Plagiatorzy

Maciej Jakubowiak

To nie Biblioteka Babel jest fikcją – to oryginalność jest zmyśleniem, które powtarzamy od dawna, żeby poradzić sobie ze świadomością, że wszystko już zostało napisane

Sytuacja jest dosyć kłopotliwa, bo trzeba donieść nie tylko na współpracownika i kolegę, ale i na samego siebie. Otóż fragment poświęconego tematyce sztucznej inteligencji artykułu Jakuba Dymka „Algorytmy piszą”, który sam redagowałem, da się z łatwością odnaleźć na jednej ze stron publikacji dostępnej w internetowym repozytorium. Oto dowód:

https://libraryofbabel.info/bookmark.cgi?dowodnumer1https://libraryofbabel.info/bookmark.cgi?dowodnumer1

Wzmiankowany akapit daje się odnaleźć nie tylko w tej jednej publikacji, ale również w 292608 innych, co najwyraźniej oznacza, że felietonista dwutygodnik.com nie tylko popełnił plagiat, ale wykazał się przy tym dojmującym brakiem oryginalności. Sytuacja jest jednak jeszcze bardziej kłopotliwa, bo również powyższe słowa daje się odnaleźć w 292522 publikacji.

https://libraryofbabel.info/bookmark.cgi?dowodnumer2https://libraryofbabel.info/bookmark.cgi?dowodnumer2

Każde słowa da się odnaleźć, bo każde słowa zostały już zapisane. Myśl tę podsunął, jak wiadomo, Jorge Luis Borges w opowiadaniu „Biblioteka Babel” opublikowanym po raz pierwszy w 1941 roku.

Biblioteka jest totalna i (…) jej szafy rejestrują wszelkie możliwe kombinacje tych dwudziestu kilku symboli ortograficznych (liczba ich, choć niezwykle wysoka, nie jest nieskończona), to jest wszystko to, co można wyrazić: we wszystkich językach. Wszystko: drobiazgową historię przyszłości, autobiografie archaniołów, wierny katalog Biblioteki, całe tysiące fałszywych katalogów, wykazanie fałszywości tych katalogów, wykazanie fałszywości katalogu prawdziwego, gnostyczną ewangelię Bazylidesa, komentarz do tej ewangelii, prawdziwą relację twojej śmierci, przekłady wszystkich książek na wszystkie języki, interpolacje z każdej książki we wszystkich książkach [wszystkie cytaty z tego opowiadania w tłumaczeniu Andrzeja Sobola-Jurczykowskiego].

Mogło się zdawać, że to tylko literacka fikcja, jeden z przewrotnych pomysłów Argentyńczyka, zgrabna metafora poczucia wyczerpania, którą chętnie podjęło pokolenie postmodernistów. Mogło się tak zdawać do 2015 roku, kiedy Jonathan Basile, doktorant komparatystyki literackiej na jednym z amerykańskich uniwersytetów, opublikował „Library of Babel” – elektroniczne wcielenie pomysłu Borgesa. Strona, bazująca na „formule łączącej arytmetykę modularną i przesunięcia bitowe”, pozwala na przeglądanie i przeszukiwanie zasobów – jak by to powiedzieć? – wszystkiego. „Library of Babel” jest repozytorium wszelkich możliwych kombinacji 23 liter, przecinka, kropki i spacji na stronie mieszczącej 3200 znaków. 104677 książek po 410 stron.

Repozytorium można przeglądać strona po stronie, książka po książce. Można je też przeszukiwać i wynajdywać wystąpienia poszukiwanej frazy albo wśród innych znaków, albo w odosobnieniu. Takich stron, na których występuje tylko słowo „dwutygodnik”, jest 1029.

Do każdej ze stron prowadzi unikalny link – to najważniejsze, bo oznacza, że odnośnikami można się wymieniać, zakładając, że inni trafią dokładnie w to samo miejsce biblioteki. Wcześniejsza próba realizacji Biblioteki Babel pozwala na jednoczesne zachowanie zaledwie 30 kombinacji. Strony w wersji Basile'a są trwałe albo – by użyć określenia zaczerpniętego z prawa autorskiego – ustalone.

Właśnie, jeśli wszystkie możliwe kombinacje już tam są, to nie ma większego sensu mówienie o oryginalnej twórczości. Można co najwyżej wynajdywać to, co i tak stworzone. Nie tworzyć, lecz odkrywać. Jednak żeby coś tam znaleźć, trzeba najpierw wiedzieć, czego się szuka. Jak pisze sam Basile: „Wciąż nie mamy sposobu, by znaleźć to, o czym nie wiemy, jak tego szukać”. Borges pisał natomiast tak:

Pewna bluźniercza sekta poddała myśl, aby zaprzestano poszukiwań i aby ludzie zaczęli zestawiać litery i symbole, aż skonstruują, dzięki nieprawdopodobnemu darowi przypadku, owe kanoniczne księgi. Władze były zmuszone do wydania surowych rozporządzeń. Sekta znikła, ale w dzieciństwie widziałem starych ludzi, którzy przez długie godziny ukrywali się w ustępach, z metalowymi krążkami w zakazanym kubku, i nieudolnie imitowali boski chaos.

