wiersze

Kinga Kościak

Psychopatia

Ten Pan wyrwał sosnę z miękkiej ziemi
jej drobniutkie korzonki umarły pierwsze
teraz obserwujemy dalszy postęp
śmierci

Proszę Pana tyle Pan szarpał
i po co
sosna nie potrzebuje krwi ani ciała
i ona w panu nie urośnie

Pan mocuje się z sosnowym pniem
połyka gałęzie, pod paznokciami
chowa sosnowe nasiona
ptaki unoszą się nad ziemią
(czegoś takiego
jeszcze nie widziały)

Nocą spadają z drzew
i zasiedlają jego głowę
z głowy Pana wyrasta dzisiaj
krzew dzikich jagód 

Mamy dwa trupy.
A będzie więcej.

Tylko nie

Spodziewała się najgorszego
mogło być lepkie i cuchnąć
mieć stopy obute w szmaty
okutane nędzą czy piętnem
samotnością zajadłe.
Mogło być puste
dudnieć jak krąg metalowy
przerywać świat siatką krat lub
od wiatru dostawać policzki
żądać i kazać
ścierać deszcz wyżymać błoto
rdzę i krew stwardniałą
zdrapywać aż do krwi.
Nie tego się spodziewała.
Nie tego.
Wszystkiego się spodziewała.
Nie tego.

Kruche białe pisklę
pogruchotało kostki
Nataszo. Twoje żebra ostre takie
i wąskie. Zębate jamy nie rodzą.

W piekielnym zrządzeniu
w przeciwnościach
nie tego się spodziewała.
Nie tego.
Tylko nie tego się spodziewała.
Tylko nie tego. 

Znajomość

na krokodylich łąkach grają w karty
w pełnych szuwarach szukają topielców
stawy pełne ryb kuszą zapachem mordu
to nasze krajobrazy dusz
niemytych od święta
unurzanych w kałamarzu i smole
pamiętasz jak targali nas wystrzyżonych do cna
główną arterią a my przyprawialiśmy
im rogi sobie pióra
wzlecieliśmy ponad to
smętne miasto
takie partytury nie znikają
ot tak kreują naddatki
smarują blizny świeżą krwią
i wznoszą mury
między nami a światem
tyle niewypowiedzianych klątw
tyle wyśpiewanych przekleństw
nie od dzisiaj się znamy
nie znamy się od dzisiaj 

Poznanie

Bardzo wrażliwe i bardzo kruche
drobne takie
płateczki łaskoczą skórę niewidocznie
musi być cicho i musisz się odprężyć
włoski stają na sztorc
skóra słucha
i dzieje się coś dziwnego
od tyłu na palcach bezszelestnie
On wkłada ci w kieszeń cudze dłonie
i nakazuje dbać o wszystkie dziesięć
palców.
Powolutku wyjmujesz
drobne takie bardzo wrażliwe i kruche
i rozpoznajesz ten puch
między palcami
niewidoczny.

Kinga KościakKinga Kościakrocznik 1985, krytyk literacki i teatralny, pisze doktorat z literaturoznawstwa na temat stanów granicznych w poezji Zuzanny Ginczanki, tłumaczy sny. Niegdyś redaktor działu teatr w magazynie „Reflektor – Rozświetlamy kulturę”, publikowała w „Neurokulturze”, „Reflektorze”, „Po-myśle” oraz monografiach „Różewicz: dodawanie”, „Wymiary powrotu w literaturze”W 2016 roku poetycko debiutowała w magazynie kulturalnym „Śląsk”.