Miasto, masa, archiwum

Łukasz Najder

Miastograf stanowi wcielenie archiwistyki społecznej i pokazuje, że w dyskursie o mieście ciężar przesuwa się ku indywidualnym wspomnieniom i niewyrafinowanej kulturze materialnej – KORESPONDENCJA Z SIECI

Sieć zmieniła archiwum. Derridiańsko-kafkowski gmach, w którym strażnicy o surowych obliczach sprawują pieczę nad dokumentami stanowiącymi prawo i władzę, otwiera się coraz bardziej. Staje się zbiorem wiernych, zdigitalizowanych kopii dostępnych od ręki, od paru ruchów myszką. Ale archiwum dzisiaj to również coś, co możemy stworzyć sami.

Oryginalność założonego w zeszłym roku przez Stowarzyszenie Topografie Miastografu, czyli Cyfrowego Archiwum Łodzian, polega między innymi na tym, że jego trzon w postaci fotografii Łodzi i łodzian stanowią materiały pochodzące ze źródeł prywatnych – z domowych archiwów i kolekcji. Ich autorami są w przeważającej mierze amatorzy, a one same są zazwyczaj niedoskonałe, pozbawione artystyczno-profesjonalnego sznytu i głębszej świadomości tego, do czego mogą zostać użyte w przyszłości. Nie sporządzano ich, przynajmniej zdecydowanej większości, by później opowiadać za ich pomocą historię Łodzi. To fotografie zwykłe. Właśnie w tym twórcy Miastografu upatrują wyjątkowości tego projektu: wartością jest dla nich ten naiwny autentyzm, nieudawana naturalność, z jaką zostały zrobione zdjęcia, przypadkowość miejsca i czasu wykonania, brak z góry powziętej strategii, kalkulacji.

Do zasobów Miastografu fotografie można dodawać samodzielnie. Potrzebne jest konto na Facebooku lub Google+. Nad transferem nie czuwa żadne gremium, które oceniałoby dary i w zależności od ich walorów, powiedzmy, estetycznych dyskwalifikowałoby je lub aprobowało. Ważniejsza od selekcji wydaje się potrzeba rozbudzenia w łodzianach i ludziach z Łodzią związanych ochoty na swobodne dzielenie się z innymi obrazami miasta, na współtworzenie cyfrowego archiwum. Każdą fotografię można od razu wyposażyć w zwięzłą etykietę: nazwać ją, opisać, co przedstawia, z którego roku pochodzi, przydać stosowny tag etc. W rezultacie pod niektórymi z nich pojawiają się nawet i wspomnienia.

Park Śledza w ŁodziPark Śledza w Łodzi. Miastograf/CC BY-NC-SA

Na razie w Miastografie można znaleźć nieco ponad tysiąc zdjęć, a ciągle pojawiają się nowe. Kolejne kilkaset czeka już w kolejce na dodanie. Kolekcje podarowane przez Towarzystwo Opieki nad Zabytkami i Miejskiego Konserwatora Zabytków układają się w dokumentację wielkich wyburzeń w latach 50. i 60., gdy nieodwracalnie zmieniło się oblicze Łodzi. Interesujący jest też zbiór ofiarowany przez Edwina Dekkera, holenderskiego architekta, który na początku lat 90. studiował w Łodzi i zafascynowany jej industrialnym urokiem, namiętnie ją fotografował. „Okiem Holendra” to kilkadziesiąt czarno-białych migawek z istotnego, choć smutnego okresu lokalnej historii tuż po transformacji ustrojowej, kiedy w mieście i jego okolicach upadł przemysł włókienniczy, a łodzian dotknęło nagłe zubożenie i wysokie bezrobocie. Docelowo tych zdjęć będzie blisko trzysta.

Ale Miastograf to nie tylko fotografie. To również 166 „łódzkich historii mówionych”, w tym „Życie dziełem” – opowieści o Łodzi sprzed lat, których narratorami są przedstawiciele elity kulturotwórczej: dziennikarze, naukowcy i artyści. Znajdą się tu ponadto wywiady z najstarszymi łodzianami i z reprezentantami ginących zawodów oraz historie pierwszych absolwentów i profesorów Uniwersytetu Łódzkiego. Łącznie kilkaset zajmujących, osobistych narracji.

