wiersze

Hanna Janczak




ryby biorą na wiersze
Dla K. i M.

Abrahamie jeśli tak cię nazwiemy zanurzeni po kolana w morskiej
[wodzie.Twoi rodzice kończą piwo i gubią tytoń na plaży rzucając kamieniem

w szturmujące brzeg fale. Kiedy matka wytrzepuje piasek z butów
ojciec rozważa połączenie haploidalnej gamety męskiej z haploidalną

gametą żeńską i głośno czyta wiersze. Jest trochę pijany więc gubi język.
Z tyłu głowy słyszy huk maszyn. To kontenery w porcie wyją

ściśnięte ciężkim urządzeniem. Z wody wyskakuje ryba
chwyta powietrze i zgodnie z przepowiednią pojawia się anioł

który jest milczącym tancerzem. Czytasz w jego ruchach:
przyjdzie wiele plemion i pogubisz się w dialekcie.

od jakiegoś tygodnia

czyli od kiedy wyjechałeś nie sprzątam.
po co sprzątać i gotować chyba tylko dla pozorów.
wczoraj w pracy odwiedził mnie poeta. uwierzysz?
wyszłam na fajkę, grzebałam w śmieciach
i znalazłam stówę. na balkonie mam już siedemnaście
pomidorów a papryka kwitnie i muszę ją zapylać wskazującym
palcem. systematycznie likwiduję mszyce na liściach
malutkie kokony wyglądające jak ślimaki morskie.
wiedz, że nawet ich mi szkoda.
zaś z powodu odwiedzin papieża kraj nasz popadł w całkowite szczęście.
dzisiaj o dziewiątej rano ktoś pukał, więc zarzuciłam bluzę
i wielce byłam zdziwiona bo pomyślałam – pewnie sam ojciec święty
robi weki i przyszedł po słoiki na ogórki – a tu trzech kolesi
którzy walą mi legitymacjami jakiejś super tajnej policji po oczach.
pytali o turczynkę mieszkającą drzwi obok, kto ją odwiedza
z kim się spotyka, gdzie pracuje. wyobraź sobie że było mi wstyd
nie z powodu tych brudnych talerzy pościeli w nieładzie czy ogólnie
panującego syfu. bo na dole biali rodacy rzucają kurwami do trzeciej nad
[ranemdilują dragami katują głośną muzyką. w dupie mam wasze dni!
[powiedziałamjest sobota czytam w łóżku liczę że cię spotkam.

Wstęp do mitu

pod sklepem jakiś cieć próbuje wcisnąć ci wór jeżyn
za bezcen. jest gorąco sucho brniesz do wnętrza ziemi
albo otwierasz okno w dziecięcym i wyfruwasz.
masz pod sobą miasto, widzisz się w najpodlejszym
miejscu, jesteś jak Tantalos zanurzona po szyję
w lodowatej wodzie. otwierasz usta próbując dosięgnąć
słów mieniących się jak drobinki złota lecz oddalają się.
chcesz dosięgnąć tych zwisających jak owoce, wyciągasz dłoń
ale gałąź odchyla się gwałtownie, jakby wichrem szarpnięta
chwieje się nad tobą milczenie.

***
umrę i wszystkim będzie lżej mówi moje dziecko
i wskakuje mi na ramiona, okręca się wokół szyi po czym się ześlizguje
i biegnie do ogniska. jestem w rozsypce więc mówię: wszyscy umrzemy
i gramolę się po kolejną suchą gałąź. biorę tę z większej kupki
pod którą ziemia jest żyzna i wilgotna, pod którą kopulują
wielkie na pięść ślimaki, mrówki, turkucie podjadki, chrząszcze,
chruściki, muchówki. nie wiem co jeszcze i co mam z tym zrobić.
jak strząsnąć z gałęzi to gładko płynące życie, śluz w którym
wszystko pnie się w górę. żadnych zbędnych korzeni
żadnych nic nie mówiących znaków. w trawie leży martwy kret.
już się nim zajęły zwierzęta. w oddali jakiś facet w drzwiach
przegania kury z przejścia. za chwilę nas tu nie będzie.
kto to jest wszyscy? pytam.
– ty.

Heinrich Schliemann na wzgórzu Hisarlik

Chociaż nie rozumiałem ani jednej zgłoski, po trzykroć kazałem mu powtarzać te boskie wiersze, nagradzając jego trud trzema szklankami wódki, które kupiłem za kilka groszy stanowiących całą moją fortunę.

Z wysokim czołem, z głosem matki przebijającym ćmy
[w słabo oświetlonej izbie,pochylony nad talerzem zupy z kością w środku,
nad ryciną Eneasza który wynosi swego ojca Anchizesaz płonącej Troi, wśród tych których nie można rozpatrywać jako
[wchodzących
w zakres prawdziwej historii, w trakcie zaćmienia słońca kiedy
Achilles spiera się z Agamemnonem –
Można go wciąż zobaczyć w sklepie kolonialnym jak po zmroku wymiata
[dzieńz kamiennej posadzki, układa na półkach pudełeczka z przyprawami.
Usłyszeć jak rozmawia z Eneaszem w swojej głowie
przeczuwając nadejście człowieka.

Hanna JanczakHanna Janczak – poetka. Pracuje w organizacjach pozarządowych na rzecz społeczności lokalnych. W 2015 roku wydała zbiór wierszy „Lekki chłód” (wyd. Igloo), za który nominowana była do Nagrody Literackiej Gdynia. Publikowała m.in. w„Chimerze”, „Cegle”, „Helikopterze” i na stronach Fundacji Karpowicza. Mama Antoniego.