Dan Lungu, „Jestem komunistyczną babą!”

Grzegorz Wysocki

„Jestem komunistyczną babą!” Dana Lungu opowiada o tęsknocie za komunistycznym rajem

Jeszcze 1 minuta czytania

W tym raju, jak powszechnie wiadomo, nikomu niczego nie brakowało, wszyscy mieli pieniądze i pracę, sklepowe półki uginały się pod ciężarem towaru i w ogóle żyło się szczęśliwie i radośnie.

Wszyscy znamy to aż nazbyt dobrze z autopsji. Jeśli sami nie jesteśmy sierotami po komunizmie, to z pewnością zdarzyło się nam przy stole wysłuchać gorączkowego monologu któregoś z bardziej sentymentalnych wujków czy dziadków. Z rodzajem takiego wystąpienia mamy do czynienia także w powieści rumuńskiego pisarza. Wysłuchujemy w niej historii niejakiej Emilii Apostoae, ale należy zaznaczyć, że rozczarować mogą się wszyscy, którzy oczekiwaliby po tej książce bezmyślnej pochwały minionego ustroju.

Dan Lungu, „Jestem komunistyczną
babą!”
. Przeł. Joanna Kornaś-Warwas,
Czarne, Wołowiec, 184 strony,
w księgarniach od października 2009
Emilia Apostoae od lat żyje wraz ze swoim „chłopem” w bloku. Dorastała w biednej rumuńskiej wiosce, gdzie każdego lata z rodzicami musiała robić „kiziak” (co w praktyce oznaczało udeptywanie gnoju wykorzystywanego zimą jako opał). Łatwo więc zrozumieć, dlaczego największym marzeniem 10-letniej dziewczynki było zamieszkać w mieście, tak jak wujek i ciocia. Wkrótce jej marzenia się spełniają. Emilia ucieka z domu, zamieszkuje u krewnych, kończy szkołę zawodową i rozpoczyna pracę w zakładzie metalurgicznym.

Bohaterka rozpoczyna swoją opowieść wiele lat później, już w wolnej Rumunii, po tym, jak otrzymała telefon od  córki mieszkającej  w Kanadzie. Zadzwoniła do Emilii, by upewnić się, że w najbliższych wyborach nie będzie głosowała na komunistów. Jak nietrudno się domyślić, matka nie daje jej żadnej gwarancji, bo na kogo miałaby w takim razie głosować? Nie przekonują jej argumenty córki, przypominającej prawdziwe oblicze komunizmu. Kolejki? Owszem, były, ale dzisiaj wchodzimy do przepełnionych sklepów i podziwiamy kotlety, na które nas nie stać. Do tego jeszcze w telewizji pokazują ludzi umierających z głodu i bezdomne rodziny z dziećmi. Wolność? A cóż nam po wolności, skoro podróżować za granicę mogą tylko ci, którzy się wzbogacili, bo „rozkradli to, co myśmy wypracowali”. Ceauşescu? Cokolwiek by mówić, wiele młodych osób może mu dzisiaj dziękować. Przecież gdyby w odpowiednim momencie nie zakazał aborcji, w ogóle by ich nie było…

Rozmowa z córką prowadzi Emilię do tytułowej konstatacji: „Jestem komunistyczną babą”. Wcześniej bohaterka w ogóle nie uświadamiała sobie faktu, że tęsknota za beztroskimi latami młodości, wesołymi przyjaciółmi z zakładu pracy, a przede wszystkim za ustrojem, który uczynił z niej miastową, wiąże się z sympatią dla komunistów i wyznawanych przez nich idei.

Uświadomienie sobie tego faktu staje się przyczynkiem do wspomnień z dzieciństwa i młodości. Szybko okazuje się, że ówczesna rzeczywistość niekoniecznie była tak barwna i wspaniała, jak dzisiaj myślimy. 
Jeśli już o barwach mowa, to wspomnieć trzeba o partyjnych rozkazach związanych z nadchodzącą wizytą Ceauşescu. I tak, jeden z towarzyszy wściekł się na „zakurzone sosny” rosnące obok głównej bramy zakładu. Nie przekonało go nawet to, że drzewa dopiero co umyto szlauchem, dlatego też sprowadzono maszyny z wysięgnikami oraz mężczyzn, którzy pistoletami z farbą przemalowywali sosny na wyglądające jak „te w górach”. Nadgorliwi wyznawcy dyktatora nakazali także przesadzanie kukurydzy (przy drodze sadzono piękniejsze, wysokie i dorodne okazy sprowadzane specjalnie z doświadczalnej uprawy) czy lakierowanie krowich kopyt (najpierw wykluczono wszystkie czarne krowy, gdyż te nie miały „optymistycznego wydźwięku”, a pozostałym „zmodyfikowano” kopyta, bo u rasowych krów powinny one być – jak ich uczono – lśniące).

Historia – nie tylko ta prywatna i codzienna, ale także ta trafiająca na karty podręczników – jest jednocześnie zabawna i straszna, niezobowiązująca i poważna. Dan Lungu dzięki wykorzystaniu dość stereotypowego i przewidywalnego zestawu charakterystycznych dla minionego ustroju zjawisk, problemów i postaw, a także dzięki pierwszorzędnemu poczuciu humoru, błyskotliwym obserwacjom i opisaniu niewyobrażalnych z dzisiejszej perspektywy absurdów, serwuje nam lekką, frapującą powieść idealną na jeden z długich zimowych wieczorów.

A to, czy w najbliższych wyborach będziemy głosować na „komunistów” (jak Emilia) czy na „liberałów” (jak jej sąsiadka Rozalia) ostatecznie i tak będzie zależało od nas. Osoby obawiające się nagłej zmiany politycznych zapatrywań uspokajam, że książka Lungu takich cudów nie czyni.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.