POWOLNOŚĆ: Praktyczny przewodnik po sabotowaniu własnej efektywności
Moodica.com

13 minut czytania

/ Obyczaje

POWOLNOŚĆ: Praktyczny przewodnik po sabotowaniu własnej efektywności

Agnieszka Słodownik

Jak zadbać o wolne przebiegi i nudę? Omawiamy metody cyfrowe i analogowe, subtelne i radykalne: slow web, offline, seks, sen i rodzicielstwo

Jeszcze 3 minuty czytania

Świat oszalał, czas zwolnić – notorycznie słychać z ust rozpędzonych i pracowicie skrolujących, którzy nie robią nic, żeby to zmienić. Ja to rozumiem. Trudno sączyć melisę, kiedy wszystkich telepie od kawy.

Przepisowa jazda wśród kierowców cisnących 90 km/h działa na nerwy wszystkim uczestnikom ruchu drogowego. Trąbienie, miganie długimi – trudno znieść, że ktoś się nie spieszy i przeszkadza reszcie wycisnąć z czasu ostatnie soki. W mojej bańce nie może być wolnych przebiegów. Robienie sobie skrótów, zagęszczanie czasu jest niepodważalną wartością. Czas jest po to, żeby go wykorzystywać. Efektywnie. Kto się nie spieszy, jest frajerem, życie marnuje.

Trudno jest tak nie myśleć, skoro ta spinka pozwala coś zdziałać. Karolina robi warsztaty dla dzieci. Ola produkuje wystawy sztuki. Marysia organizuje manifestacje. Maciek napisał trzy książki. Ania animuje cyfrowych opowiadaczy. Marta i Kuba założyli glinianą osadę. Olka pomaga ludziom w Nepalu po trzęsieniu ziemi. Gdyby się nie spinali, świat wyglądałby inaczej.

Gorzej, gdy spinka staje się normą i zaczyna obowiązywać jako stały wymóg. Kiedy zawsze ma być twórczo, elokwentnie, z zaangażowaniem, obiad zjeść później, odespać kiedy indziej. Dzień w dzień, rok w rok. Jak coś muszę, od razu przestaje mi się chcieć.

Tylko jak się opierać, skoro wszyscy trąbią, żeby ruszyć dupę? Jak przyhamować swoją efektywność i zadbać o wolne przebiegi? O nudę, w której można usłyszeć własne myśli? Oto praktyczny przewodnik po metodach starych i nowych.

Dziwnie satysfakcjonujące

„Take your brain somewhere new” – mówi na wejściu Moodica.com. Tuż potem oczom ukazuje się rozległy po horyzont ekranu film z chmurami (w ogóle dużo jest chmur do wyboru) i dźwiękiem podmuchów wiatru. To ich „the best of”. Potem koń na pastwisku, las, liście na wietrze. W słuchawkach – świerszcze i świergot ptaków. Jeśli powstrzymać przed poruszaniem kursorem dłonie rozedrgane od klikania, stukania, smyrania, po chwili z ekranu znika te kilka napisów. Jeden z nich informował, że trafiłam na nastrój „pink noise”. Ale to nie ten szum, tylko webowa wersja muzyki relaksacyjnej typu „Ptaki” i „Szum morza”.

Moodica proponuje też inne klimaty. W „Strangely satisfying” film ze startu samolotu. Widok z okna na skrzydło i świat. Samolot rozpędza się, odrywa od ziemi, słychać charakterystyczne „ping”. Ten film trwa długo, to już druga minuta – lecimy trochę nad lądem, trochę nad morzem. Trzecia minuta – blacha skrzydła delikatnie zafalowała. Kolejne „ping”. Można odpiąć pasy. O, skręcamy w prawo, na skrzydle na chwilę pojawia się cień. Cięcie. Osiągnęliśmy wysokość przelotową. Pod nami barany chmur. To już z dziesięć minut oglądania lotu na ekranie komputera. Kolejne cięcie, lecę nad bawełnianymi wacikami, które unoszą się nad polami. Zaczynam się denerwować, muszę odebrać dziecko z punktu opieki dziennej, a on leci i leci – samolot, film. Faktycznie satysfakcjonujące, ale czy dziwnie?

