VR w alkowie
Peter23394 CC BY 2.0

11 minut czytania

/ Media

VR w alkowie

Ewa Drygalska

Czy VR może dramatycznie odmienić nasze doświadczenie seksualne? Niektórzy boją się, że wirtualna rzeczywistość doprowadzi do jeszcze większej atomizacji doświadczenia – aż do momentu, gdy perfekcyjnie spreparowana automiłość stopniowo zastąpi jakikolwiek stosunek

Jeszcze 3 minuty czytania

Thomas Wallner, artysta crossmedialny, w rozmowie z Anną Desponds o przyszłości form opowiadania zadeklarował, że skonsumuje własną parę butów, jeżeli w okolicach 2025 roku rzeczywistość wirtualna (VR) nie będzie odgrywać znaczącej roli w kinie. Hollywood i telewizja dopiero hucznie zapowiadają wejście w obszar VR. Natomiast obok branży gamingowej (pionierska rola Atari) to właśnie pornografia z największym powodzeniem rozwija tę technologię. Branża pornograficzna od dawna stymuluje biznesy kreatywne i przoduje w opracowywaniu nowych technologii. Porno to nieustanne źródło innowacji: królujący dziś w internecie streaming – by wymienić tylko jeden przykład – to właśnie owoc palącej potrzeby rynku treści dla dorosłych. To zresztą nie przypadek: z przodującej w produkcji erotyki San Fernando Valley w Kalifornii jest niedaleko do Doliny Krzemowej i Palo Alto, które stanowią mekki technologicznych start-upów.

Erotyka od zarania kina stanowiła wdzięczne pole do eksperymentów. Pierwszy film dla dorosłych 3D, „Stewardessa”, pojawił się w kinach w 1969 roku, osiągając sporą popularność. Zresztą jeden z twórców „Stewardessy” był także założycielem Century Precision Optics – firmy, która opatentowała przełomowe dla branży przenośne wersje kamer 3D, wykorzystywane później w pracy nad takimi studyjnymi produkcjami, jak sławetne „Szczęki 3D” (1983).

Telesphere Mask według patentu Mortona HeiligaTelesphere Mask według patentu Mortona Heiliga

Zresztą kino amerykańskie u progu lat 70. było dużo bardziej progresywne, niż by się mogło zdawać z dzisiejszej perspektywy. W początkach tzw. złotej ery porno nowe produkcje były omawiane tak, jak najnowsze hollywoodzkie premiery: rozprawiano o nich u dentysty czy lekarza, zajmowała się nimi krytyka filmowa. Recenzje filmów takich, jak „Głębokie gardło” (1972), regularnie gościły na łamach prasy branżowej, m.in. prestiżowego „Chicago Sun-Times” w publikacjach Rogera Eberta. Dlatego większość popularnych stereotypów na temat porno nie wytrzymuje konfrontacji ze źródłami historycznymi.

Pornografia to nie szemrany, półlegalny biznes dla dewiantów, ale gigantyczna branża stanowiąca jeden z filarów filmowej ekonomiki. O ile na filmy rodzinne budżet bywał ograniczony, o tyle cena biletu nigdy nie odgrywała kluczowej roli w popularnych niegdyś kinach erotycznych i pornograficznych. Ich klientela wywodziła się głównie z klasy średniej, spośród zarejestrowanych głosujących, posiadających wykształcenie wyższe i będących w związkach małżeńskich. Również dzisiaj statystyki zaprzeczają popularnym mitom. Dzięki danym zbieranym przez strony z erotyką wiemy m.in, że porno przyciąga coraz więcej kobiet, dziś stanowią one już jedną czwartą wszystkich widzów.

Przemyślenie na nowo seks-przyszłości

Tym, co od wielu miesięcy pobudza wyobraźnię całej branży rozrywki dla dorosłych, jest VR. Trzy największe firmy dostarczające sprzęt VR to Facebook (Oculus Rift), Samsung (Gear) i Google (z tanią wersją kartonowych gogli i startującym projektem Daydream). Ale o tym, które zestawy VR zwyciężą, zdecyduje porno – szepczą biznesowi guru. VR to przyszłość, a jego awangardą jest porno.

