Jak protestują kobiety

13 minut czytania

/ Sztuka

Jak protestują kobiety

Rozmowa z Aleksandrą Polisiewicz

W najgorszej sytuacji są dziś samotne matki. Może więc to od nich rozpocznie się ogólnoświatowy strajk – opuszczone przez współmałżonków, zaniedbane przez państwo, mają o co walczyć – mówi zaangażowana w walkę o prawa kobiet i pracowników artystka

Jeszcze 3 minuty czytania

MONIKA STELMACH: Na wystawie „Wszyscy ludzie będą siostrami” w Muzeum Sztuki w Łodzi pokazałaś pudełka zapałek. Co twoim zdaniem powinno zapłonąć?
ALEKSANDRA POLISIEWICZ: Namawiam do symbolicznego spalenia instytucji, które nie szanują praw pracowniczych i przyczyniają się do powstania nierówności społecznych.

Pudełka od zapałek są w kolorach tricksterskich, które pojawiają się w różnych twoich pracach. Tricksteryzm lub anarchotrickeryzm to pojęcie, które sama stworzyłaś, co ono właściwie znaczy?
Trickster jest archetypem buntownika, który przeciwstawia się ustalonym normom, burzy stary porządek, aby mógł powstać nowy. Przy pracy nad wideo „Hylogenia”, w którym podejmuję próbę symbolicznego zszycia nieba z ziemią za pomocą czerwonej nitki, powstała moja własna koncepcja anarchotricksteryzmu, w której istotne są trzy kolory. Błękit symbolizuje niebiańskie, niedostępne i boskie; czerń to wszystko, co ziemskie i ludzkie;  czerwień łączy jedno z drugim, oznacza bunt, sięganie po niedostępne, ale też ofiary buntu. Bez buntu nie ma rozwoju.

Kilka lat temu w Staniszowie robiłaś projekt w kolorach tricksterskich z Kołem Gospodyń Wiejskich – „Krajobraz porewolucyjny”. Utkałyście wtedy widok gór.
Na pierwszym spotkaniu Koła Gospodyń Wiejskich dziewczyny dużo opowiadały mi o buntach tkaczy na Dolnym Śląsku. Od wieków działały tam manufaktury rodzinne, które zaczęły padać, kiedy w XVIII i XIX w. powstały fabryki tkackie. Małe firmy traciły klientów, co powodowało straszną biedę. To rodziło bunty, o których pisał Gerhart Hauptmann w sztuce „Tkacze”. Pod koniec lat 90. doszło do masowych zwolnień i likwidacji fabryk, ale nie było momentu, żeby przeciwko temu zaprotestować. Pracownicy widzieli, że nie ma zleceń, a produkcja przestaje być opłacalna. W tamtych czasach bunt był niemożliwy. Dlatego krajobraz nazywał się porewolucyjny, bo nie było zaczynu rewolucyjnego. Tą tkaniną dopisałyśmy VI akt „Tkaczy”.

Aleksandra Polisiewicz

Artystka. Feministka. Anarchistka. Aktywistka. Eksperymentatorka. W swoich realizacjach posługuje się wideo, fotografią cyfrową, tworzy animacje, filmy dokumentalne. Jej (post)krytyczna twórczość otwiera pole do refleksji na temat rekonstrukcji tożsamości, podmiotowości w przestrzeni kontrolowanej przez szeroko pojętą władzę. Założyła pierwszą w Polsce telewizję wernisażową OBIEG.TV, która była jej najdłużej trwającym projektem artystycznym.

Wystawę „Wszyscy ludzie będą siostrami” (kuratorka Joanna Sokołowska) w Muzeum Sztuki  w Łodzi, w której Polisiewicz bierze udział, można oglądać do 17 stycznia br.

Przy wystawie „Wszyscy ludzie będą siostrami” znowu wróciłaś do pracy z kobietami. Tym razem zaprosiłaś emerytowane włókniarki nieistniejącego już Zakładu Przemysłu Bawełnianego im. Juliana Marchlewskiego „Poltex” w Łodzi.
Utkałyśmy bramę fabryczną w kolorach tricksterowskich. Kojarzy mi się ten obraz z „Wyjściem robotników z fabryki” braci Lumière. Podobnie jak na Dolnym Śląsku, w Łodzi również nie było strajków, bo ludzie nie wierzyli, że zmienią one ich sytuację. Zamknięcie fabryki uznali za nieuchronne. I wyszli z niej bez słowa protestu, spokojnie, jak na filmie braci Lumière. Zastanawiałyśmy się, którą godzinę umieścić na zegarze bramy. Jedna z dziewczyn powiedziała, że skoro jest ona pusta, to musi być 13.25, tuż przed końcem pierwszej zmiany i początkiem drugiej.

