Lupa i Castorf
Karolina Sulich

12 minut czytania

/ Teatr

Lupa i Castorf

Natalia Prüfer

Tytułowy „wegański teatr” według Castorfa to jedynie wyśmiewanie się z trendów wśród niemieckiego społeczeństwa. Dla Lupy współczesność jest zwykłym śmietnikiem kultury – o zbiorach wywiadów z legendami teatru

Jeszcze 3 minuty czytania

Niemal w tym samym czasie w Polsce i w Niemczech ukazały się dwie książki, składające się z wywiadów z najbardziej znanymi w swoich krajach reżyserami teatralnymi. Bohaterem „Końca świata wartości” wydanej przez wydawnictwo Szkoły Filmowej w Łodzi jest Krystian Lupa. „Am liebsten hätten sie veganes Theater” to zbiór rozmów z Frankiem Castorfem, które opublikowało niemieckie czasopismo teatralne „Theater der Zeit”.  

„Am liebsten hätten sie veganes Theater” (po polsku: „Najchętniej mieliby wegański teatr”) to pozornie skromna, mała książka (142 strony, z czego 8 zajmuje szczegółowy spis wszystkich inscenizacji reżysera, a do tego fotografie) składająca się z trzynastu wywiadów z Castorfem, które przeprowadził dziennikarz i krytyk teatralny Peter Laudenbach. Dodatkowo zamieszczono rozmowę ze scenografem Franka Castorfa – Bertem Neumannem, który ostro reaguje na propozycję z 2015 roku, by następcą Castorfa w Volksbühne został Chris Dercon. Wszystkie rozmowy mają szczególny kontekst: ich głównym tematem jest dyrekcja Castorfa w teatrze Volksbühne, która zakończyła się w zeszłym roku z medialnym hukiem i w atmosferze skandalu. Książkę otwiera najnowsza rozmowa, przeprowadzona specjalnie z myślą o publikacji w listopadzie 2017 roku. Minęły już trzy miesiące, od kiedy reżyser nie jest dyrektorem artystycznym znanego teatru na Rosa-Luxembug-Platz w Berlinie, a Volksbühne to już dla niektórych historia. Frank Castorf był dyrektorem tej sceny 25 lat. Już od jakiegoś czasu było wiadomo, że miasto nie przedłuży z nim kontraktu, jednak wszyscy łudzili się, że uda się w jakiś sposób przedłużyć legendę najbardziej znanego z awangardy i postdramy teatru w Berlinie. Władze Berlina zadecydowały się jednak na absolutną woltę i powierzyły dyrekcję tak ważnej sceny osobie, która nigdy żadnym teatrem nie kierowała – mającemu zasługi w tworzeniu wystaw muzealnych Chrisowi Derconowi. Wywołało to ogromny skandal w mieście: protesty aktorów i widzów, okupowanie budynku, ostra krytyka ze strony mediów, a przede wszystkim upór, z jakim rządzący brnęli w swojej decyzji, przypominały nieco sytuację z Teatru Polskiego we Wrocławiu i zmianę dyrekcji z Krzysztofa Mieszkowskiego na Cezarego Morawskiego, i de facto zniszczyły jeden z najodważniejszych zespołów teatralnych w Berlinie. 

Co na to sam Castorf? W wywiadzie z 2017 roku nie kryje swojego rozczarowania i żalu do władz miasta. Przekazanie stanowiska dyrektora Derconowi nazywa „zbrodnią”, a o nim samym mówi: „To są nowe szaty cesarza. Każdy wie, że ten typ jest nagi”. W wywiadach z poprzednich lat podkreślał natomiast, że zdaje sobie sprawę, iż jego obecność w Volksbühne nie będzie trwać wiecznie i kiedyś trzeba będzie pożegnać się ze swoim stanowiskiem.

„Am liebsten hätten sie veganes Theater”Frank Castorf, Peter Laudenbach, „Am liebsten hätten sie veganes Theater”. Taschenbuch, 142 strony, 28 grudnia 2017 Wywiady zebrane w książce pochodzą z lat 1997–2017, są ułożone niechronologicznie, ale za to tematycznie: każda rozmowa odbywa się tuż przed premierą, a reżyser jest całkowicie skoncentrowany na inscenizacji i dziele literackim, które stanowiło inspirację do stworzenia spektaklu. Potrafi monologować o Dostojewskim, Balzacu, Czechowie, Hugo, czy Andersenie, po czym niespodziewanie przechodzi do sytuacji politycznej, wytaczając potężne argumenty przeciwko polityce prowadzonej przez Niemców czy Amerykanów. Krytykuje tak naprawdę wszystko i wszystkich: niemieckie społeczeństwo, Berlin, kapitalizm, poprawność polityczną, NATO, lewicę („lewica zajmująca się kulturą cieszy się ze wspólnych toalet dla mężczyzn i kobiet, a nie zauważa, jakie realne zmiany już od dawna wpływają na kraj”). Sentymentem darzy NRD i Berlin Wschodni, gdzie rozpoczynał swoją karierę zawodową i intensywnie pracował, rewolucjonizując język teatru. W swoich wypowiedziach skupia się jednak przede wszystkim na autorach i literaturze. Wszystko okrasza swoją charakterystyczną ironią i metaforycznymi, ciętymi ripostami. Dostojewskiego czyta mu się jak porno, Christian Andersen jest dla niego gwiazdą pop, którą wciąż bolał własny członek. Nie krępuje się w osądach polityków i swoich wrogów, chwali jedynie oddanych mu bez reszty aktorów.  

