Myśl poszukująca

15 minut czytania

/ Literatura

Myśl poszukująca

Bartosz Działoszyński

Nie wolno ulec przekonaniu, że cała dotychczasowa historia myślenia pracowała na punkt teraźniejszy. Dlaczego? Odpowiedź jest banalna: bo za chwilę myślenie dzisiejsze będzie myśleniem wczorajszym

Jeszcze 4 minuty czytania

Mówi się, że myślenie ma wielką przyszłość. Zgoda, ale ma równie wielką przeszłość. Nie chodzi o to, że możemy wymienić wielkich myślicieli, którzy w przeszłości pisali dzieła. Chodzi o to, że myślenie w przeszłości wciąż się zmieniało – i ciągle się zmienia. Ale jak, według jakich reguł? Jak ukształtował się dzisiejszy sposób myślenia? Co to znaczy myśleć dziś? Czym jest myślenie aktualne i czym różni się od myślenia nieaktualnego, niedzisiejszego, przestarzałego? Samo postawienie kwestii w taki sposób wymaga dużej ostrożności. Trzeba także starać się unikać błędnego przekonania o uprzywilejowanej perspektywie teraźniejszości. Myśleć dziś to nie znaczy: myśleć lepiej niż dawniej. To znaczy tylko: myśleć pod pewnymi względami inaczej, niekiedy zupełnie inaczej.

Przede wszystkim trzeba wydzielić w myśleniu obszar teorii naukowych. To specyficzny obszar, trzeba go traktować na specjalnych prawach, ale nie wolno przyjmować, że myślenie naukowe ogarnia całość myślenia, inaczej mówiąc: że reguły myślenia naukowego dotyczą każdej odmiany myślenia. Myślenie naukowe stanowi wręcz niewielki wycinek myślenia w ogóle – ale nawet w tym wąskim wycinku nie można przyjmować, że historia myślenia polega na przechodzeniu od myślenia gorszego do lepszego. Historia nauki także nie jest historią formułowania coraz lepszych, coraz prawdziwszych teorii (z teraźniejszością jako uprzywilejowanym momentem myślenia i z utopijnym ideałem sformułowania „teorii wszystkiego” kiedyś tam w przyszłości), tylko historią stawiania i rozwiązywania problemów. Właśnie problem (a nie np. teoria naukowa) jest podstawową jednostką myślenia. Historia intelektualna jest historią problemów. Przy rozważaniu, czym w ogóle jest problem, jak go formułujemy i jak sobie z nim radzimy (lub nie), standardy myślenia naukowego są nam pomocne tylko w ograniczonym zakresie. Tu już musi wkroczyć filozofia. Problem jest poszukiwaniem sensu, a nie rozwiązania. Problem to myśl poszukująca. Problem jest wskazaniem: tu i tu znajdujemy się w sytuacji niezadowalającej intelektualnie, drążmy to! Rzecz w tym, że drążenie problemu często nie zbliża nas do rozwiązania, a jeśli nawet udaje się ustalić to i owo, to zazwyczaj odkrywamy przy okazji kilka innych problemów. Wynika z tego po pierwsze, że nie można dzielić problemów na mające rozwiązanie – wartościowe, oraz niemające rozwiązania – bezwartościowe; po drugie: że poszukiwania (zmiany, przesunięcia problemów) można ująć w formę pewnej historii, z jakąś ideą przewodnią. Nie chodzi tylko o to, że problemy się zmieniają, ale o to, że możemy opisać pewną regularność zmian, zależnie od tego, co problematyzowano w różnych czasach.

Druga pułapka, na którą musimy uważać, gdy pytamy o „myślenie dziś”, polega na przekonaniu, że z łatwością potrafimy powiedzieć, w jaki sposób myślano dawniej. Zdawałoby się, że nie ma nic prostszego niż zrozumienie, jak myślano dawniej – ale jest to niesłychanie trudne. To szczególny przypadek ogólniejszych zagadnień: jak można myśleć inaczej niż ja? Jak można myśleć, będąc kimś innym niż ja? Jak to w ogóle jest: być kimś innym niż ja? (i na dodatek myśleć!). Myślenie ma swoje uwarunkowania: kulturowe, językowe, przestrzenne, czasowe. Myślę tak i tak, bo należę do pewnej kultury, która ukształtowała moją wyobraźnię symboliczną; bo formułuję myśli i zdania w pewnym języku, mającym swoje kategorie (niekiedy niepokrywające się zupełnie z kategoriami innych języków); bo żyję w pewnej przestrzeni i w pewnym czasie. Uwarunkowania własnego myślenia uświadamiam sobie i zaczynam je poznawać zazwyczaj poprzez zetknięcie z innym sposobem myślenia, osadzonym w innych uwarunkowaniach.