To nie Biblioteka Babel jest fikcją – to oryginalność jest zmyśleniem, które powtarzamy od dawna. Żeby poradzić sobie z realnością Biblioteki i tego, że wszystko potencjalnie już zostało napisane.

Albo – jak podkreśla Basile – żeby odróżnić się od zwierząt: „Przypadkowe tworzenie tekstów w bibliotece pokazuje, że nawet najbardziej złożone osiągnięcia ludzkiego «rozumu» są możliwe bez jakiejkolwiek poruszającej świadomości czy intencji znaczenia. Życie nasze, bibliotecarios, nie jest bardziej uzasadnione ani lepsze niż życie pszczół”. Albo małp, które bawiąc się maszynami do pisania, mogłyby napisać „Odyseję”. Niby to żart, a przecież na tę właśnie różnicę – między zamierzonym działaniem twórczym a przypadkowym osiągnięciem – powoływał się brytyjski fotograf David Slater, do którego należał aparat, którym indonezyjskie makaki strzeliły sobie selfie.

Samica makaka robiąca sobie selfie, 2011 / domena publiczna, Wikimedia CommonsSamica makaka robiąca sobie selfie, 2011 / domena publiczna, Wikimedia Commons

Co nie znaczy, że przeszukiwanie Biblioteki należy do łatwych zadań. Wróćmy na chwilę do liczb. Jak podaje Basile, gdyby wszystkie woluminy z Biblioteki Babel postawić jeden na drugim, to długość takiej chwiejnej kolumny wyniosłaby 2 x 101999982 lat świetlnych. Problem polega na tym, że horyzont obserwowalnego Wszechświata sięga 1.6 x 1010 lat świetlnych, co oznacza, że większa część woluminów nigdy by się nawet nie pomieściła w naszej części rzeczywistości.

Albo inaczej: w Bibliotece Babel jest 104677 książek, w obserwowalnym Wszechświecie jest 1080 atomów.

Albo inaczej: jak policzył Adam Lee, względem jednej książki w Bibliotece istnieje 31 488 000 książek różniących się od niej tylko jednym znakiem oraz 991 493 388 288 000 różniących się dwoma znakami. Książki, które różniłyby się od wyjściowej publikacji maksymalnie dwunastoma znakami, spokojnie wypełniłyby obserwowalny Wszechświat.

Borges pisał: „Wszechświat (który inni nazywają Biblioteką)”.

Pisał też: „Wiadomo, że na jedną rozsądną linijkę czy słuszną wiadomość przypadają mile bezsensownych kakofonii, słownych gmatwanin i niedorzeczności”.

https://libraryofbabel.info/bookmark.cgi?dowodnumer04https://libraryofbabel.info/bookmark.cgi?dowodnumer04

Ale czy to wystarczający powód, żeby przestać szukać? Czy to, że na jedną rozsądną wypowiedź w polskim parlamencie „przypadają mile bezsensownych kakofonii”, sprawia, że powinniśmy przestać ich słuchać? A to, że na jedną dobrą książkę opublikowaną w języku polskim przypadają kilometry niedorzeczności – że mamy zacząć publikować recenzje fikcyjnych tytułów?

Niedługo po Bibliotece Babel Jonathan Basile stworzył również Archiwum Obrazów Babel. Zawiera ono wszystkie możliwe kombinacje 4096 kolorów na powierzchni o rozdzielczości 640 x 416 – łącznie 10961755 obrazów. Można je przeglądać za pomocą Uniwersalnego Slideshowu albo przeszukiwać za pomocą obrazów wzorcowych. Tak czy inaczej, logo dwutygodnik.com jest, oczywiście, plagiatem.

https://babelia.libraryofbabel.info/imagebookmark2.cgi?dowodnumer05https://babelia.libraryofbabel.info/imagebookmark2.cgi?dowodnumer05

Jednak jeśli ktoś wciąż chce wierzyć w fikcję samodzielnej twórczości, to i do tego może się przydać Biblioteka Babel. „Jeśli masz blokadę pisarską, poszukaj ostatniego zdania, jakie napisałeś, i zobacz, jak się kończy” – zachęca Basile. To doskonały sposób, aby ruszyć z miejsca. Albo doskonała wymówka dla prokrastynacji: 293179 możliwych dalszych ciągów do przejrzenia.

https://libraryofbabel.info/bookmark.cgi?wymowkahttps://libraryofbabel.info/bookmark.cgi?wymowka

Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL (Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Bez utworów zależnych).