Podobnie jak inscenizacje, jego wypowiedzi są chaotyczne, tematy i konotacje zmieniają się niespodziewanie, burzą porządek, biegną w nieznanym nikomu kierunku, a równocześnie są do bólu szczere i poruszające, często z nutką ironii i poczuciem humoru. Reżyser chętnie wypowiada się o literaturze, seksualności, polityce. Wszystko kręci się jednak wokół dyrektorowania Volksbühne. W teatrze powinna według niego panować anarchia, konflikty tylko napędzają artystów do działania, a w teatrze Castorfa widza się kocha i nienawidzi jednocześnie. Mało mowy o pracy z aktorem, o roli improwizacji, o technice w spektaklach, o scenografii, dużo o autorach literatury i o politykach. Przesłaniem książki jest jednak stwierdzenie, że choć Volksbühne należy już do historii, Castorf jako bezdomny reżyser ma napięty grafik, szereg propozycji i dużo energii.          

Krystian Lupa, Łukasz Maciejewski Koniec świata wartości. The end of the world value. Wydawnictwo PWSFTviT, 523 strony, 2017Krystian Lupa, Łukasz Maciejewski, „Koniec świata wartości. The end of the world value”. Wydawnictwo PWSFTviT, 523 strony, 14 grudnia 2017Książka Łukasza Maciejewskiego o Krystianie Lupie zatytułowana „Koniec świata wartości” to wydana w ciężkiej oprawie po polsku i angielsku ponad 500-stronicowa pozycja. Dziwi trochę wydanie jej w obu językach naraz, bo łatwiej byłoby czytać książkę ważącą pół kilograma, a nie kilogram. Znaczy to jednak, że publikacja powstała również z myślą o zagranicznych czytelnikach, co cieszy, zważywszy na fakt, że polski teatr ma niewielu tak ważnych jak Lupa reprezentantów na świecie. Książka składa się z rozmów Maciejewskiego z Lupą, ich korespondencji e-mailowej, a także fragmentów dzienników reżysera, rozmów z jego aktorami (np. z Janem Fryczem lub wspomnień Anny Polony o pierwszej współpracy z Lupą) oraz wywiadów na temat osób z nim związanych (np. z aktorami: Piotrem Skibą, Adamem Nawojczykiem, reżyserami: Mają Kleczewską, Janem Klatą). Są także zdjęcia, szczegółowy wykaz inscenizacji oraz nagród reżysera. Rozmowy były publikowane przeważnie w „Notatniku Teatralnym”, w latach 2004–2012 i od razu można zauważyć brak jakiegokolwiek podsumowania, myśli z ostatnich lat. Czuć to przede wszystkim, gdy Lupa wypowiada się o pierwszych rządach PiS-u w Polsce, gdy porównuje tę partię i jej działania do faszyzmu. Aż prosiłoby się o komentarz do obecnej sytuacji politycznej, czy choćby krótkie nawiązanie do działalności artystycznej reżysera z ostatnich lat.

W wywiadach z Lupą jednak najważniejszy jest jego teatr. Rozmówcy długo i wspólnie analizują spektakle, takie jak „Factory 2” czy „Persona. Marilyn”. Maciejewski podkreśla, że od przygody z Andym Warholem, czyli inscenizacji „Factory 2” z 2008 roku Lupa jest zupełnie innym twórcą, zaczynającym od nowa, mocno ryzykującym, przekraczającym jeszcze bardziej granicę teatralności. Reżyser otwarcie wspomina o tym, jak rozleniwiają go nagrody, a jak dobrze mu się pracuje, będąc w kryzysie („Jestem artystą w kryzysie. W uporczywym, permanentnym kryzysie”).