Barbary Skargi „Granice historyczności”Barbara Skarga „Granice historyczności”. Stentor, 272 strony, w księgarniach od kwietnia 2015Skupimy się tu na jednym tylko rodzaju uwarunkowań: na uwarunkowaniach czasowych, czyli historyczności myślenia. Dobrym punktem odniesienia jest wznowiona niedawno w ramach edycji dzieł zebranych książka Barbary Skargi „Granice historyczności”. Jeśli ktoś jest ciekaw filozoficznych ograniczeń innych uwarunkowań, może sięgnąć do niedawno wydanej książki Marcina Poręby pod nieprzypadkowo podobnym tytułem „Granice względności”.

Inny, w którego myśleniu przeglądam się jak w zwierciadle i dziwię się, że jest to myślenie tak odmienne od mojego, to w tym przypadku nie przedstawiciel jakieś zamorskiej cywilizacji, egzotycznego plemienia, czy choćby ktoś mówiący innym językiem. To „Inny Żyjący Kiedy Indziej”, w innym czasie. Jeśli powiem sobie, że go rozumiem, to zamykam sobie drogę nie tyle do zrozumienia go (bo to i tak jest w pełni niewykonalne), co raczej do myślenia o nim i z nim. A tym bardziej, jeśli zacznie mi się zdawać, że „przekroczyłem”, „przezwyciężyłem” jakiegoś „anachronicznego” myśliciela – tylko dlatego, że z dystansu czasowego jawi mi się on niezbyt wyraźnie lub nieprzekonująco. „Myślenie dziś” nie jest uprzywilejowanym punktem myślenia, jest punktem specyficznym. A pytania typu: „Czy rację miał ten czy tamten?” nie są pytaniami filozoficznymi. Są nimi pytania typu: „Jak on mógł to powiedzieć?”, „Jak ona mogła tak pomyśleć?”. A to wstęp do pytań: „Jak ja mogę mówić to, co mówię?”, „Jak ja mogę myśleć tak, jak myślę?”.

Kwestia zmienności problemów w historii intelektualnej może przybrać postać pytania o antycypację i recepcję. Mówimy, że X był prekursorem Y, a Z – jego kontynuatorem. Ale i z tym sprawa nie jest oczywista. Prekursorów i kontynuatorów również kreujemy ze współczesnego punktu widzenia, nie są to relacje ustalone raz na zawsze. Ponadto przekonanie o antycypacji lub recepcji zakłada tożsamość przedmiotu, którym zajmowali się myśliciele X, Y i Z, żyjący w różnych czasach. A z tożsamością przedmiotów myślenia również trzeba bardzo uważać, nawet wtedy (a może zwłaszcza wtedy), gdy wydaje się ona oczywista. Jasne, że atom Demokryta nie ma nic wspólnego z atomem Bohra, oprócz nazwy. Obaj mówią o atomach, ale w gruncie rzeczy mówią o zupełnie różnych sprawach. Koncepcja atomu podzielnego byłaby dla starożytnych równie absurdalna jak wyrażenia typu „niematerialna materia” albo „nieidealna idea”. Dotyczy to nie tylko przedmiotów nauki. Jasne, że czym innym jest wolność dla stoika, a czym innym dla współczesnego filozofa polityki. Zresztą nie tylko dystans czasowy powoduje, że przedmioty myślenia pozornie tożsame służą wyrażaniu zupełnie różnych problemów. Wszak równie wiele dzieli wolność według liberała od wolności według współczesnego mu marksisty. Zarazem jednak nie bylibyśmy skłonni powiedzieć, że są to przedmioty myślenia całkowicie różne; nie chcemy rezygnować ze związków między nimi. Zatem jak to jest z tożsamością przedmiotów myślenia? Tu pomocne może być pojęcie wymyślone przez Władysława Stróżewskiego – „takożsamość”. Przedmioty myślenia w różnych epokach, ale także w różnych kontekstach, nie są te same (tożsame), ale takie same (takożsame). Za pomocą tego pojęcia znacznie łatwiej radzić sobie z paradoksami, jakie rodzi stwierdzenie, że ktoś jest czyimś prekursorem albo kontynuatorem.