Tkaninę, która powstała w Łodzi, nazwałaś „Krajobrazem przedrewolucyjnym”. Jakiej rewolucji się spodziewasz?
Ludzie wychodzą na ulicę, coś się w nich obudziło. Na razie jest to poruszenie polityczne, ale może starczy nam sił, żeby zastanowić się, jak jesteśmy traktowani na gruncie zawodowym. Pracownicy na umowie o dzieło nie mają wakacji, zwolnienia lekarskiego, ubezpieczenia zdrowotnego, a w przyszłości nie będą mieli emerytur, nie mogą często zaplanować przyszłości, kupić mieszkania, nawet na kredyt, bo żaden bank im go nie udzieli. „Elastyczność” dla większości prekariuszy to ciągła niepewność i niestabilność. Jednocześnie rozwarstwienie społeczne jest coraz większe, prezes zarabia 400 tys. zł miesięcznie, a pracownik niecałe 2 tys. zł. Wiadomo, że pensja szefa zawsze będzie większa niż pracowników, jednak te dysproporcje to jakieś szaleństwo. Wyzysk obserwujemy na całym świecie, ale szczególnie widoczny jest w krajach Trzeciego Świata. Przemysł jest dziś oparty w dużej mierze na ludzkiej krzywdzie.

Wszyscy jednak nosimy ubrania wyprodukowane w Azji.
Nawet jeśli wiesz, że ten T-shirt został zrobiony przez dzieci, w nieludzkich warunkach, za nieludzko niskie stawki, kupujesz go, bo w innych sklepach masz ubrania, które zostały wykonane w taki sam sposób. Ten system jest błędnym kołem.  Podczas wystawy mówił o tym Jan Czapliński w czytaniu performatywnym „Historia T-shirtu”. Natomiast Ines Doujak i John Baker w „Pożary 01” pokazują ofiary pracy w fabrykach odzieży i tkalniach, głównie w krajach globalnego Południa, gdzie giną ludzie, bo nie przestrzega się zasad bezpieczeństwa. Nie możemy nie myśleć o tych ludziach, mówiąc o prawach pracowniczych, bo przemysł jest w dużym stopniu zglobalizowany.

Aleka Polis, Aleka Polis, „Hylogenia”, 2007, klatki z filmu

Co jesteśmy w stanie dla tych ludzi zrobić?
Być może w czasach ogólnoświatowych korporacji powinien powstać międzynarodowy związek zawodowy, który walczyłby o godne płace i warunki pracy ludzi na całym świecie.

Są na to szanse?
Myślę, że wyczerpuje się system kapitalistyczny i pojęcie władzy opartej na patriarchalnych zasadach. Mam nadzieję, że nadchodzi czas, kiedy koncerny przestaną nam dyktować warunki. W książce „Duch równości. Tam gdzie panuje równość, wszystkim żyje się lepiej” Kate Pickett i Richard Wilkinson piszą, że tak duże nierówności są niekorzystne dla całego społeczeństwa. Czas to zmienić.

Aleka Polis, „Krajobraz porewolucyjny”,  kilim, 2013,  dokumentacja wspólnego wyszywania, siedziba Koła Gospodyń Wiejsich i Świetlicy Środowiskowej w StaniszowieAleka Polis, „Krajobraz porewolucyjny”, kilim, 2013, dokumentacja wspólnego wyszywania, siedziba Koła Gospodyń Wiejsich i 
Świetlicy Środowiskowej w Staniszowie

W jaki sposób?
Obawiam się, że nie jesteśmy w stanie w Polsce zrobić żadnej rewolucji, która sprawi, że korporacje przestaną wyzyskiwać pracowników. Jak zaczniemy protestować, to firmy przeniosą się do innych krajów, gdzie mogą produkować jeszcze taniej, a ludzie tutaj stracą pracę. Może nas uratować tylko ogólnoświatowy strajk. Mam wrażenie, że ludzie są tak zdesperowani, że wystarczy iskierka, żeby wybuchł.

