiadaczy albo przynajmniej załapać się na nieodebrane rezerwacje w kasie. I choć cena wstępu na wykład nie należała do wygórowanych i wynosiła między dziesięć a piętnaście dolarów, przyznam szczerze, że widok aż tylu chętnych gotowych zapłacić za posłuchanie tego, co ma do powiedzenia filozofka słynąca ze skomplikowanego, gęstego języka, był zaskakujący. I choć owszem, w kolejkach można było dostrzec sporą reprezentację spragnionych wszelkich kulturowych nowinek hipsterów, studentów gender studies i pokrewnych kierunków oraz akademickich wykładowców, czyli wszystkich tych, którym najpewniej nieobce są teorie Butler, być może nawet są jej zagorzałymi „fanami”, to i tak uważam, że podobne zgromadzenie ludzi w tym miejscu i określonym celu ma spore polityczne znaczenie. Ale też performatywny aspekt. Amerykanie, wykończeni neoliberalną polityką rządu, kolejnymi zamieszkami ujawniającymi rasowe napięcia i niesprawiedliwościami społecznymi, jak powietrza potrzebują zmiany, albo przynajmniej platformy do wyrażania swojego sprzeciwu i przestrzeni, w której mogliby się zbierać oraz publicznie okazywać niezadowolenie i frustrację. Bez wątpienia tego wieczoru zapewnił im je REDCAT.

Stephen Melkisethian / CC BY-NC-ND 2.0

Mówiła zresztą o tym w swoim wykładzie Butler, dobitnie zaznaczając, że powodem ulicznych demonstracji, które ostatnimi czasy tak bardzo nasiliły się w USA, jest brak jakiegokolwiek innego sposobu na zasygnalizowanie niezgody na aktualny kształt rzeczywistości. Z właściwym sobie antyesencjonalizmem dodając, że liberalny model politycznych aktów sprzeciwu, wyrastający z wiary w indywidualizm i suwerennie pojmowaną jednostkowość, podtrzymuje jedynie obecne status quo. Butler twierdzi, że kluczem do zrozumienia demonstracji, jakie odbywają się na amerykańskich ulicach, jest wrażliwość i bezbronność, których zmobilizowanie umożliwia stworzenie przestrzeni oporu. Bezbronność jej zdaniem dochodzi do głosu, kiedy zawodzi infrastruktura, pojmowana zarówno jako szereg instytucji zarządzających i nadzorujących codzienne życie: więzień, szkół czy szpitali, ale i ulic, na jakich mogą gromadzić się tłumy. Żartując, że naraża się na pomówienia o ontologiczne sympatie, Butler twierdzi, że ciała potrzebują wsparcia i pomocy od innych ciał w infrastrukturze właśnie – ale poprzez tę konieczność i wymóg zyskują możliwość działania. Ciała wszak zależne są od wielu relacji, które sprawiają, że ich życie i czynności stają się możliwe, a niezawisłość i niepodległość to nic innego jak patriarchalnie ukształtowane mity. Bezbronność też nie oznacza wcale, że rzeczone ciała wymagają ochrony ze strony paternalistycznie pojmowanej państwowości. Wręcz przeciwnie, same państwowe podmioty mogą okazać się wrażliwe i podatne. Wystarczy pomyśleć o strzelającym do czarnoskórego nastolatka, Trayvona Martina, funkcjonariuszu, żeby przekonać się, że w tym momencie został wyeksponowany rasizm policyjnego aparatu władzy, na którym zasadza się jego wrażliwość i bezbronność. Butler w swoim wykładzie przekonuje więc, że działanie przeciwko polityce suwerenności, charakterystycznej dla aparatu państwowego, jest konieczne na drodze do pokonania rasistowskiego, zmaskulinizowanego systemu, a zniszczenie i dekonstrukcja binarnej opozycji bezbronność/opór – niezbędnym w tym procesie queerowym, feministycznym aktem.

Michael D'Antuono / CC BY 2.0Oczywiście, można zarzucić tezom Butler, nawet w powyższym, przytoczonym w telegraficznym skrócie kształcie, że są nazbyt ogólne i nie proponują bardziej konkretnych, aktywistycznych rozwiązań rasowego impasu, w którym znalazła się Ameryka. Nie wolno jednak zapominać o tym, że mamy do czynienia nie z kulturowym krytykiem analizującym konkretne reprezentacje określonych zjawisk czy problemów, czy społecznym działaczem, ale filozofem zastanawiającym się nad wywrotowym potencjałem tkwiącym w ulicznych zgromadzeniach i demonstracjach oraz bezbronności. Co więcej, takim, który nie boi się wyeksponować słabych stron własnych pomysłów, proponując autotematyczne dygresje, wynikające nie z narcyzmu i samouwielbienia, ale dystansu i nieustannej woli dostosowywania poglądów do zmieniającej się rzeczywistości.

Performatywny aspekt wykładu Butler ujawniał się przecież nie tylko w treści głoszonych
ex cathedra tez, ale w momentach wychodzenia z roli Profesora Berkeley po to choćby, żeby humorystycznie przedstawić, na czym polega performatywny akt genderowej klasyfikacji. W tym celu Butler odgrywa rolę niemowlaka i dorosłego nazywającego jego płeć, uświadamiając słuchaczom, że dla dziecka wypowiadane słowa to jedynie niezrozumiały bełkot, bez żadnego znaczenia. Ten krótki powrót – typ komicznego interludium – do teorii z „Uwikłanych w płeć” obrazować ma relacyjność norm genderowych, ale też demonstrować, że ciała istnieją tylko w zależności od organów władzy, które sprawiają, że stają się bezbronne, choć właśnie w tym może tkwić ich siła pozwalająca na opór. Udowadnia to sam wykład Butler i okoliczności mu towarzyszące. Szkoda tylko, że większość słuchaczy była biała i zapewne pochodząca z co najmniej średniej klasy społecznej, a problemy tutaj poruszane dotyczą jednak w przeważającej mierze czarnej Ameryki, która nie ma wyjścia i musi kategorycznie wyrazić swój sprzeciw wobec państwa. Dla czarnoskórych obywateli, lub, używając języka Butler, „ciał”, to sprawa życia i śmierci, dla białych – wciąż kwestia suwerennego wyboru krytykowanego słusznie i zaciekle w trakcie wystąpienia w REDCAT. 

Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.



Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.