Jeszcze 1 minuta czytania

Maria Poprzęcka

NA OKO:
Między zmysłami

Maria Poprzęcka

Maria Poprzęcka


Tekst powstał z okazji wystawy Konrada Pustoły „Dark rooms” w poznańskiej Galerii Fotografii „pf” (4 listopada – 18 grudnia 2009). Wystawę można oglądać także w warszawskim CSW (6 listopada – 13 grudnia 2009).



Galeria tajemniczych fotograficznych obrazów. Pięknych obrazów. Wysmakowanych. Niejasnych, nie tylko dlatego, że pogrążonych w mroku. Niejasnych, bo nieodgadnionych. Do pustawych wnętrz sączy się mdłe światło niewiadomego pochodzenia. Wydobywa zamglone kształty prostych mebli. Połyskując, rysuje geometryczny wzór na czarnej glazurze. Kiedy indziej rozcina nieprzenikniony mrok rytmicznym szeregiem białych krawędzi – nie wiadomo czego. Również trudno odgadnąć, skąd powstaje efekt blasku, który zdaje się skapywać w ciemność. Tajemniczo rozbłyskuje fluorescencyjny seledyn, wykreślając prostokątne kontury niedających się dojrzeć przedmiotów. Dominuje czerń. Jeśli kolor – to zbrudzony czernią. Brudny beż, brudna czerwień. Raz tylko, i tylko jedna plama czystej bieli. Jest też kilka obrazów zanurzonych w ciemnym szafirze, na którym, niczym whistlerowskie race na wieczornym niebie rozsypują się białe punkciki.  

Konrad Pustoła, Dark rooms (Warszawa)Obrazy te niejasno, ale natarczywie nasuwają artystyczne skojarzenia. Nie tylko te wspomniane z nokturnami Whistlera. Geometryczne układy czerni i złamanych czerwieni żarzą się wewnętrznym światłem niczym kompozycje Rothko. Wydobywane starannie efekty lśnienia glazury, chropawości cegieł, namacalności słojów drewna, szorstkości tynku, śliskości skaju – zbliżają niektóre z kadrów do malarstwa materii, podobnie wyczulonego na zmysłowe jakości faktur. Czuje się też bliskość dzisiejszego malarstwa. Malarstwa nieklasyfikowalnego, niosącego sugestię przedmiotowości, ale mylącego tropy, niedającego się zamknąć w żadne kategorie i porzucającego tradycyjne medium na rzecz fotografii.

Jednakże tytuł cyklu owe tajemnicze obrazy jednoznacznie określa i lokalizuje. Dark room – sfera nieskrępowanego, zbiorowego homoseksualnego seksu. Ale także sfera – jeszcze jedna – niedostępna dla kobiet. Niedostępna znacznie bardziej niż inne miejsca męskich przyjemności. Ob-sceniczna w sensie dosłownym – poza sceną, poza tym, co na pokaz. Czy ten tytuł pobudza ciekawość, podsyca drzemiący w nas voyeryzm? Odsuwa pokusy artystycznych asocjacji? Czy dopiero teraz dostrzegamy porzucone zużyte prezerwatywy? Odczytujemy białe bryzgi na ścianie jako wytrysk nasienia? Cieknące plamy jako mocz, kał, krew? Czy tajemnicza ciemność przemienia się w obscuritas – obskurność, której źródłosłowem jest właśnie ciemność? Czy odzywają się wyostrzone ciemnością inne zmysły, nagle każą poczuć duchotę, odór potu, zapach spermy, posłyszeć fizjologiczne odgłosy seksu?

Konrad Pustoła, Dark rooms (Warszawa)Fotografie Konrada Pustoły stawiają widza na niezwykle cienkiej i chybotliwej granicy percepcji. Uświadamiają, jak nietrwałe i niepewne są nasze doznania wobec obrazów. Jak słowa – tu słowa tytułu – ingerują w nasze postrzeganie, jak je ukierunkowują i dominują. Jak widzenie uzależnione jest nie tylko od wrażliwości i wnikliwości oka, ale też seksualnej orientacji i płci widza. Na ile kobiece oczy pociąga uroda tych obrazów, a na ile podnieca możliwość wniknięcia w sferę zakazaną, w jej niedostępną homoerotyczną aurę? Czy estetyczne urzeczenie, wzmocnione wiązką skojarzeń, zdolne jest przeważyć nad fascynacją ohydą tych miejsc, które nagle jakby zobaczyliśmy w pełnym świetle? Czy nie zaczynamy obmacywać wzrokiem ciemności, aby uchwycić coś jednoznacznego, trywialnego? Co dało by się bez trudu rozpoznać i nazwać? Zaczynamy widzieć nie obrazy, lecz rzeczy – łazienkowe kafle, kotary, jakieś ławy, framugi, klamki. Szpiegujące oko, niczym po pobojowisku, prześlizguje się po kanapach i prześcieradłach, szukając pozostałości męskich erotycznych zmagań. Nic tak nie pobudza imaginacji jak wnioskowanie ze śladów. A podnieta jest tym silniejsza, im ślady bardziej nikłe. Tu zaś nic oczywistego. Pustka, bezruch, cisza, mrok. Można tylko roić, co działo się w tych martwych, ciasnych wnętrzach.

Konrad Pustoła, Dark rooms (Kraków)Lecz może jest jeszcze zupełnie inaczej. Nie chodzi przecież o wyestetyzowany wizerunek zaplecza gejowskich klubów. Nie o ich demonizację, aczkolwiek te mroczne wnętrza łatwo byłoby wtopić w infernalne imaginarium, wrysować w wielkomiejskie kręgi piekieł. A już na pewno nie chodzi o obnażenie ich smutnej tandety, choć patrząc na te zdjęcia, trudno się przed smutkiem obronić. Odesłanie do dark roomu nie tylko zaburza nasze estetyzujące widzenie. Funduje widzowi różne niewygody i niepewności. Zachwycone oczy przekształca w narzędzia śledcze, widza w podglądacza. Ale zachwyt pięknością obrazów pozostaje, tylko odmieniony. Odmieniony innymi doznaniami. Odmieniony przez wstręt pomieszany z ciekawością, odrazę z podnieceniem, abominację z niewytłumaczalnym pociągiem. Czy wstręt i odraza nie są niezbędnym kontrapunktem przeżycia, aby nie pozostało ono mdłą, „artystyczną” delektacją? Patrzymy  na obrazy, ale patrzymy też w siebie, nieufni, podejrzliwi, usiłując rozwikłać plątaninę własnych reakcji. Także tych wypieranych, tłumionych, do których nie chcemy się przyznać, ukrytych w dark roomie własnej świadomości.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.