Wille i mrówkowce

6 minut czytania

/ Film

Wille i mrówkowce

Piotr Mirski

Styl serialu „Gomorra”, inspirowanego książką Roberto Saviano,  jest efektowny, a przy tym realistyczny i szorstki. Warstwą wizualną rządzi tu nieprzyjemny kontrast

Jeszcze 2 minuty czytania

Neapol, miasto upadłe. Od dawna panoszy się tam organizacja przestępcza, którą zwykło się nazywać „kamorrą”, ale której członkowie wolą nowoczesne i nieco eufemistyczne określenie „System”. O jej działalności traktuje „Gomorra” Roberto Saviano, książka z jednej strony reporterska, oferująca twarde fakty i wnikliwe analizy, a z drugiej pełna gniewu i w histeryczny sposób osobista. Chociaż jej autor kierował się demaskatorskimi pobudkami, to przysłużył się też fikcji. W oparciu o „Gomorrę” powstały pełnometrażowy film w reżyserii Matteo Garrone i serial włosko-niemieckiej produkcji. Rozgrywająca się w Neapolu tragedia zmieniła się w opowieść, którą można w nieskończoność trawestować.

Serial oddala się od literackiego pierwowzoru w większym stopniu niż film. Rzecz jasna, można w nim znaleźć znajome sytuacje. Na przykład pogrzeb młodego bandyty, w czasie którego ksiądz, zamiast wygłosić banalne i pojednawcze kazanie, wyrzuca z siebie wiązankę oskarżeń. Albo konfrontację dwóch gangsterów, w wyniku której jeden zostaje zmuszony do wypicia kieliszka moczu. „Gomorrę” z „Gomorrą” łączą jednak przede wszystkim charakterystyczne tło i bezwzględnie krytyczne spojrzenie na mafię.

Na początku pierwszego odcinka dwaj kamorzyści przygotowują się do akcji i rozmawiają o Facebooku. Jeden, starszy, nie rozumie jego idei i czuje się oburzony tym, że ktoś może upublicznić jego zdjęcia; drugi, młodszy, wyjaśnia mu wszystko z miną znudzonego fachowca. Chociaż scena ta wygląda jak kiepskie nawiązanie do „Pulp Fiction”, to tak naprawdę zwiastuje jeden z głównych wątków serialu. W „Gomorze” śledzimy bowiem dokonującą się w mafijnych strukturach pokoleniową zmianę.

„Gomorra”

Ten starszy nazywa się Attilio, a młodszy – Ciro. Są jak ojciec i syn. Attilio ginie niedługo po sporze o media społecznościowe i zostawia Ciro przygnębionego, ale gotowego na dobre wydorośleć, samemu stać się czyimś mentorem. Ma być nim dla Gennaro, potomka Pietra Savastano – prawdopodobnie najpotężniejszego człowieka w Neapolu, który żyje jednak w ciągłym strachu przed policją i który rzeczywiście w końcu trafia do więzienia. Ciro przygotowuje Gennaro do przejęcia władzy, licząc, że zostanie jego doradcą, szarą eminencją klanu Savastano. Ich relacja z czasem zmienia się w konflikt przyszywanych braci, z których jeden jest bardziej doświadczony, a drugi bardziej uprzywilejowany.

NInA Wersja Beta: Nowa Fala Seriali

Pierwsze w Polsce wydarzenie, które w całościowy sposób zaprezentuje jeden z najbardziej ekscytujących fenomenów w globalnej kulturze audiowizualnej ostatniej dekady – nową falę seriali autorskich. Festiwal odbędzie się w dniach 19–22 maja 2016 w siedzibie NInA.
Szczegółowy program.

„Gomorra” to serial, który odmawia widzom emocjonalnego zaangażowania. Nawet jeśli któryś z głównych bohaterów wydaje się godny sympatii, to prędzej czy później kompromituje się. Ciro imponuje odwagą, ale budzi niesmak dwulicowością. Rozmawiając z wyższymi od siebie rangą osobami, równocześnie pochyla głowę z pokorą i patrzy spod byka, jakby właśnie szykował się do ataku – i rzeczywiście, z czasem zaczyna prowadzić własną, agresywną grę. Gennaro jest rozwydrzonym bachorem, którego jedyną zaletę stanowi niewinność. Gdy ją traci, zmienia się w potwora. Pietro nosi maskę szacownego patriarchy, przez którą prześwitują jednak okrucieństwo i chamstwo. Są momenty, kiedy w niczym nie różni się od podlegających mu, ubranych w dresy i puchówki zakapiorów. Jest tu jeszcze Immacolata, żona Pietra i matka Gennara, która pod względem cynizmu nie odbiega zbytnio od reszty towarzystwa. Perypetie i ekscesy ich wszystkich śledzi się z mieszanką moralnego oburzenia i krwiożerczej ciekawości. Jak telewizyjne doniesienia o kryzysowej sytuacji w jakimś bardzo odległym kraju.

Zbrodnia nie ma w „Gomorze” anarchistycznego czy romantycznego uroku. Czasem wydaje się po prostu nudna. Raz po raz widać, jak bohaterowie spotykają się w gabinetach, restauracjach czy salach konferencyjnych i rozmawiają o sprawach, które w innym kontekście brzmiałyby jak zwykłe interesy; w końcu gangsterzy to po prostu podgatunek biznesmenów. Bycie członkiem kamorry jest jednak zazwyczaj przykrym i stresującym zajęciem. Powraca tu motyw kryminalnej inicjacji – zabicia niewygodnej lub przypadkowej osoby. Przychodzą po niej najpierw wymioty i stany lękowe, a potem patologiczna, nieludzka obojętność. Dalsza kariera nie jest wcale przyjemniejsza. Przynależenie do dużej, silnej grupy daje tylko pozorne poczucie bezpieczeństwa. Łatwo jest o potknięcie, za które trzeba odpokutować przed szefem, niewiele trudniej jest zostać posądzonym o zdradę, za którą przewidziano najwyższy wymiar kary. Ponadto przestępcze przedsięwzięcia są z reguły nieprzemyślane, do tego stopnia, że udział w nich przypomina grę w rosyjską ruletkę. Mogłoby się więc wydawać, że wkroczenie na taką ścieżkę jest głupią decyzją. Dla wielu bohaterów jest to jednak jedyny możliwy wybór – wyssany z mlekiem matki lub narzucony przez środowisko. Taki obraz przestępczości zorganizowanej nie ma w sobie nic rewolucyjnego, ale zostaje nakreślony w niezwykle sugestywny – równocześnie dosadny i wiarygodny – sposób.


Styl „Gomorry” jest efektowny, a przy tym realistyczny i szorstki. Warstwą wizualną rządzi tu nieprzyjemny kontrast. Serial zagląda do willi, gdzie mieszkają bossowie, i mrówkowców, w których gnieżdżą się żołnierze kamorry. Pokazuje na zmianę luksusowe imprezy i chaotyczne rozróby. Pozwala przez chwilę podziwiać splendor gangsterskiego świata, ale zaraz potem przypomina o jego parszywej i krwawej stronie.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.