Myślisz, że taki ogólnoświatowy strajk jest prawdopodobnym scenariuszem?
W czasach powszechnego dostępu do internetu to nie jest takie trudne. Pokazały to protesty przeciw ACTA w 2012 roku. Ludzie na całym świecie wyszli na ulice, żeby zaprotestować przeciwko cenzurze w internecie. Jeśli chodzi o sytuację ekonomiczną, być może punkt graniczny nie został jeszcze przekroczony, ale zaczynamy widzieć, że w obecnym systemie ekonomicznym coś jednak nie gra. 

Badania pokazują, że sytuacja kobiet jest gorsza niż mężczyzn. W niektórych branżach, np. finansowej, zarabiają nawet 45 proc. mniej niż mężczyźni na tych samych stanowiskach. Karierę, przynajmniej akademicką, trudniej zrobić kobietom również w świecie sztuki. Z badań Fundacji Katarzyny Kozyry pt. „Marne szanse na awanse? Raport z badania na temat obecności kobiet na państwowych uczelniach artystycznych w Polsce” wynika, że na uczelniach kobiety, choć stanowią niemal 80 proc. studentów, zajmują jedynie 22 proc. stanowisk profesorskich.
Jeszcze rzadziej lub wcale zostają dziekanami i rektorami. Tam, gdzie w grę wchodzą większe pieniądze, kobiety rzadko są dopuszczane. Pomimo że konstytucja zapewnia nam równe prawa, to kulturowo jest nadal silny podział ról. Podczas obchodów 50-lecia Biennale Form Przestrzennych w Elblągu jeden z uczestników opowiadał, że wykłada na uczelni i widzi, że dziewczyny do rzeźby się nie nadają. Z kolegami robią sobie żarty, sprawdzając, czy studentka potrafi wbić gwóźdź w ścianę, co ma pokazać, czy będzie z niej rzeźbiarka. Innym razem słyszałam, że nie powinnyśmy zostawać architektkami, tylko pomocniczkami – kreślarkami, bo mamy inną wyobraźnię przestrzenną, a przez tą inną rozmówca rozumiał upośledzoną. To wszystko wciąż się dzieje.

Aleka Polis, „Krajobraz przedrewolucyjny”, 2015 (kadry z filmu) powstał we współpracy z Anną Lisiewicz z Muzeum Fabryki w Łodzi i byłymi pracownicami Zakładów Przemysłu Bawełnianego im. Juliana Marchlewskiego, „Poltex”: Krystyną Michalak, Elżbietą Szubert i byłą dyrektorką przyzakładowej szkoły zawodowej - Barbarą Marecką.Aleka Polis, „Krajobraz przedrewolucyjny”, 2015 (kadry z filmu)
powstał we współpracy z Anną Lisiewicz z Muzeum Fabryki
w Łodzi i byłymi pracownicami Zakładów Przemysłu Bawełnianego im. Juliana Marchlewskiego,
„Poltex”: Krystyną Michalak, Elżbietą Szubert i byłą dyrektorką przyzakładowej szkoły zawodowej - Barbarą Marecką.

Kobiety nadal też wykonują pracę niewidzialną, czyli niedocenioną i nieodpłatną, związaną z wychowaniem dzieci, opieką nad starszymi członkami rodziny, pracami domowymi. 
Daniel Rumiancew na „Wszyscy ludzie będą siostrami” zrobił o tym świetną pracę. Umieścił na banknotach bohaterki dnia codziennego, np. swoją mamę. Wierzę, że pokazywanie tego problemu i rozmowa jest w stanie zmienić społeczną świadomość. W niektórych krajach szybciej udało się wprowadzić bardziej sprawiedliwy podział obowiązków. U nas te zmiany następują powoli, ale jesteśmy dość konserwatywnym społeczeństwem z silną pozycją Kościoła katolickiego.