Na stronie takiej jak Moodica nie może zabraknąć kategorii „Zen and mindful”, czyli „Zen i uważność”. To tu pali się świeczka, na wzgórzu kobieta stoi w pozycji drzewa, a promienie słońca falują pod powierzchnią wody.

O tym, że trzeba sobie zrobić przerwę, Moodica przypomina newsletterem – żeby się oderwać, trzeba być online – w którym promuje siebie na przykład tak:

Moodica.comMoodica.com

Zapomnij o kremie do opalania.
Jest upalny letni dzień. Słońce świeci, woda jest chłodna, a piasek pod twoimi stopami jest ciepły. Żadnych mejli, prezentacji. Żadnych referatów, ani egzaminów. Tylko ty i plaża.
Zostawimy cię teraz w spokoju.
Odwiedź plażę.

Podlasie Slow Fest

Między 1 lipca a 17 września 2017 w Supraślu odbywa się pierwsza edycja festiwalu Podlasie Slow Fest, skierowanego do osób poszukujących kameralnych wydarzeń kulturalnych, wyciszenia oraz alternatywnych form spędzania wolnego czasu. Festiwal z założenia ma być rozciągnięty w czasie – przez dwa i pół miesiąca odbywać się będzie jedno lub dwa artystyczne wydarzenia dziennie, co ma sprzyjać uważniejszemu odbiorowi sztuki oraz kontemplacji.
Program i opis idei festiwalu

Odwiedzam, czyli klikam, i rzeczywiście jest. Na ekranie rozpościera się kadr z pustej plaży. Czasem tylko w słuchawkach słychać stłumione głosy. Ten widok faktycznie przypomina sytuację polegiwania na piasku i przyglądania się mu (przesypywania garstki z miejsca na miejsce, porównywania ziarenek, sypania na gołe plecy; piasek pod paznokciami, na kocu, w kremie), a cała reszta świata jest rozmazana. W filmie głębia ostrości też jest bardzo mała, więc morze i statek na horyzoncie są niebieskimi snującymi się plamami.

Jak łatwo się domyślić, to nie do końca jest wizyta na plaży, a e-wakacje, jak nazwał je tu Mirek Filiciak. To przyjemna zaślepka, przerwa w robocie, do której łatwo wrócić na tym samym ekranie, gdy już się naoglądasz. Można też słuchać dalej, w tle, i stukać. Większość filmów dobrze się słucha. Nie oszukujmy się, dzięki stronom takim jak Moodica efektywność nie dość, że nie spada, to może nawet wzrosnąć. Żeby podciąć sobie nieco skrzydła, trzeba uderzyć w samą technologię, która w ogóle umożliwia dostęp do takich stron.

Może wyłączyć na początek internet? Ale nie tak znów z kontaktu. Są do tego apki. Choćby „Freedom”. Pozwala korzystać z telefonu, tabletu czy komputera, ale bez rozpraszającego dostępu do sieci, portali społecznościowych, aplikacji – tyle czasu, ile potrzebujesz. Wystarczy wypełnić formularz i kliknąć… „Be Productive Now”. Ups. Przycisk pod formularzem rejestracyjnym nie pozostawia wątpliwości, czemu to odcięcie ma służyć.

Wolność„Wolności” używają...

Zasieki

Muszą być rozstawione gęsto, bo wróg czai się wszędzie.

Smartfon – najlepiej wcale lub stary, tak wolny, że nie da się włączyć internetu, sprawdzić mejla, przesłać zdjęcia, ustawić trasy. Te stare, używane, można z łatwością kupić online, a jeśli sprzedajesz przy okazji nowszy telefon, to rozbiłaś właśnie bank. Różnica w wartości transakcji będzie jeszcze większa, gdy zdecydujesz się na prawdziwy telefon komórkowy.

Stara NokiaStara Nokia

Nie ma się czego wstydzić (ta bateria działająca przez tydzień!), ale jeśli nie chcesz być liderką opinii i masz już ten smartfon, możesz nad nim popracować.