Kolejne rozmowy poruszają najważniejsze dla charakterystyki teatru Lupy (lub jak autor określa – teatru „lupicznego”) wątki, takie jak: nagość w teatrze, obecność kamer w trakcie spektakli, literatura austriacka, filozofia Carla Gustava Junga czy Friedricha Nietzschego albo Jeana-Paula Sartre’a. W całej książce często pojawia się motyw pracy z aktorem, z czego najoryginalniej opisał ją Jan Frycz: „Reżyseria, praca z aktorem polega głównie na budowaniu, stwarzaniu postaci. W przypadku Krystiana jego praca polegała również na rozpierdalaniu człowieka. W dobrym tego słowa znaczeniu. Konsekwentnie pozbawiał nas dobrego samopoczucia”.    

Z książek wyłania się obraz artysty reżysera mającego świadomość swojego wpływu na historię teatru postdramatycznego, nie tylko w swoim kraju, ale również za granicą. Kreowany przez obu język teatralny doczekał się wielu kontynuatorów, młodszych reżyserów, którzy już dziś traktowani są jako mistrzowie, a oni jako prekursorzy ich sukcesów i nauczyciele. Autorskie scenariusze Castorfa i Lupy czerpią z wielkiej literatury światowej, ale reżyserzy jej nie kopiują, nie wystawiają na scenie, lecz piszą wprost na nowo, korzystając z improwizacji, pracy psychologicznej z aktorami oraz teorii filozoficznych, które studiują w trakcie przygotowań do spektaklu. Ich inscenizacje trwają czasem po 6 godzin, zmuszają do koncentracji, mobilizacji realizatorów, ale również widzów. Obaj wymagają od aktorów absolutnego poświęcenia i wniknięcia w świat swojego teatru, natychmiast wyczuwają najmniejszy fałsz, niepewność. Mają absolutny wzrok i słuch, jeśli chodzi o przekraczanie granic w teatrze, pozwalają sobie na wiele, szczególnie dzisiaj, gdy mają już wyrobione nazwisko i pozycję. Ich radykalne wyobrażenia o teatralności budzą kontrowersje i niezrozumienia, często również w środowisku teatralnym. Obaj otaczają się zatem od lat grupą stałych współpracowników, którzy ufają im bez reszty.

Zarówno Castorf, jak i Lupa wypowiadają się niezwykle negatywnie o rzeczywistości, sytuacji politycznej i społecznej. Nie szczędzą słów krytyki wobec polityków, popkulturowego społeczeństwa czy trendów wywodzących się z konsumpcyjnego trybu życia. Tytułowy „wegański teatr” według Castorfa to jedynie wyśmiewanie się z trendów wśród niemieckiego społeczeństwa. Dla Lupy współczesność jest zwykłym śmietnikiem kultury. Obaj nienawidzą kłamstwa w teatrze. Lupa mówi: „Uważam, że teatr nie powinien być miejscem, gdzie zręcznie kłamiemy. W teatrze szukamy prawdy”. Castorf porównuje teatr do dziecka z baśni Andersena „Nowe szaty cesarza”, które jako jedyne ma odwagę powiedzieć to, czego nie widzi lub boi się na głos wykrzyczeć całe społeczeństwo.

Duże znaczenie ma również fakt, że obie książki powstały dzięki „zaczadzonym” twórczością swoich ulubionych reżyserów dziennikarzom, którzy nie kryją swoich fascynacji. Być może dzięki temu byli dość blisko swoich ulubionych artystów i mogli bez większego skrępowania z nimi rozmawiać. Obie pozycje są jednak wyzbyte jakichkolwiek cech krytycyzmu, innego spojrzenia na pracę Castorfa lub Lupy. „Koniec świata wartości” jest zbiorem nie tylko wywiadów z Lupą. Maciejewski wydaje książkę z pozycji niemal klęczącej. Buduje Lupie pomnik, choć artyście z takim doświadczeniem i o takiej renomie pomników stawiać nie trzeba. Peter Laudenbach zadaje raczej krótkie, konkretne pytania, częściej prowokuje swojego rozmówcę i nie wychwala wciąż jego spektakli. Jeśli Castorf powie coś kontrowersyjnego czy bezczelnego (a zdarza mu się to dość często), to podchwytuje wątek i zadaje ironiczne pytanie. Gdy Castorf skrytykował decyzję NATO w sprawie wojny w Jugosławii, dziennikarz pyta: „A zatem powinniśmy zaakceptować małe ludobójstwo, by nie sprowokować dużego?”.

Choć to absolutny przypadek, że obie książki ukazały się w tak małym odstępie czasu i w formie wywiadów, to pokazują jak ważnym, być może najważniejszym, źródłem wiedzy o teatrze Lupy i Castorfa są ich własne wypowiedzi, a nie recenzje czy naukowe analizy. Obaj krytykują, narzekają, komentują, a równocześnie są wciąż aktywni zawodowo.