wiersze

Agnieszka Wolny-Hamkało

psalmy

Nagi jak psalm stypendysta ZUS-u
ostrzega przed truskawkami z tuneli
i patrzy na mnie z odrazą: zero pożytku
z takiej chudej mamy. Nie to co szare
dorodne łabędzie karmione jabłkami,
a ja co, nawet kurtka robi się za duża.

Dziewczynki poszły na „Hańbę”
a chłopcy na „Wojnę”. Dzieci mają
angielski, a ja mam okienko.
Ile motyli wejdzie w te futryny -
tyle w termosie nanieś śniegu z gór.

Popracujmy nad sobą
w małych domkach na wsi.
Więcej we mnie ziemi niż doktor
wypatrzy i podobno w czapce z arbuza
chodzi ta, której kurtka robi się za duża,
kiedy śpi na wznak


żubrówka z sokiem czterdzieści dwa złote

i już rozpatrujemy świat pięknie i jednostronnie.
Ty jesteś stale zakładanym warunkiem wszystkiego
i przez chwilę jest jak w zamku duchów w lunaparku w Łodzi,
gdzie duch i kościotrup czasem NAWET nas dotknęli.

To by było coś: brać cię na przyjęcia, po których
każdy z mężczyzn mówi w aucie do swojej żony
byłaś tam najpiękniejsza, a o tobie: życie wiódł rozkojarzone
i nigdy do końca nie wiedział, czy jej wierzyć, więc współczuć
czy to trik.

Nasze wspólne życie było jak zgubiony odcinek serialu –
nikt go nigdy nie widział, choć część naszych dni
zyskuje drugie życie jako prawdziwe virale.
Widziałam już tego typu projekty – jak upadały.

Angielskiego chciałeś uczyć się z porno, teraz
od nudy mogą nas uratować tylko lody. I w sumie to sprytne:
zabrać mnie do kina żebym się zamknęła.
Mnie się nigdy nie udało zasłonić słowami. Ale co zrobić,
skoro jesteś końcem i ja jestem końcem i liczy się ta podwójność?


z Pontigny

To mi senność dyktuje
warszawska, sierpniowe
sympozja, skończona
hotelowa doba i w
parku spadające z drzew
mokre owady.

Nowi umarli szykują
dla nas te mieszkania.

Nie są przeciwni Bogu,
ale mu nie ufają.
Doradzają senność.

Sierpniowe obrazy w rękach
się kleją jak owadzie skrzydła.
Otwierają nas, puszki z mięsem.

Na skali muzycznej to jest
jak dziennik pośliniony psalmem.

I nie, brak lokum nie sprawi
że te niedogodności
ciała włączą nas w tu i teraz.

Druga możliwość
jest następująca:


gracze

Jego zajęcza warga wymowna jest jak talizman.
Oko to kąt wielkiego jeziora. Patrzcie jak sznuruje but na trójnogim krześle.

Ma pięknie brzmiące nazwisko, wąsatą Ormiankę i lekką przewagę nad [Zbyszkiem.Nie myślcie o nim z wyższością! Chciałabym być tym człowiekiem, pijanym [szachistą,
któremu księżyc przygrywa jak bęben Dynamikon. Księżyc, co ma trupie szwy
(inaczej by go rozkradziono na balu Carvonich)


polityka

W wietrzny dzień, przy odpowiednim stanie ducha
nawet bym cię kochała. Jak byś miał wydęte Punto
i jego fioletowe ciemię odbijałoby się w szybach razem z nami.

Ale siedzieć przez cały dzień w mieście i patrzeć na słońce,
jak się spala powoli na maskach, a potem otwiera zawór
i ciemność czas tu spędza? Już wolę pójść przed siebie

z notatnikiem terenowym i lornetką. Chociaż od tego też
nie robię się młodsza. Za to ty wolisz robić błąd za błędem,
byle ze mną i nie chcesz mnie puścić w niepamięć.

Miło jest siedzieć, patrzeć na słońce i nie potrzebować siebie
nawzajem. Puste kalorie długo się nie utrzymują. Nawet teraz,
kiedy się robi poważnie, jest tego za mało na zwykły, ziemski rok.

 fot. Michał Jaworski, michaljaworski.pl fot. Michał Jaworski, michaljaworski.pl Agnieszka Wolny-Hamkało – pisarka urodzona w 1979 roku we Wrocławiu. Opublikowała powieści „Zaćmienie” (Czarne 2013), „41 utonięć” (Iskry 2015) i „Moja córka komunistka” (W.A.B. 2018). Wydała także tom szkiców „Inicjał z offu” (Iskry 2013), poemat „Nikt nas nie upomni” (Hokus-Pokus 2016) oraz dziewięć tomów poezji: „Mocno poszukiwana” (1999), „Lonty” (2001), „Gospel” (2004), „Ani mi się śni” (2005), „Spamy miłosne” (2007), „nikon i leica” (2010), „Borderline” (2013), „Występy gościnne” (2014), „Panama smile” (2017). Jest także autorką dwóch książek dla dzieci: „Nochal czarodziej” (2007) (il. Antoni Wajda), „Rzecz o tym, jak paw wpadł w staw” (2011) (il. Józef Wilkoń) oraz redaktorką pięciu antologii opowiadań. Autorka sztuk teatralnych m.in. „Dzień dobry wszyscy umrzemy” („Dialog”, październik 2015), i „Nad rzeką, której nie było” (premiera w teatrze w Kielcach 26 maja 2018). W listopadzie 2016 Joanna Kaczmarek wyreżyserowała „Dzień dobry wszyscy umrzemy” w ramach cyklu Teatroteka. Felietonistka „Przeglądu” i „Rymsa”. Jej wiersze przełożono na piętnaście obcych języków. Nominowana do Nagrody Literackiej Gdynia, Nagrody Mediów Publicznych Cogito i Nagrody Polskiej Sekcji IBBY (otrzymała wyróżnienie IBBY za książkę „Nikt nas nie upomni”). Laureatka nagrody Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Kuratorka literacka Międzynarodowego Festiwalu Opowiadania. Mieszka we Wrocławiu. Jesienią ukaże się jej najnowsza książka „Lato Adeli”.