Daniel rumiancewPraca Daniela Rumiancewa. proj. graf. Iwo Rutkiewicz

W najgorszej sytuacji są dziś jednak samotne matki. Polskie prawo ich nie chroni. Domaganie się w sądzie alimentów jest koszmarem i poniżeniem. Jeśli ojcowie ich dzieci nie mają ochoty płacić alimentów, to często nie są w stanie tego wyegzekwować. Fundusz alimentacyjny nie działa. Nie mają nic do stracenia. Może więc to jest ta grupa społeczna, od której rozpocznie się ogólnoświatowy strajk – opuszczone przez współmałżonków, zaniedbane przez państwo, mają o co walczyć – o lepszą przyszłość swoich dzieci.

1. Praca Ines Doujak we współpracy z Johnem Barkerem, „Pożary 01” , zdjęcia z wystawy „Wszyscy ludzie będą siostrami”.  2. Zdjęcia archiwalne z Muzeum Fabryki w Łodzi z byłymi pracownicami Zakładów Przemysłu Bawełnianego im. Juliana Marchlewskiego, „Poltex”, fot. Ms2. 3.  Aleka Polis, „Trickster”, zapałki (wersja pierwsza), edycja II, 2010-2015.

Myślisz, że to właśnie matki wyjdą na ulice, żeby protestować?
W Łodzi w lipcu 1981 roku odbył się strajk matek, które wyszły na ulice, bo nie miały czym wyżywić dzieci. Duże wrażenie robią zdjęcia kobiet z dziećmi na rękach, krzyczących i wygrażających pięściami. Dygnitarze podobno byli przerażeni ich siłą i determinacją. Z drugiej strony, kilka lat temu obserwowałam strajki pod sejmem, kiedy górnicy potrafili sobie wywalczyć spełnienie większości postulatów. Ale jak przyjechały pielęgniarki i rozłożyły swoje białe miasteczko, to rząd traktował je lekceważąco. A przecież ich praca jest równie ważna jak pracowników sektora węglowego. Nie nauczyły się palić opon i być bezwzględne.

Jak strajkują kobiety?
Podczas strajków w '81 roku w fabryce im. Marchlewskiego w Łodzi padło hasło, że wszystkie maszyny mają stanąć. Ale kobiety wiedziały, że jak to zrobią w tym momencie, to materiał się zniszczy, że trzeba przeczekać kilka godzin, żeby przeszedł cykl produkcyjny. Walczyły razem z innymi o spełnienie postulatów, ale tak, żeby strajk nie spowodował ogromnych strat. Wiedziały, że po proteście będą musiały wrócić do pracy. Kobieca troska.
Kobiety zawsze były obecne w przemianach, ale dopiero od niedawna zaczyna się więcej o tym mówić.

Tak jak w przypadku Strajku Szpularek?
Mało kto wie, że ten przełomowy dla polskiego proletariatu protest rozpoczęły kobiety. Strajk Szpularek 23 kwietnia 1883 roku w fabryce lnu w Żyrardowie był pierwszym masowym protestem na ziemiach polskich. Dyrekcja fabryki postanowiła obniżyć płace o 13 proc., zdecydowano uderzyć w najsłabsze ogniwo, czyli kobiety – szpularki.  Pracowały one od godziny 5 rano do 19, praca w tkalni była ciężka, traciły słuch od huku. Najpierw prowadziły negocjacje, ale dyrekcja nie zgodziła się na wstrzymanie obniżek, więc postanowiły odejść od maszyn. Spowodowało to przestój w całej fabryce z braku przędzy. Z czasem po stronie szpularek stanęli tkacze i kolejne działy, w sumie protestowało 800 osób. Do fabryki ściągnięto żandarmerię carską i kozaków, żeby stłumili bunt. Zginęło kilka osób, ale strajku nie udało się powstrzymać. Po tygodniu wynegocjowano nieobniżanie pensji, skrócenie czasu pracy o godzinę oraz dostęp do sklepów fabrycznych. Pokazało to, że pracownicy mogą walczyć o swoje prawa. Niedługo przystąpili do kolejnych strajków. Odgrzebanie i nagłośnienie tych historii to zadanie dla kobiet, bo nikt za nas tego nie zrobi.

Zdjęcie na górze: Antyimperialistyczna Grupa Miejskiej Partyzantki, „Prekariuszki wszystkich krajów łaczcie się”, 2015. Film: https://www.youtube.com/watch?v=hWnFzJ9ntKY


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.