Zwykłe życie

6 minut czytania

/ Film

Zwykłe życie

Jakub Wencel

W „Neonowym byku” dokonuje się konsekwentna celebracja ulotności, praktycznego podejścia do życia i niezobowiązującej zwyczajności

Jeszcze 2 minuty czytania

Rozpoczyna się rodeo. Widzimy zamknięte w zagrodzie wierzgające byki, gotowe do wypuszczenia na obklejoną reklamami i oświetloną blaskiem telebimów arenę. Trudno nie zauważyć, że nawet w prowincjonalnym rejonie Brazylii zawodom nie brak rozmachu i profesjonalnego dopieszczenia. Ubrani w perfekcyjnie dobrane kostiumy jeźdźcy doskonale wiedzą, jak odegrać swój starannie przygotowany teatr, jak – bez względu na pozostałe okoliczności – dać widzom odczuć przynajmniej namiastkę kowbojskiego glamouru. Po kilku sekundach spojrzenie kamery przesuwa się jednak poza arenę, na znajdujące się nieopodal dziwaczne wysypisko serpentyn i girland. Miejsce to – być może pozostałość po namiocie cyrkowym albo obwoźnym targu – przeczesuje Iremar, młody vaqueiro, brazylijski kowboj. Iremar mieszka w ciężarówce i odpowiedzialny jest za transport byków i opiekę nad nimi. Tym razem nie zajmują go jednak zwierzęta, ale poszukiwanie kobiecych manekinów. Jego prawdziwą pasją jest projektowanie damskiej bielizny. On również ma swój prywatny, narosły niemożliwymi marzeniami glamour.

Dla odpowiedzialnego za reżyserię „Neonowego byka” Gabriela Mascaro jest to dopiero drugi pełnometrażowy obraz fabularny, po nakręconym w 2014 roku „Ventos de Agosto”. Wcześniej zajmował się wyłącznie reżyserią i pisaniem scenariuszy do filmów dokumentalnych. W tym, jak filmuje swoich bohaterów, jest z pewnością jakieś dokumentalne wycofanie, przejawiające się nie tylko w długich, pozbawionych cięć ujęciach, ale przede wszystkim w pietyzmie i cierpliwości, z jaką obserwuje okiem kamery swoich aktorów. Zarówno Iremar, jak i podróżująca z nim „rodzina” – z niejasnych przyczyn opuszczona przez męża Galaga, jej córka Caca oraz rubaszny miłośnik czasopism z pornografią Zé, współpracownik Iremara – wydają się zachowywać naturalnie aż do przesady. Mascaro nie zamienia ich w politycznie figury, nie zmusza do wykonywania efektownych gestów, nie daje do końca wyartykułować podejmowanych tożsamości. Te pozostają skryte za parawanem skrupulatnie kultywowanej codzienności. Zagadką pozostają relacje pomiędzy bohaterami. Jak na siebie trafili? Dlaczego wciąż ze sobą pozostają? Błędem byłoby jednak poszukiwanie jakichś skrywanych tajemnic, wypartych traum. Dokonuje się tu konsekwentna celebracja czegoś zupełnie przeciwnego – ulotności, praktycznego podejścia do życia czy niezobowiązującej zwyczajności.

„Neonowego byka” Gabriela Mascaro„Neonowy byk”, reż. Gabriel Mascaro. Brazylia 2015, w kinach od 26 sierpnia 2016W „Neonowym byku”, pomimo tego, że Mascaro opowiada swoją historię za pomocą statycznych obrazów, wszystko jest w ruchu. Ludzie i zwierzęta, pragnienia i tożsamości. Zajęcia i obowiązki wydają się równie nieuniknione, co przygodne, podobnie jak przybrane role społeczne. Brazylijczyk rozbija prawie każdy stereotyp dotyczący konserwatywnej prowincji. Podobnie jak Ang Lee w „Brokeback Mountain”, Mascaro całkowicie świadomie gra hipermęską figurą milczącego kowboja tylko po to, żeby w zaskakujący sposób ją podważyć. Iremar z pasją zajmuje się projektowaniem i szyciem damskiej bielizny, ale nie jest szczególnie zainteresowany Galegą. Pociąga go za to Geise – nocna strażniczka w pobliskiej fabryce odzieży, którą potajemnie decyduje się odwiedzić w pracy. To odwrócenie tradycyjnych ról płciowych zostaje dopełnione przez pojawienie się w życiu grupy Juniora – młodego, przystojnego, ale też patologicznie zarozumiałego narcyza z obsesją na punkcie swoich długich włosów, który nawiązuje romans z twardo stąpającą po ziemi Galegą. Wszystkie te komplikacje nie wpływają jednak specjalnie na życie „rodziny” Iremara. Rekonfiguracja i zmiana wydają się czymś doskonale oswojonym, przepracowanym. Ruchem równie naturalnym, co przemieszczanie się od rodeo do rodeo, co opanowana, codzienna rutyna.

„Neonowy byk” w jednym momencie sprawia wrażenie filmu bardzo dusznego, w którym kamera surowo kadruje przedstawiany świat, by chwilę później nieoczekiwanie wziąć głęboki oddech i przełamać kompozycję przy pomocy ogólnego planu. To realizm pozbawiony zimna i surowości, wolny od wszelkiej maniery. Przewijający się w filmie naddatek pewnego rodzaju kontrolowanej sztuczności (czego najlepszym przykładem może być wielokrotnie powtarzana scena występu tanecznego Galegi, noszącej na głowie maskę konia), przerysowania, służy jedynie rozpuszczeniu twardych fundamentów rzeczywistości. Stanowi wyraz snutych przez postacie marzeń, przyznając im prawo do współistnienia w świecie – choć często w częściowej, przewrotnej i niedokończonej formie.

Stąd bierze się również chyba największa przewrotność „Neonowego byka”. Choć mówi językiem melancholii, nie popada w banalną tęsknotę. Wytwarza pewną namiastkę tego, co w prowincjonalnej Ameryce Południowej zostało utracone i co jeszcze nie zostało wywalczone – namiastkę równie realną (bądź nierealną), jak realne (lub nierealne) jest studio projektowe Iremara, urządzone w ciasnym kącie starej ciężarówki. Ta irracjonalna, niepoddająca się unifikacji resztka – ukryty świat pełen dziwactw, odmieńców, perwersji, niepoprawnych marzycieli – przypomina o możliwości wypracowania lepszego świata. Czy jego wyśnienie wystarczy do jego wywalczenia? O tym Mascaro już nie mówi, ale przedstawione przez niego życie, pomimo wszelkich przeciwności, kipi emancypacyjnym potencjałem.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.