5 rad, które pozwolą ci zrujnować baterię smartfona

1. Rozładowuj akumulator do zera. Smartfon, to nie telefon komórkowy, więc nie ma tzw. efektu pamięci. Jeśli chcesz osłabić baterię, nie ładuj w połowie rozładowania, tylko czekaj, aż smart sam się wyłączy. Możesz w ten sposób doprowadzić baterię nawet do trwałego uszkodzenia. Im rzadziej będziesz podłączać smarta do prądu, tym lepiej.
2. Kup nieoryginalną ładowarkę. A nuż dojdzie do spięcia.
3. Marnuj energię. Ustaw jasność ekranu na 100%. Włącz GPS, Bluetooth, Wifi i przesył danych, mimo że ich nie używasz.
4. Nie bój się ekstremalnych temperatur. W zimie pozwól smartowi marznąć, na przykład trzymaj w torebce, a nie w wewnętrznej kieszeni palta. Latem – pozostaw w pełnym słońcu czy nagrzanym samochodzie.
5. Ładując smartfon, pozostaw go w etui. Być może się przegrzeje.

Rzuć smartfonem. Szybka rozbita – gorzej widać, mniej się chce. Jeśli szybka się trzyma po trzecim uderzeniu, można zastępczo wprowadzić politykę pisania polskich znaków diakrytycznych, pełnych zdań oraz poprawnej interpunkcji. To skuteczna i sprawdzona forma opóźniania natychmiastowej komunikacji.

Dobrze jest zadbać o małą ilość pamięci, żeby nie dało się instalować kolejnych apek czy robić zdjęć i filmów. Pamięć łatwo zawalić milionami ujęć tego samego kadru. Szybciej będzie z wideo, zawsze więcej waży.

Dużo daje słaba bateria (patrz: ramka).

Ostatecznie nawet nowy smartfon niewiele zdziała, jeśli nie ma zasięgu, ale o to coraz trudniej.

Zasięg

Jeśli chodzi o sprzęty klasyczne, czyli komputer, kluczowe jest sabotowanie urządzeń peryferyjnych. Jeśli wystarczająco długo nie czyścić myszki, jest naprawdę ciężko trafić kursorem w cokolwiek. Można też nie ustawić optymalnej rozdzielczości dla swojego monitora i karty graficznej. Oczy szybko się zmęczą i może zechce się je zamknąć.

Tyle w kwestii tego, jak możemy utrudnić naszym sprzętom korzystanie z nas. W ferworze walki z natrętną cyfrową rzeczywistością łatwo zapomnieć, że komputer może być sprzymierzeńcem człowieka. Także w obniżaniu jego efektywności. I to trwale.

Nie tylko zespół cieśni nadgarstka

Odpowiednio długie korzystanie z laptopa, bez podłączania do niego zewnętrznego monitora, prędzej czy później musi doprowadzić do zwyrodnienia kręgów szyjnych. Ortopedzi nazywają to nudne schorzenie kręgosłupem komputerowym. Nudne, bo głównie z tym przychodzą dziś do nich pacjenci (nie z kontuzjami sportowymi, jak kiedyś). Problem z szyjnym odcinkiem kręgosłupa skutecznie hamuje pęd do komputerowej pracowitości. Po kilkutygodniowej rehabilitacji i wdrożeniu programu ćwiczeń mięśni karku do końca życia można wrócić do pracy, ale sposób kontaktu z komputerem wymaga trwałej rewizji: ergonomiczne stanowisko pracy, koniec z siedzeniem po nocach po całym dniu pracy, a w pracy co godzinę pięciominutowe przerwy i ćwiczenia, które zabierają czas. I nikt nie będzie ich kwestionował. Kręgosłup, nie papieros, który nie jest już tak mile widziany, jak to pisał Andrzej Stasiuk:

Gdy byłem w wojsku, palący mieli w ćwiczeniach przerwę na papierosa. Niepalący nie mieli. Biegali w tym czasie albo ryli okopy. Tak było sprawiedliwie. Niektórzy z tego powodu zaczynali palić.

Sytuacja jest więc nieco opanowana. Internety niedostępne, oczy zamknięte, ciało stawia granice. Następuje spowolnienie. I co wtedy? Okazuje się, że myśli, wizje i pomysły wychodzą nagle z każdego kąta głowy i serca. A że nic niepotrzebnie nie rozprasza, aż się chce… realizować, działać, pracować. Oszaleć można.

Z tym może wygrać chyba tylko seks, skoro już o papierosach mowa. Kiedy ostatnio kochaliście się w środku dnia, powiedzmy w środę? To może naprawdę rozwalić harmonogram dnia i motywację do dalszego działania, prawda? Miłość przynosi ukojenie, spokój, senność.