To samo można powiedzieć o pojęciach, za pomocą których problemy są formułowane. Wśród pojęć Skarga wyróżnia kategorie (przez co rozumie jednak coś innego niż kategorie Arystotelesa lub Kanta). Kategorie to centralne pojęcia formacji intelektualnych, wokół których trwale organizuje się myślenie danej formacji, punkty orientacyjne, latarnie morskie myślenia w danej epoce. Kategoriami były w swoim czasie: substancja, prawo natury, organizm, fakt, ewolucja, rewolucja, struktura, sens itd. Kategorie mogą być słowami języka potocznego, którym nadano ścisłe znaczenie, pojęciami wywodzącymi się ze szczegółowych dyscyplin, ekstrapolowanymi na szersze obszary myślenia lub neologizmami – to akurat nie ma znaczenia. Ważne jest to, że proces przemian słów w kategorie polega na doprecyzowaniu znaczeń. Punktem krytycznym jest osiągnięcie przez kategorię pewnego stopnia krystalizacji znaczenia, wyraźnego wyartykułowania problemów z nią związanych. W tym momencie zarysowują się dwie dalsze drogi: kategoria może skostnieć i zamienić się w stereotyp, którego powtarzanie nie wnosi już żadnych nowych sensów, albo może wrócić do puli słów języka potocznego i tam, o dziwo, odżyć, ale już na zasadzie metafory. Nawet w tak banalnych wyrażeniach jak: „Ależ naturalnie!”, „To rewolucyjna oferta” czy „Wprost organicznie jej nie znoszę” usłyszymy echo dawnych sposobów myślenia, jeśli dobrze się wsłuchamy. Tak czy inaczej, kategoria przestaje być sensotwórcza, a historia myślenia toczy się dalej, już bez niej, poszukując innych słów, które można by przekuć na kategorie.

Opisując historyczne przemiany problemów, kategorii i reguł sensu, Skarga opowiada się za dwiema mocnymi tezami, wyraźnie sytuującymi ją na mapie filozofii współczesnej. To kwestie tak ważne, że w gruncie rzeczy każdy, kto chce określić swoje miejsce na tej mapie, musi się do nich odnieść. Po pierwsze, na pytanie: „czy myślenie da się zredukować do języka?”, Skarga odpowiada zdecydowanie przecząco. Są w myśleniu rzeczy, których język nie wyraża i być może nie jest w stanie wyrazić, pomimo najróżniejszych prób i przymiarek. Są rzeczy, które można pomyśleć, a których nie można powiedzieć. Granice mojego języka nie są granicami mojego świata. Po drugie, wybór reguł sensu nie jest wyborem czysto językowym – zawsze jest zarazem pewnym wyborem metafizycznym. Skarga opowiada się za pewnym związkiem słów i rzeczy. Słowa nie wiszą w powietrzu, język nie mówi sam o sobie, tylko o świecie: „mówi się zawsze o czymś, słowo i byt, choć nie są tożsame, wbrew teoriom Hegla, tworzą strukturę nierozerwalną”. Każda poważna wypowiedź jest zarazem ujawnieniem pewnych (niekiedy głęboko ukrytych) przekonań o bycie, takich lub innych. Mówiąc, jesteśmy skazani na metafizykę.

Najogólniejszym i najwolniej zmieniającym się piętrem myślenia jest kod kultury. Skarga nazywa go epistemą, biorąc to pojęcie od Foucaulta, ale rozumiejąc je nieco inaczej. Epistema to panujące w danym momencie (a więc historycznie zmienne) przekonanie o tym, co jest wiedzą, a co nią nie jest; to ukryte założenia określające warunki możliwości mówienia o tym, co wiemy i że w ogóle coś wiemy. Epistema Foucaulta przypominała jednak bezosobową, bezpodmiotową strukturę, dość jednorodny blok intelektualny, którego części są podporządkowane całości. Epistema Skargi jest natomiast horyzontem, w którym porusza się zindywidualizowana, podmiotowa myśl poszukująca, zarazem jednak przekraczającym granice języka ku metafizyce. Właśnie kod kultury jest podstawą wyodrębnienia formacji intelektualnych – wysp trwałości myślenia na oceanie zmienności problemów, kategorii i reguł sensu. Daje tu o sobie znać różnica rodowodów intelektualnych: Foucault wywodzi się ze strukturalizmu, ale go przekracza; Skarga wywodzi się z założeń historii idei, którym pozostaje wierna (z pewnymi modyfikacjami) i których przekonująco broni przed zarzutami autora „Archeologii wiedzy”.