Oculus Rift i Google Cardboard

Wśród najpopularniejszych stron dla dorosłych jest Pornhub, który przyciąga ponad miliard użytkowników miesięcznie, bijąc takiego Netflixa na głowę. Pornhub to jednak nietypowa platforma z erotyką. Zapewnia swoim użytkownikom szyfrowane połączenia, właśnie ruszyła z programem Pornhub Cares mającym wspomagać edukację seksualną i bezpieczny seks, funduje stypendia dla najbardziej uzdolnionych kobiet, które chcą zacząć pracę w IT, wspiera ruchy proekologiczne oraz kampanie społeczne przeciwko przemocy domowej, a nawet opracowała szlachetną inicjatywę audiodeskrypcji filmów dla niedowidzących użytkowników. Jako jeden z nielicznych serwisów publikuje również swoje dane w corocznych, fascynujących raportach. Z nich właśnie możemy wyczytać, że na samym tylko Pornhubie w 2016 roku obejrzano imponujące 91 980 225 000 filmów.

Trudno jednoznacznie ocenić, jak wielki obszar internetu to pornografia, ale różne szacunki mówią nawet o jednej piątej całego ruchu. To efekt ostatnich kilku lat. Pornhub zanotował ogromny skok w użytkowaniu urządzeń mobilnych – ponad połowa wejść pochodzi z telefonów. To właśnie aplikacje mobilne oraz szybki przesył danych drastycznie zwiększyły popularność serwisu w globalnych rankingach. Przyspieszająca technologia nie tylko ułatwia dostęp do treści erotycznych, ale i stymuluje go.

Pornhub uruchomił oficjalnie nową kategorię Virtual Reality w kwietniu 2016 roku. Wtedy gromadziła ona kilkanaście filmów. Dziś możemy scrollować niemalże w nieskończoność pośród tematów, fabuł i konfiguracji odpowiadających na standardowe potrzeby konsumentów pornografii. Tyle że w pełnej imersji. Pornhub – podobnie jak większość serwisów – oferuje aplikacje na wszystkie urządzenia działające w technologii VR, a do subskrypcji premium gogle w podstawowej wersji dorzucane są gratis. Bańka wybuchła pod koniec 2016 roku, kiedy zainteresowanie VR wzrosło o kilkaset procent (tradycyjnie liderami są tu kraje Azji).

Pornhub – przegląd roku 2016 / https://www.pornhub.com/insights/2016-year-in-reviewPornhub – przegląd roku 2016 / https://www.pornhub.com/insights/2016-year-in-review

Nowe technologie są najbardziej popularne wśród nieco starszych użytkowników, w grupie 25-44, choć największy skok zanotowano w grupie 55-64. BaDoinkVR – jeden z kanałów specjalizujących się w VR – może pochwalić się niemal 46 milionami obejrzanych filmów. Oczywiście to jeszcze nie liga tradycyjnego studia Brazzers, hegemona na rynku, którego statystyki „klasycznego” porno sięgają ponad 2 miliardów wyświetleń.


Nowa estetyka

W przypadku VR największym skokiem jakościowym wobec tradycyjnych mediów audiowizualnych jest z pewnością ruch. VR ujawnia całą swoją moc dopiero w gestach, jednak wyrwanie się z reżimów statycznego odbioru obrazu nie jest łatwe. Przyjemność płynąca z wirtualnej pornografii wymaga nauczenia się nowej technologii i przejścia przez krępujące uczucie Unheimlich – niesamowitości. Produkcje w rzeczywistości wirtualnej wydają się wręcz odwróceniem klasycznej sztuki filmowej. Same filmy nagrywane są za pomocą 12 kamer, które obejmują plan sferycznie w tym samym czasie. VR wymaga więc zupełnie innych technik reżyserskich i operatorskich: dominuje tu pojedynczy plan, niewiele jest cięć, a oświetlenie jest minimalne. Nie ma kulis, a kamera pozostaje nieruchoma, to aktorzy się do niej zbliżają i od niej oddalają, co wywołuje owo krępujące wrażenie atakowania widza.

Na razie estetyka pornografii VR jest na wczesnym etapie: nietrudno sobie wyobrazić potencjalne użycie widoku 360 do kreowania zwielokrotnionych punktów widzenia odpowiadających kolejnym etapom/wariacjom na temat aktu seksualnego. Każdy amator erotyki ma swoje ulubione momenty w narracji: dla jednych będzie to niewinny jeszcze moment nieśmiałego porzucania ubrań, pierwsze dotknięcie lub pocałunek, dla innych fellatio, cunnilingus, penetracja czy finałowy cumshot, tak dominujący współczesne porno i pojawiający się w setkach tysięcy kompilacji złożonych z milionów przypadkowych damskich i męskich ejakulacji. Dzisiaj większość filmów jest stosownie pozakładkowana, bez zbędnej straty czasu możemy łatwo przewinąć do wybranego fragmentu. Środowisko VR ułatwia to zadanie: zamiast kliknięcia wykonujemy jedynie ledwie zauważalny ruch gałkami ocznymi lub głową, obserwując w tym samym czasie wiele dowolnych fragmentów. Ograniczeniem są tu jedynie ludzkie możliwości percepcyjne, które również nieustannie się rozszerzają.