Zbiór 140 pocztówek ukazuje Łódź na przestrzeni minionego stulecia. Na najstarszych widać barwne, wielokulturowe miasto. A najmniejszą grupę zbiorów tworzą zeskanowane wycinki i cytaty prasowe z łódzkich gazet końca XIX i początku XX wieku, ale i tych będzie sukcesywnie przybywać.

Miastograf. Widokówki ŁodziMiastograf. Widokówki Łodzi

Wszystkie zbiory archiwum są sprzężone z konkretnym miejscem. Po kliknięciu w wybrane zdjęcie możemy nie tylko obejrzeć je w powiększeniu, zapoznać się z jego charakterystyką czy wdać w dyskusję na jego temat z innymi użytkownikami Miastografu. Na miniaturowej mapce zostaje ono także zlokalizowane i przypisane do konkretnego adresu, domu, ulicy czy budynku, które przedstawia. Twórcy Miastografu postawili sobie za cel taką organizację przepływów zgromadzonych materiałów, by w efekcie wokół interesującego nas fragmentu miasta kumulowały się korespondujące z nim fotografie, historie mówione, pocztówki i prasowe relacje. Na pełną użyteczność tego pomysłu trzeba jednak poczekać. Nie bez przyczyny Miastograf wciąż jest oznaczany jako projekt w stadium beta.

Nie jest to jedyna inicjatywa, w ramach której autorzy pragną połączyć Łódź, jej przeszłość, archiwa i sieć. Godny odnotowania jest blog fotograficzno-topograficzny prowadzony przez Stefana Brajtera „ReFotografie”, na którym pojawiają się „stare zdjęcia Łodzi oraz zdjęcia współczesne z dokładnie tego samego miejsca”. Wystarczy najechać kursorem na któreś z nich, by zobaczyć, co się zmieniło przez kilkadziesiąt lat. Z kolei portal „Rewolucja 1905” to więcej niż udana fuzja pasji i profesjonalizmu. Łódzki Klub Krytyki Politycznej stara się z jego pomocą wydobyć robotniczą tożsamość Łodzi i tradycję walk społecznych spod grubej warstwy narosłego wokół nich od dekad fałszu, stereotypów i szkodliwych mitów. Wreszcie wydane w pięciu tomach „Kroniki łódzkiego getta” posiadają swoje, choć niepełne, odbicie sieciowe. Na stronie „Litzmannstadt Getto – Ostatni rok” znaleźć można elektroniczną wersję zapisków z ostatnich dwunastu miesięcy działania getta.


Sam Miastograf powstał nie tyle w konfrontacji z łódzką historią oficjalną, co z chęci uzupełnienia jej o to, co siłą rzeczy bywa pomijane wtedy, gdy mowa jest o fundamentalnych wydarzeniach, wielkich tragediach i wybitnych postaciach. Miastograf stanowi wcielenie archiwistyki społecznej i pokazuje, że w dyskursie o mieście i jego społeczności ciężar przesuwa się ku mikrohistoriom, świadectwom prywatnym, indywidualnym wspomnieniom, zwyczajnym, postronnym obserwatorom i niewyrafinowanej kulturze materialnej. Miastograf to inicjatywa potrzebna i pożyteczna, zwłaszcza w takim mieście jak Łódź, które od dawna poszukuje dla siebie adekwatnej tożsamości i boryka się ze szkodliwymi maskami i kliszami narzuconymi jej przez innych (w tym miejscowych polityków i wizjonerów). Po „Łodzi czerwonej”, „szarej Łodzi”, Łodzi pavulonu i dzieci w beczkach, po polskim Manchesterze i polskim Detroit, po Hollyłodzi, pora na Łódź będącą po prostu Łodzią, miastem niewolnym od codziennych trosk i problemów, ale zarazem wciąż się rozwijającym, inspirującym – miastem bogatym w trudną, fascynującą przeszłość. Budowane oddolnie cyfrowe archiwum łodzian to szansa na szczerą opowieść o takim właśnie mieście.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.