Czyżby więc całe te badania miały się sprowadzać do banalnego stwierdzenia, że w historii intelektualnej „panta rhei”, wszystko płynie – problemy, kategorie, reguły sensu, kody kultury? Otóż nie, historyczność myślenia ma granice. Radykalny historyzm obala sam siebie. Stosują się do niego te same zarzuty, co do radykalnego pirronizmu. Wobec tego należy zadać pytanie: co w takim razie jest inwariantne w historii myślenia? Skarga odpowiada: przekonanie o wartości prawdy. Nie prawda sama, ale przekonanie, że myślimy po to (i w taki sposób), aby ustalić, „jak to właściwie jest z tym wszystkim”. Nawet ci, którzy odmawiają prawdzie wartości, wyrażają w ten sposób swoje przekonanie, że tak właśnie jest: „naprawdę jest właśnie tak, że prawda nie ma wartości”. Inaczej mówiąc: nie ma i nie może być myślenia bez pewnej dozy asercji. W historii intelektualnej zmieniają się teorie prawdy, próby jej ujmowania (zawsze tylko tymczasowe, zawsze zawodne, prędzej czy później odchodzące do lamusa), ale niezmienna pozostaje wartość prawdy. Udowodnić tego się nie da, Skarga zdaje sobie z tego sprawę, ale też nie jest to teza z rodzaju tych, które się dowodzi. To kwestia wyboru założeń metafizycznych – a jakieś wszak trzeba wybrać, formułując jakąkolwiek poważną wypowiedź; i lepiej wybrać je świadomie niż mimowolnie. Tak oto Skarga dochodzi do granic historyczności: do nieustającej gry między historycznymi przemianami myślenia a metafizyczną wartością prawdy leżącą u podstawy tych przemian.

Warto jeszcze raz to podkreślić: „myślenie dziś” jest myśleniem szczególnym, ale nie uprzywilejowanym. Szczególnym, bo żyjąc w danym momencie historii myśli, przyjmujemy szczególną perspektywę, za sprawą której problematyzujemy, kategoryzujemy itd. Nie da się od tego uciec, zarazem jednak nie wolno ulec przekonaniu, że cała dotychczasowa historia myślenia pracowała na ten punkt teraźniejszy, inaczej mówiąc: że dzisiejsze problemy, kategorie itd. są dane raz na zawsze. Dlaczego? Odpowiedź jest banalna: bo za chwilę myślenie dzisiejsze będzie myśleniem wczorajszym. Za chwilę ktoś inny będzie kategoryzował i porządkował nas, tak jak my sortujemy niegdysiejszych myślicieli, dzieląc ich na prekursorów, spadkobierców, epigonów, bardziej lub mniej błyskotliwych, aktualnych i nieaktualnych. Za chwilę nasze spory będą równie jałowe i nudne jak spory scholastyków, empirystów, historiozofów czy pozytywistów – dla kogoś, kto nie zna reguł odczytywania historii intelektualnej.

Maksyma „myślenia dziś” powinna więc brzmieć: Wobec ludzi, którzy myśleli wczoraj, postępuj tak, abyś mógł chcieć, by tak samo postępowali wobec ciebie ludzie, którzy będą myśleć jutro. I dotyczy to nie tylko myślicieli pierwszorzędnych.

Zdjęcie na górze: Barbara Skarga, fot. M.Grynberg dla Fundacji Nauki Polskiej

Cykl tekstów filozoficznych „Rzeczy i myśli” powstaje we współpracy z Fundacją na rzecz Myślenia im. Barbary Skargi w ramach projektu finansowanego ze środków Fundacji PZU.
W cyklu, co kilka miesięcy, będziemy też zamieszczać listę filozoficznych nowości wydawniczych z krótkimi omówieniami. Prosimy o nadsyłanie książek na adres redakcji. Kolejny tekst powstanie na podstawie nowości nadesłanych do końca września.






Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.