Stosunek seksualny nie istnieje (J.L.)

Czy VR może dramatycznie odmienić nasze doświadczenie seksualne? Niektórzy boją się, że wirtualna rzeczywistość może doprowadzić do jeszcze większej alienacji i atomizacji doświadczenia – aż do smutnego momentu, gdy perfekcyjnie spreparowana automiłość stopniowo zastąpi jakikolwiek stosunek. W dystopijnej wersji tej historii zamknięci w swoich pokojach, odcięci od rzeczywistości, będziemy przeżywali doświadczenie łudząco podobne do stosunku płciowego, jednak w pełni spersonalizowane, pozbawione mozolnego etapu godowego i często krępującego momentu „po”, gdy postorgazmiczny spadek serotoniny boleśnie obnaża radykalną obcość drugiego człowieka.

VR może ją wyeliminować: kwestią czasu wydaje się możliwość opcji we dwoje, gdzie każdy z partnerów ma swoje gogle i swoją własną narrację ze spersonalizowanym obiektem, choć jednocześnie uprawia seks z innym żywym ciałem. Aby odciążyć nieco tę posępną wizję, serwis Badoink uruchomił serię Virtual Sexology pomyślaną na wzór terapii ekspozycyjnej, stosowanej w leczeniu zaburzeń lękowych, stresu pourazowego (PTSD) i fobii. Zakłada ona eksponowanie pacjenta na sytuacje, które wzbudzają lęk. Wirtualna seksuologia ma za cel poprawę jakości życia erotycznego w kontrolowanych i bezpiecznych warunkach miru domowego. To oczywiście komercyjna bujda mająca na celu sprzedanie kolejnych subskrypcji, ale wskazująca potencjalnie emancypacyjne wykorzystanie VR w niedalekiej już przyszłości.

Wraz z wirtualną rzeczywistością do alkowy wkraczają również teledildonics. Rynek zalewają setki urządzeń do zdalnego seksu lub wspólnej masturbacji na odległość. Erotyczne platformy growe, takie jak Red Light Center czy 3DX Chat, pozwalają nie tylko uczestniczyć w wieloosobowych orgiach za pośrednictwem wybranych przez nas awatarów, ale i współpracują z takimi akcesoriami, jak VStroker Fleshlight. To w zasadzie zwyczajny kontroler, który zamiast kształtu dżojstkika lub gamepada przybrał kształt latarki zakończonej waginą. Jego zadaniem jest transmisja ruchów frykcyjnych wykonywanych przez właściciela do wirtualnej wersji dziewczyny: dokładniej jej waginy, ust lub anusa, wszystko w czasie rzeczywistym.

VStroker FlashlightVStroker Flashlight

Teledildonics mogą także znieść ostatnie bariery indywidualnej przyjemności. Na przykład O-Cast to aplikacja dla kobiet połączona z wibratorem na bluetooth, który może dokładnie odtworzyć nagrane ruchy języka stymulującego łechtaczkę. A już niedługo może dojść do skutku bezprzewodowe połączenie pomiędzy organami płciowymi a internetem, do którego mogłyby płynąć szerokim strumieniem nasze biometryczne dane, mediowane przez gustowny interfejs osobistej aplikacji na telefon. „Będziesz w stanie ustalić dla siebie tygodniowe cele w sferze życia seksualnego i monitorować swój stan zdrowia. Coś na kształt skwantyfikowango kutasa” – spekuluje futurysta George Dvorsky.

Susan Sontag w eseju o wyobraźni pornograficznej pisała: „Wiele się zyska, jeżeli pornografię jako temat historii społecznej potraktuje się oddzielnie od pornografii jako zjawiska psychicznego (…), i jeżeli ponadto oddzieli się od tych dwu jeszcze inną pornografię, drobną, ale interesującą odmianę sposobu ujęcia czy konwencję w sztuce”. W innym miejscu Sontag postulowała erotykę sztuki – oddanie się zmysłowej przyjemności tekstu. Być może to odpowiedni moment, by zająć się przyjemnością technologii: doznaniami, wrażeniami i pragnieniami generowanymi przez nowe technologie i doświadczanymi za ich pomocą.

 Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL (Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Bez utworów zależnych).