Schować się pod powiekami

Kiedy śpisz, nie produkujesz, nie kupujesz i nie wyrzucasz. Jonathan Crary napisał w „24/7”, że sen jest też przeciwko ciągłej gotowości do przesyłania danych, wchodzenia w interakcję, reagowania, zaangażowania, współdziałania. (W Seulu centra handlowe otwarte bywają całą dobę). Sen to atawizm, wciąż nieujarzmiona „naturalna” potrzeba, która regularnie wszystko na chwilę zatrzymuje. Wprawdzie skraca się wciąż. Wedle Crary’ego mieszkaniec Ameryki Północnej przesypiał na początku XX wieku średnio dziesięć godzin. Dziś – sześć i pół. Wychodzi na to, że drzemka za dnia to ekstrawagancja, więc utnij ją sobie (jakoś to sobie zapewnij, zorganizuj, dasz radę, jesteś wspaniała). A więc sen, ostatni bastion?

2t goes oldschoolKiedy śpisz, fantazjujesz. Twój pies zamienia swój łeb na głowę twojego ojca, a sąsiadka paraduje nago po dachu wieżowca w kapciach zrobionych z soczewek optycznych, w których światło odbija się tysiącem refleksów. Gra świateł otacza planetę (z dwojgiem księżyców) kolorowymi wstęgami, a ty widzisz to wszystko z góry, bo latasz. Bez skrzydeł. Tu nie ma formatów, ale jest podobno cel. Na studiach mówili mi, że we śnie człowiek przetwarza dane, które zebrał, kiedy nie spał. Kiedy urodziłam dziecko, przeczytałam, że tak dużo śpi, bo przyswaja tyle informacji w pierwszych miesiącach życia, że musi to sobie na spokojnie poukładać (no i rośnie). Musi mieć przerwy, które służą koniec końców efektywnemu przetwarzaniu informacji. Poznawanie świata stoi na tym. Wygląda na to, że ucieczki nie ma.

Metody ostateczne

To może chociaż rodzicielstwo. Radykalny i nieodwracalny sposób na sabotowanie szczególnie matczynej efektywności. Najpierw mocne podporządkowanie niemowlęciu, jego rytmowi dobowemu, potrzebom, nastrojom, temperamentowi. Potem kontemplacyjny rytm dziecka małego – zabawa jedzeniem (kiedy ostatnio bawiliście się jedzeniem?), przyglądanie się ślimakom, pokonywanie dziesięciu stopni w pół godziny. Nieustannie zaskakujące zwroty akcji: spodziewasz się jednego, dzieje się drugie, trzeba być elastyczną. Można z tym płynąć, już mniej efektywnie i wolniej się nie da (chyba że w chorobie jeszcze, przykuci do łóżka).

Tylko że zaraz, prędzej czy później, będziesz pewnie chciała wrócić do pracy, kobieto. Umyć włosy, być na bieżąco i jednocześnie wciąż być dobrą mamą, być ze swoim dzieckiem lub jeszcze lepiej dziećmi. I wtedy okazuje się, że nie można być bardziej produktywną, niż gdy jest się mamą. W pracy spinasz się i skupiasz, żeby maksymalnie wykorzystać godziny bez rodziny. Potem bawisz się z dzieckiem, uczysz mówić i jesteś konsekwentna (to jest osobna praca), jednocześnie gotujesz obiad, wieszasz pranie, karmisz koty, umawiasz szczepienia i znajomych na weekend. A kiedy dziecko śpi, nadganiasz z czytaniem książek zamiast książeczek i różnymi praktykaliami.

Peter Higgs powiedział, że nigdy nie odkryłby swojego bozonu w obecnym systemie grantowym wymagającym od akademików wypluwania z siebie co i rusz kolejnych artykułów naukowych. Nigdy za wiele pustki w głowie. Sztuka też wymaga izolacji, bo najwięcej tworzy się, kiedy jest się najmniej produktywnym. Wygląda na to, że nieefektywność można osiągnąć jedynie sześć stóp pod ziemią.

Suprasl

Cykl tekstów o POWOLNOŚCI powstaje we współpracy ze Stowarzyszeniem Nowe Horyzonty, organizatorem festiwalu Podlasie Slow Fest, który odbywa się w dniach 1 lipca-17 września 2017 w Supraślu.

Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.